Na początek były żużlowiec powiedział czym spowodowana była jego obecność tego dnia w parku maszyn. - Chodzę sobie po parkingu w charakterze obserwatora. Poza tym jestem zatrudniony przez jedną ze stacji telewizyjnych. Dzisiaj akurat tak się złożyło, że wylądowałem w Toruniu.
Zapytany o to, komu najbardziej kibicuje, były lider toruńskich "Aniołów" odpowiedział: - Mówi się, że "koszula zawsze bliższa ciału", więc kibicuję Adrianowi Miedzińskiemu. Niemniej jego ostatnie ligowe niepowodzenia nie napawają optymizmem, czy może sugerują, że powinien wziąć się w garść. Mam nadzieję, że w sobotę będzie w stanie się zrehabilitować. Co jednak także istotne, chciałbym, żeby tytuł mistrza świata wreszcie trafił w ręce polskiego zawodnika. Na chwilę obecną najbliższy tego celu jest Jarek Hampel, czego mu z całego serca życzę - zaznaczył Mirosław Kowalik.
- Jeśli chodzi o Tomasza Golloba, to wiadomo - to jest stara dobra firma. Tytuł indywidualnego mistrza świata należał mu się już dawno. Dlaczego nie zdobył upragnionego złotego medalu, on sam wie najlepiej. Niemniej za niego także będę trzymał kciuki - tak o liderze Caelum Stali Gorzów powiedział Kowalik.
Typy dotyczące obsady finału? - Generalnie nie lubię tego typu zabaw, ale powiedzmy, że dzisiaj zrobię wyjątek. Crump, Hampel, Gollob oraz Nicki Pedersen. Tak moim zdaniem będzie wyglądał finał Grand Prix Polski - podkreślił nadal lubiany i szanowany w Toruniu były zawodnik miejscowej ekipy.
Na koniec Mirosław Kowalik podzielił się swoimi uwagami odnośnie toru: - Sądzę, że będzie się różnił w dniu zawodów od tego z treningu. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Jazdy próbne były rozgrywane na twardym torze o godzinie 15, a więc wtedy, gdy mocno prażyło słońce. W sobotę zawody zaczynają się o godz. 19 i jest to dość istotna różnica czterech godzin. Pora rozgrywania GP będzie miała wpływ na warunki torowe. I dobrze, bo tor powinien być bardziej przyczepny, do walki. Mam nadzieję, że w sobotni wieczór tak właśnie będzie - zakończył.