Marcel Kajzer: Nie będę robił nic na siłę

Marcel Kajzer uczestniczył w czwartkowym treningu żużlowców Holdikomu Ostrovia. Junior ostrowskiej drużyny odczuwa jednak w dalszym ciągu skutki kontuzji i nie jest pewny czy będzie w stanie wystartować w niedzielę w Łodzi. - Nie będę robił nic na siłę. Organizmu się nie oszuka, a zdrowie jest przecież najważniejsze. Ryzykując, mogę sobie zrobić tylko większą krzywdę - mówi 20-latek.

Już na pierwszy rzut oka widać, że chodzenie nadal sprawia problemy Marcelowi Kajzerowi. - Na pewno czuję się lepiej na motocyklu niż w niedzielę w meczu z Lublinem, ale do pełnego ścigania brakuje mi jeszcze trochę zdrowia. Czuję się z dnia na dzień coraz lepiej. Nie jest to jednak jeszcze to, co mogłoby mi pozwolić ścigać się na pełnych obrotach. Czuję się na 80 procent możliwości. Męczę się sam ze sobą - ocenia zawodnik.

Czy zatem nie lepiej byłoby leżeć w domu i odpoczywać, w ten sposób dochodząc do pełni sił niż trenować na torze? - Jazda na motocyklu trochę tę nogę rozluźni. Przyjechałem więc do Ostrowa potrenować. Nie wykluczone, że może lepiej było odpocząć, choć ja wybrałem czynny powrót do zdrowia. Cały czas chodzę na zabiegi rehabilitacyjne. Po każdym zabiegu jest widoczna poprawa. Brakuje mi jeszcze trochę sił w tej nodze. Mogę na niej stanąć, ale nie potrafię jej jeszcze obciążyć, zrobić przysiadu, czy podeprzeć się. Muszę uważać, by nie przeciążać jej, gdyż mięśnie są jeszcze słabe - opisuje swój stan zdrowia Kajzer.

Kontuzji Marcel Kajzer nabawił się kilkanaście dni temu w Krośnie. W niedzielę w meczu z Lublinem na własnym torze "doprawił" jeszcze kontuzjowaną nogę, gdyż aż trzykrotnie leżał na torze. Najpierw zanim zdążył ustawić się pod taśmą startową, a później jeszcze dwukrotnie. - Niedzielne upadki faktycznie dały mi się we znaki. Szczególnie, ten ostatni, kiedy to zawodnik z Lublina podciął mi przednie koło. Wtedy też dosyć mocno ucierpiało to kontuzjowane udo - wspomina Kajzer.

W czwartek podczas treningu Kajzer trenował indywidualnie. Nie ścigał się jeszcze z kolegami. Czy zatem będzie gotowy do jazdy w meczu w Łodzi? - To się tak naprawdę okaże w niedzielę. Na pewno nie będę robił nic na siłę. W Krośnie już pojechałem na siłę, gdzie chciałem wygrać wyścig, a skończyło się upadkiem. W poprzednią niedzielę też można powiedzieć, że pojechałem, bo bardzo chciałem, a skończyło się tak jak się skończyło. Na pewno następnym razem na siłę nic nie będę robił. Jeśli zdrowie pozwoli wystąpię w Łodzi. Bardzo chcę pomóc drużynie, ale wszystko zależy od tego, jak się będę czuł - kończy reprezentant Holdikomu Ostrovia.

Komentarze (0)