Henryk Jasek (trener Kolejarza Rawicz): Było blisko, w pewnym momencie nawet doprowadziliśmy do remisu. Niby jedziemy z zastępstwem zawodnika, ale jednak tego lidera nie ma w składzie. Żeby mecz wygrać, to muszą wszyscy jechać. Wiktor Gołubowskij dobrze zaczął, ale później trochę kombinował ze sprzętem. W lidze teraz jest tak, że z każdym można przegrać. Gospodarze sprężyli się i byli lepsi.
Mirosław Cierniak (menadżer Speedway Wandy Kraków): Dzisiaj było dużo trudniej niż w meczu z Krosnem. Gdyby nie brak Aldena, byłoby jeszcze gorzej dla nas. Trzeba było mądrze robić zmiany, tu ukłon w stronę zawodników, bo mnie nie zawiedli. Postawiłem na Szymurę - i dobrze, bo przegralibyśmy. Nie ma bonusa, w Rawiczu popełniliśmy za dużo błędów, cieszmy się z tego, co jest. Z Grześkiem Stróżykiem będziemy pracowali. Jest ambicja, wola walki, potrzeba pracy. W tym wyścigu, w którym został on wykluczony, zawodnik przed nim popełnił błąd, gdy wyprzedzał go Danił Iwanow.
Alan Marcinkowski (Kolejarz Rawicz): Kraków postawił nam dzisiaj naprawdę wysoko poprzeczkę. Gospodarze wiedzieli, co zrobić z torem i trenowali na nim jeszcze rano. Na pierwszy bieg ustawiłem przełożenie takie, jak w Rawiczu i nie wiedziałem, czy aby nie jadę na rowerze. Później szybkie korekty i dało to efekt.
Marcin Nowaczyk (Kolejarz Rawicz): Ciężko było mi dopasować się do toru. Trochę walki było, ale najpierw zero, później dwie jedynki – to słaby występ.
Danił Iwanow (Speedway Wanda Kraków): Nie jeździłem tutaj na treningu, nie jestem zadowolony z tego meczu. Może być lepiej, powinno być lepiej. W ostatnim biegu wyprzedziłem Musielaka, on później miał upadek, nie z mojej winy.
Patryk Pawlaszczyk (Speedway Wanda Kraków): Rozleciał mi się silnik, najlepszy silnik. Trzeba włożyć w niego trochę pieniędzy, od tego zależy, czy jeszcze będę jeździł. Dalsze losy w rękach pana prezesa. Żeby walczyć, to trzeba mieć na czym, trzeba mieć też motywację. Nie jest to ta sama druga liga, co kilka lat temu, gdy było amatorstwo. W ekstralidze jeszcze jest jakoś ze sponsorami, a w drugiej lidze o to bardzo ciężko.
Bartosz Szymura (Speedway Wanda Kraków): Cieszę się, że trener na mnie postawił. Przyjechałem dzisiaj na trening i wygrywałem z konkurentem do miejsca w składzie. Myślę, że działacze i kibice są zadowoleni, przywiozłem ważne dla drużyny punkty. Andriej jest w gazie, spodziewałem się, że tak ucieknie ze startu w 1. biegu. Jechałem za nim, ale wyprzedził mnie pod koniec Rosen. Zrobiłem korektę w sprzęcie i w następnym starcie od razu pojechałem do przodu. A jeszcze później - od początku coś nie grało, jakaś awaria elektryki i nie dałem rady dojechać. Znamy się z Romkiem i Patrykiem dosyć długo. Na pewno lepiej jest jeździć z kimś, kogo się zna.