- Byłem jakoś dziwnie poddenerwowany przed rozpoczęciem zawodów. Być może to przełożyło się na mój słaby początek turnieju w Pradze - rozpoczął omawianie zawodów Jason Crump.
- Grand Prix Czech przypominało w moim wykonaniu poprzedni turniej w Geteborgu, z tą różnicą, że w Pradze udało mi się awansować do półfinału. Wchodząc jednak do niego z ósmej pozycji nie miałem zbyt wielkiego manewru przy wyborze pól startowych, dlatego trzeba walczyć przez cały turniej o jak najlepszą pozycję, by w decydującej fazie móc rozdawać karty, a nie być zdanym na to co zostanie po wyborze rywali - powiedział Australijczyk.
Kibice Jasona Crupa przecierali oczy ze zdumienia widząc dorobek Australijczyka po trzech startach. Crump miał zaledwie jeden punkt. Mimo tego, zdołał awansować do półfinału. - Nie wiem do końca co się dzieje. Niby wszystko jest w porządku. Nie dokonałem przecież żadnych radykalnych zmian w porównaniu z poprzednim sezonem. Motocykl był dobrze przygotowany, ale nie mogłem dojechać na czele do pierwszego wirażu. Na dystansie ciężko było wyprzedzać rywali. Dobrze, że w końcówce zawodów udało mi się wygrać dwukrotnie, dzięki czemu z Pragi wywożę kilka punktów, które mogą okazać się ważne w kontekście całego sezonu - ocenił Crump.
Pomimo dwóch niepowodzeń w Geteborgu i Pradze, aktualny mistrz świata chce walczyć o czwarty złoty medale w karierze. - Oczywiście, nadal mój cel na ten sezon się nie zmienił. Chcę obronić tytuł mistrzowski, ale nie będzie to takie łatwe jak się mogło niektórym wydawać. Otwarcie Grand Prix w Lesznie ułożyło się po mojej myśli. Niestety, dwie kolejne rundy były już znacznie gorsze. Muszę jeszcze bardziej pracować, by walczyć o obronę tytułu. Rywale bowiem w tym sezonie są bardzo groźni, a stawka Grand Prix niesamowicie się wyrównała. Każdy może praktycznie wygrać z każdym. W jednym wyścigu można wygrać, by w następnym przyjechać na ostatniej pozycji. Wyścigi w poszczególnych turniejach mogą się podobać kibicom. Jest sporo walki na dystansie i praktycznie żadnego punktu nie zdobywa się łatwo. Trzeba się mocno napracować - zauważa australijski żużlowiec.
Jason Crump byl liderem po pierwszej rundzie cyklu. Po trzech z dorobkiem 33 punktów jest czwarty. - Przed nami jeszcze wiele rund Grand Prix w tym sezonie. Mam nadzieję, że wrócę do swojej dawnej dyspozycji i będę nadal groźny dla rywali. Straty do prowadzących zawodników nie są jeszcze duże. Wszystko się może zdarzyć - wierzy Crump.
Jason Crump zmagania rywali w finale oglądał z parku maszyn. - Pewnie, że chciałbym się w nim pościgać, ale to nie był mój wieczór. Karty rozdali inni zawodnicy. Powiem jednak szczerze, że byłem nieco zaskoczony kiedy czołowi zawodnicy po rundzie zasadniczej, czyli Kenneth Bjerre i Andreas Jonsson wybrali pierwsze pola startowe w półfinałach. Podobnie postąpił Jarosław Hampel. W żadnym przypadku to się nie sprawdziło. Wygrywali zawodnicy z drugiego pola, które w tej fazie zawodów było zdecydowanie najlepsze - podsumował żużlowiec, który był królem Pragi w latach 2002 - 2004, kiedy to trzykrotnie z rzędu wygrywał na Markecie.