Sytuację wyjaśnia sędzia Maciej Spychała z Opola. - Andersen wjechał w nasypane i zaczął się ślizgać. Baliński w miejscu, gdzie były normalne warunki do jazdy, po prostu go wyprzedził. Andersen się zakopał w nasypanej mazi i stanął. Potem powoli zjeżdżał z toru.
- Było to stworzenie niebezpiecznej sytuacji na torze, rozmawiałem z kierownikiem, zwróciłem uwagę, że należy szybciej opuszczać tor. Biorąc pod uwagę warunki torowe, że było troszkę mazi, można wziąć pod uwagę, że to trochę utrudniło - stwierdził Spychała. - Było to trochę celowe, ale jak mówię, usprawiedliwia go stan toru. Tam ciężko było zejść - dodał sędzia.