Eric Andersson: Szkoda, że tak mało kibiców przyszło na te zawody

Eric Andersson pozostawił po sobie najlepsze wrażenie, jeśli chodzi o rawickich zawodników po sobotnim meczu z KSM-em Krosno. Szwed wykonywał sporą pracę na torze, umożliwiając także kolegom z pary wychodzenie na dobre pozycje na pierwszym łuku. Poza ostatnim biegiem, jego występ był wręcz znakomity.

Jak zawody te ocenia sam zainteresowany? - Poza ostatnim wyścigiem było naprawdę dobrze. Cieszę się, że dobrze wychodziłem ze startów. Próbowałem kilka razy mijać rywali po zewnętrznej, ale nie dawało to raczej efektu, więc decydowałem się później już na trzymaniu się krawężnika - mówi Eric Andersson.

W kwietniowej rozmowie z naszym portalem Eric stwierdził, że musi poprawić starty na rawickim torze. Po sobotnich zawodach można z pełną dozą pewności stwierdzić, że tak właśnie się stało: - Dokładnie. Cały czas próbuję pewnych nowych ustawień, minimalnych korekt. Widzę po rezultacie danego biegu, jaki dają one efekt. Widzę, że starty wychodzą mi już lepiej, jestem ponadto coraz szybszy na dystansie. Cieszy mnie to i myślę, że w kolejnych meczach będzie jeszcze lepiej.

Co było przyczyną tego, że gospodarze nie wygrali tego meczu znacznie wyżej, choć mieli ku temu okazję? - Kluczowe dla takiego obrotu spraw były biegi 13, 14 i 15. W końcówce zawodów zaprezentowaliśmy się słabo. Tor się trochę zmieniał w czasie spotkania, trzeba się odpowiednio dostosować do zmieniających się warunków. Jak widać, w końcówce, lepiej wychodziło to gościom. Jeżeli chodzi o mój ostatni bieg, to po prostu zaspałem trochę na starcie i później trudno było już zdobyć punkty - deklaruje Andersson.

25-latek był podporą zespołu z Rawicza także w spotkaniach wyjazdowych, odpowiednio w Lublinie i Ostrowie. Jak czuł się na tych owalach zawodnik RKS-u? - Praktycznie co tydzień, z wyłączeniem meczów u siebie, jeżdżę na nowych torach. Myślę, że radzę sobie na nich całkiem nieźle. Uważam, że jeszcze przez rok jeżdżąc na nich, będę już radził sobie na nich naprawdę dobrze. Wiąże się to w dużej mierze z umiejętnością dobrania odpowiednich przełożeń - słusznie zauważa Andersson.

Sobotnie zmagania na stadionie imienia Floriana Kapały obserwowało mniej niż pół tysiąca kibiców. Kolejarz w tym sezonie prezentuje się całkiem nieźle, więc trudno znaleźć wytłumaczenie takiego stanu rzeczy. - Naprawdę szkoda, że tak mało kibiców przyszło na te zawody. Było dużo mijanek, zawody były naprawdę ciekawe. Myślę, że poprzez wygrywanie kolejnych spotkań sprawimy, że publika na stadionie się zwiększy - przewiduje były zawodnik klubu z Grudziądza.

Komentarze (0)