Dariusz Górzny: Najładniejszy mecz w krótkiej historii PSŻ-u

Zespół PSŻ-u Lechma Poznań czeka seria spotkań na własnym torze. Już w najbliższą niedzielę do stolicy Wielkopolski zawita drużyna z Gdańska. Działacze poznańskiego klubu zapowiadają, że w pojedynkach przed własną publicznością ich drużyna pojedzie w krajowym zestawieniu.

- Założyliśmy przed sezonem, że jeżeli polscy zawodnicy będą w dobrej formie, to będziemy jeździć polskim składem. Tego chcemy się trzymać. Fakt, że w Grudziądzu pojawili się King i Proctor wynikał z niedyspozycji Adama Skórnickiego i problemów sprzętowych Rafała Trojanowskiego. Teraz czekają nas trzy spotkania na własnym torze. Prawdopodobnie będziemy korzystać w nich z zawodników polskich. Być może na ostatni z tych meczów - z RKM - zaprosimy Franka Fachera, który po 22 maja ma być do naszej dyspozycji. Pragnę przypomnieć, że ten zawodnik zaprezentował się bardzo dobrze w jednym ze spotkań sparingowych z bydgoską Polonią, gdzie był najlepszym żużlowcem w poznańskim zespole. Być może tutaj nastąpi jakaś zmiana w jednym meczu. Jednak w przypadku dobrej dyspozycji Damiana Celmera i Adriana Szewczykowskiego, na pewno nie będzie żadnych przesłanek, żeby odsuwać ich od składu - tłumaczy prezes poznańskiego klubu, Dariusz Górzny.

Drużyna z Poznania bardzo udanie zainaugurowała rozgrywki ligowe przed własną publicznością. W niedzielnych derbach Wielkopolski PSŻ pokonał Start Gniezno 55:35. To pokazuje, że poznańscy żużlowcy są dobrze przygotowani do zmagań w tegorocznym sezonie. - Wynik bardzo cieszy. Tak duża zaliczka nie pozostawia nas bez szans w kontekście rewanżu i zdobycia w nim punktu bonusowego, a o to przecież nam w tym roku chodzi. Chcemy wejść do pierwszej czwórki i jasno o tym mówimy. Zdobywanie punktów bonusowych jest jednym z kluczy do osiągnięcia tego celu. Jeżeli chodzi o niedzielne derby Wielkopolski, to moim skromnym zdaniem był to najładniejszy mecz w krótkiej historii PSŻ-u - ocenił Górzny.

Działacz poznańskiego klubu, mimo efektownej wygranej nad Startem, czuje jednak niedosyt. - Mecz w Grudziądzu był do wygrania, gdybyśmy byli tam w pełnym składzie, ze zdrowym Adamem Skórnickim. Drużyna grudziądzka nie była tego dnia najmocniejsza i na pewno była do pokonania. Zawsze powtarzam, że jeżeli jechać z GTŻ na wyjeździe, to najlepiej w pierwszym spotkaniu. Ten mecz mógł ułożyć się inaczej, ale nie było to od nas zależne. Kontuzjowany był Adam, w niepełnej formie sprzętowej był Rafał Trojanowski, a jednocześnie zawodnicy, którzy spisywali się najlepiej w sparingach, a więc Mateusz Szczepaniak i Robert Miśkowiak, kompletnie zawiedli. Na pewno po tamtym meczu czuję niedosyt. Gdybyśmy przegrali, ale wiedziałbym, że zawodnicy zrobili wszystko, a my byliśmy w optymalnym zestawieniu kadrowym, to powiedziałbym: "trudno, taki jest sport". Nie było jednak optymalnego zestawienia, zawiedli liderzy, przegraliśmy pojedynek i szkoda tych dwóch punktów, które można było zdobyć w Grudziądzu - zakończył Górzny.

Komentarze (0)