Czesław Czernicki (trener Caelum Stali Gorzów): Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa. Nie ukrywam, że bardzo pomógł nam ten deszcz. Po dosypaniu nawierzchni warunki zrobiły się znakomite do jazdy, stworzyliśmy z gospodarzami świetne widowisko.
Tomasz Gollob (Caelum Stal Gorzów): Troszeczkę jest mi przykro, że na "swoim" terenie przyszło mi pokonać drużynę, z którą byłem związany przez piękne cztery lata. Serce na pewno było rozdarte, ale jestem profesjonalistą i chcę jak najwięcej punktów zdobywać dla zespołu, w którym obecnie jeżdżę. Dziękuję kibicom za przywitanie, to świadczy o tym, że wykonałem kiedyś dobrą robotę dla Tarnowa. Gratuluję mojemu trenerowi, który wytrzymał to ciśnienie i świetnie poukładał nas taktycznie. Tarnowianom gratuluję z kolei rozgromienia Zielonej Góry i życzę im, aby wygrywali podobnie z innymi ekipami.
Tomasz Gapiński (Caelum Stal Gorzów): Oczywiście zwycięstwo cieszy jednak mój występ mógł być troszeczkę lepszy. Niepotrzebnie zacząłem kombinować i zmieniałem w motocyklu przełożenia. Zasugerowałem się tym co mówią koledzy. Wszyscy szli "do góry" z przełożeniami więc ja też zmieniłem. U mnie zmiany okazały się niestety na gorsze.
Przemysław Pawlicki (Caelum Stal Gorzów): Mój występ był cieniutki. Myślę, że był to mój ostatni tak słaby występ w tym sezonie. Nie mogłem się kompletnie dopasować. W tym momencie nie pozostaje nic innego jak myśleć o kolejnych zawodach.
Marian Wardzała (trener Tauron Azotów Tarnów): Na wstępie chciałbym pogratulować naszym rywalom. Wygrali zasłużenie. Każdy widział, że tor po kosmetyce zrobił się radykalnie inny od tego jaki sobie zakładaliśmy. Można było atakować po całej długości i szerokości, co spowodowało, że sprzyjał nie tylko nam ale i również gościom. Chciałem podziękować swoim zawodnikom za naprawdę upartą jazdę, nie na takim torze jakiego oczekiwaliśmy. Robili wszystko co było w ich mocy, żeby rozstrzygnąć mecz na naszym korzyść. Niestety eksportowa para gorzowska zrobiła swoje. Nie rozdzieramy szat, a że każdy zaliczył jakąś wpadkę, każdemu może się zdarzyć.
Krzysztof Kasprzak (Tauron Azoty Tarnów): Źle pojechałem początek ostatniego biegu. Wyskoczyłem przed Nickiego, ale na dojeździe do łuku szczepiliśmy się motocyklami, co mnie wybiło z rytmu. Potem nie byłem wolniejszy na trasie, ale taką parę trudno rozdzielić.