Mam zamiar jeździć w Kolejarzu przez kilka sezonów - rozmowa z Ericem Anderssonem, zawodnikiem Kolejarza Rawicz

Eric Andersson niedzielny trening punktowany z RKM-em ROW Rybnik rozpoczął od upadku na pierwszej pozycji. W kolejnych wyścigach było lepiej lub gorzej, z torem pożegnał się również upadając na niego w gonitwie trzynastej. Bardziej wiarygodnym miernikiem jego możliwości będzie z pewnością wtorkowy trening punktowany z Falubazem Zielona Góra, przed którym będzie miał okazję lepiej zapoznać się z rawicką nawierzchnią, która, jak sam przyznaje, sprawia mu pewne trudności.

Jarosław Handke: Jak oceniasz trening punktowany Kolejarza z zespołem z Rybnika i swój występ?

Eric Andersson: Tor był fatalny. Jeśli chodzi o moje starty, to uważam, że miałem kilka niezłych. Miałem dwa niezłe biegi i dwa gorsze. Do tych drugich na pewno trzeba zaliczyć ten ostatni, gdy w wyścigu miał miejsce upadek. Ale taki jest speedway, trzeba się z tym pogodzić.

W poniedziałek czeka cię trening o godzinie 12.00, natomiast dzień później do Rawicza przyjeżdża mistrz Polski, Falubaz Zielona Góra. Jakie nastawienie przed tymi zawodami?

- Myślę, że to naprawdę fajna sprawa mieć możliwość starcia z takim klasowym zespołem. Właśnie dzięki takim pojedynkom masz okazję sprawdzić, jak dobry jesteś. To są przecież najlepsi chłopcy w Polsce! Mam nadzieję, że w meczu z nimi uda nam się zanotować kilka niezłych wyścigów i pokazać się z jak najlepszej strony.

Już za tydzień w Rawiczu pierwszy mecz ligowy, rywalem będzie zespół z Piły. Zamierzasz wziąć udział w tych zawodach?

- Oczywiście! Mam nadzieję, że tak się stanie i będę miał okazję wystąpić w tym meczu. Po niedzielnych zawodach muszę jednak przyznać, że potrzebuję jeszcze kilku treningów na rawickim torze, żeby lepiej go poznać. To były dla mnie pierwsze zawody na tym torze, wcześniej miałem okazję zrobić na nim kilka okrążeń. A w niedzielę był on na dodatek bardzo trudny.

Jak więc porównasz tory w Grudziądzu i Rawiczu? W czym tkwi największa różnica między nimi?

- Muszę przyznać, że różnica jest dość spora. Tor w Grudziądzu jest bardziej dostosowany do zawodników, którzy lubią szaleć po zewnętrznej. W Rawiczu raczej ciężko jest o zdobywanie punktów tą metodą. Ale uważam, że jeśli ma się odpowiednio spasowane motocykle, to wszystko jest możliwe.

Połowę składu na zawody z rybniczanami stanowili Szwedzi. Taka sytuacja na pewno ci odpowiada...

- Dokładnie tak. Jest to wręcz perfekcyjna sytuacja, w której gdzie się obrócisz w parkingu, słyszysz szwedzki język. Pomagamy sobie wzajemnie i jest to na pewno korzystne. Ja na tę sprawę patrzę pozytywnie.

Jak ci się podoba w Rawiczu? Nie wiem czy wiesz, ale żyje tu tylko 25 tysięcy ludzi, a na meczach ligowych rzadko kiedy zjawiają się 2 tysiące.

- Na razie na nic nie mogę narzekać, spotykam się z miłymi gestami ze wszystkich stron. Podoba mi się tu wszystko, mam więc prawo być dobrej myśli i sądzić, że podobnie będzie w przyszłości.

Dlaczego zdecydowałeś się na parafowanie umowy w Rawiczu?

- Chciałem jeździć w każdym spotkaniu ligowym. Potrzebuję sporej ilości przejechanych okrążeń w tym sezonie. Mam nadzieję, że będzie mi to dane w drużynie z Rawicza i cieszę się, że w niej wylądowałem.

Planujesz jeździć w II lidze dłużej, czy traktujesz ją raczej jako jednosezonowy przystanek?

- Na chwilę obecną nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Wszystko zależy od tego, jak będzie się rozwijała sytuacja związana z moją formą. Na chwilę obecną nie wykluczam, że spędzę w II lidze kilka sezonów.

Czyli prawdopodobne jest, że zagościsz w składzie drużyny z Rawicza na dłużej?

- Tak, to bardzo możliwe. Wychodzę bowiem z założenia, że o wiele lepiej jeździ się, gdy zna się dobrze swój domowy tor i całe otoczenie ludzi, z którymi się współpracuje. Mam zamiar spędzić w zespole z Rawicza kilka sezonów.

Źródło artykułu: