"Fredka" w minionym sezonie dwukrotnie stanął na podium pojedynczych turniejów Indywidualnych Mistrzostw Świata, a w klasyfikacji generalnej serii uplasował się na nie najgorszej dziewiątej pozycji. - Przez wiele lat cała Szwecja skupiała się tylko i wyłącznie na osobie Tony'ego Rickardssona, ale od chwili, w której przeszedł on na emeryturę, pojawiła się szansa zaistnienia dla innych szwedzkich jeźdźców - powiedział Lindgren.
Największym marzeniem Fredrika jest sięgnięcie po tytuł IMŚ oraz zdetronizowanie Jonssona na pozycji najlepszego zawodnika Kraju Trzech Koron. - Najważniejsze to nie oglądać się na Andreasa i skupiać się tylko na sobie. Wiem, że walka o tytuł to niezwykle skomplikowana sprawa, ale uważam, że w ciągu najbliższych pięciu lat osiągnę poziom pozwalający mi na nawiązanie walki o mistrzowską koronę. Mam wszystko pod kontrolą, ciężko pracuję i się nie spieszę - dodał 24-latek.
Czy Lindgren marzył kiedyś o tym, żeby Szwecja za sprawą jego oraz Andreasa Jonssona stała się potęgą w Grand Prix? - Byłoby wspaniale, gdybyśmy mieli dwóch wysoko notowanych zawodników, ale w GP każdy tak naprawdę patrzy na siebie, ponieważ jest to rywalizacja indywidualna. Ja również zbyt wiele nie zastanawiam się nad tym, co robi Andreas, gdyż koncentruję się na sobie - zakończył jeździec Falubazu Zielona Góra.
Przypomnijmy, że Fredrik Lindgren oficjalnie zainauguruje sezon 2010 prawdopodobnie 18 marca. Szwed wystąpi wtedy w Memoriale Boba Kilby'ego w angielskim Swindon.