Jeździec Polonii Bydgoszcz potrafi co prawda wygrywać pojedyncze turnieje cyklu, ale nigdy nie jest w stanie utrzymać przez cały sezon równie wysokiej formy, co jest niezbędne do odnoszenia sukcesów w IMŚ. Przed tegorocznymi zmaganiami żużlowej elity nastroje w teamie Szweda są jednak bardzo bojowe. - Wygrać cały cykl jest niezwykle trudno i na pewno dużo łatwiej zwyciężyć w pojedynczej odsłonie serii. W tym roku będę się starał, żeby w każdych zawodach awansować do finału. Najważniejsze jest bowiem zbieranie punktów. Nie trzeba wygrywać każdego turnieju, żeby zostać mistrzem świata, ale nie można sobie również pozwalać na słabe występy - powiedział Jonsson, którego największym osiągnieciem w GP jest 4. miejsce w klasyfikacji generalnej (2006).
29-latek zapowiada, że w sezonie 2010 zamierza skupić się na walce o brązowy medal IMŚ, by w roku 2011 zaatakować pozycję najlepszego jeźdźca globu. - Dokładnie tak to sobie zaplanowałem i czuję, że jestem w stanie podołać temu zadaniu. Bardzo chciałbym zdobyć w tym roku medal, a cel na sezon 2011 to walka o tytuł IMŚ - dodał "AJ".
Aktualnie Andreas pracuje nad motocyklami, na których w nadchodzących rozgrywkach będzie punktował w ligach oraz GP. Szwed jest również mocno zaangażowany w promocję rundy cyklu, która 8 maja odbędzie się w Goeteborgu. Jonsson nie ukrywa, że marzy mu się zwycięstwo na tamtejszym Ullevi. - Myślę, że każdy chciałby wygrać w domu. Brytyjczycy marzą o zwycięstwie w Cardiff, a Polacy również pragną u siebie triumfować. To nie jest jednak taka prosta sprawa, ponieważ przed własną publicznością presja zawsze jest największa. Dlatego ja np. nie koncentruję się na jednym konkretnym turnieju i do każdego podchodzę tak samo, ponieważ moim celem jest sięgnięcie pewnego dnia po tytuł mistrza świata - zakończył reprezentant Kraju Trzech Koron.
Przypomnijmy, że cykl Grand Prix 2010 zainaugurowany zostanie 24 kwietnia na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie.