Każdy z zawodników ma coś do udowodnienia - I część rozmowy ze Stanisławem Chomskim, trenerem Wybrzeża

Stanisław Chomski od wielu lat był związany z klubem z Gorzowa. Teraz czeka go nowe wyzwanie - praca w Gdańsku z miejscowym Lotosem Wybrzeże. Przedstawiamy pierwszą część obszernej rozmowy z tym szkoleniowcem.

Michał Gałęzewski: Za panem pierwsze tygodnie pracy w nowym klubie…

Stanisław Chomski: Zbudowaliśmy skład na miarę możliwości organizacyjnych i finansowych klubu i może na miarę spełnienia choć w części oczekiwań kibiców, bo to jest ważne. Chciałbym, żeby drużyna pokazała się jako grupa ambitnych zawodników, którzy będą na torze przejawiać chęć walki z innymi drużynami. Wynik jest bardzo ważny, ale jest to pochodna tego, co zawodnicy będą chcieli zaprezentować. Takie są plany, a jak to zweryfikuje życie? Jestem optymistą. Każdy z zawodników ma coś do udowodnienia, zaczynając od Magnusa Zetterstroema, na młodych zawodnikach kończąc.

Spotkał się też pan z młodzieżowcami...

- Tak, to prawda i określiliśmy wzajemną współpracę z tymi, którzy trenują na miejscu w Gdańsku, począwszy od Sperza, kończąc na najmłodszych adeptach. Numerem jeden, jeśli chodzi o wychowanków jest właśnie Sperz, który już pokazał swoje umiejętności w przeróżnych zawodach. W turniejach większej rangi też pokazał co potrafi. W jego rękach leży wzrost pozycji, jako juniora. Jako zespół szkoleniowy, będziemy mu chcieli pomóc. Do tej rywalizacji został zaproszony Mateusz Lampkowski i będzie to rywalizacja zdrowa. Pamiętajmy, że jest Matej Kus, który potwierdził swój poziom i możliwości. Jest to trójka, która ma największe szanse na starty. Najbliżej tej trójki jest Marcel Szymko i ma on szansę udowodnić przydatność nie tylko w drużynie młodzieżowej. Jest jeszcze Kobrin, który przechodzi zabieg nawykowego zwichnięcia barku. Wszystko będzie zależało od czasu rehabilitacji. Jest szansa, że jego sprawność będzie wysoka, ale dochodzenie po tym zabiegu jest indywidualną sprawą. Jeżeli będzie zdrowy, to jest to zawodnik, który może się włączyć. Ma licencję polską, stara się o obywatelstwo i może będzie to kolejny zawodnik, który może być uprawniony do startów jako Polak. Pozostali trzej chłopcy - Popławski, Jackiewicz i Rybakowski mają warunek wykazania przydatności poprzez proces szkolenia, który będziemy prowadzili i zastanowimy się, czy dalej będzie celowe utrzymywanie tych chłopaków w Gdańsku. Wszystko zależy od nich.

Jest szansa, że w tym roku jacyś zawodnicy zdadzą licencję?

- Z adeptów jest tylko Pieszczek, który we wrześniu skończy 15 lat. Trudno powiedzieć o pozostałych. Z doświadczenia trudno liczyć, że pojawi się jakiś talent, który od razu zda licencję.

Jak często będą organizowane treningi młodzieży w Gdańsku?

- Muszą być dwa treningi w tygodniu chyba, że w międzyczasie będą się odbywały ligi młodzieżowe, co jest wyższą formą treningu. Ci, którzy nie posiadają licencji, będą rywalizować w biegach pomiędzy zawodami.

A jak będą wyglądały treningi seniorów?

- Chciałbym, aby była systematyczność pod tym względem, ale wiadomo, że zawodnicy będą uczestniczyć w różnych ligach. Piątkowo-sobotnie zajęcia muszą być, tor będzie otwarty. Zasady określimy sobie na zgrupowaniu w Szklarskiej Porębie.

Czy będą organizowane treningi w innych miastach przed ważnymi meczami wyjazdowymi?

- Jest to logiczne, aczkolwiek nie ma reguły, że jeśli trenuje się na podobnym torze, to są pozytywne wyniki. Liga jest wyrównana i będziemy chcieli stworzyć jak najlepsze warunki. Koncepcja takiego rozwiązania jednak jest.

Jak by pan ocenił siłę poszczególnych zawodników z Gdańska? Kto ma być wiodącym żużlowcem?

- Liderem jest Magnus Zetterstroem. Gafurov, który różnie spisywał się w ubiegłym roku, musi być bardziej systematyczny, w końcu jest Mistrzem Europy. Tytuł wywalczył na torze w Togliatti, a ten tor wymaga umiejętności i sprzętu. Liczę, że będzie silnym punktem. Thomas Jonasson i pozostali zawodnicy - Hlib i Stachyra, mają coś do udowodnienia nie tylko sobie, ale i kibicom. Jeżeli będą stali w miejscu, to nie łudźmy się, co do tego, jak dalej potoczą się ich kariery. Dostali już kredyt zaufania i kolejny raz nikt im go nie udzieli. Oni wiedzą, że muszą spełnić pokładane w nich nadzieje. Muszą być priorytety i cele, do których będą dążyć.

Jeżeli chodzi o Jonassona, to pojawiły się głosy, że średnio przykłada się do żużla i przykładowo w ubiegłą zimę pracował zarobkowo w inny sposób. Teraz będzie to lepiej wyglądało?

- Trzeba przyklasnąć zawodnikowi, który pracuje i trenuje. Czasami praca wpływa bardziej pozytywnie, niż markowany trening. Wszyscy mówią, że pracowali nad kondycją jak nigdy dotąd, a później okazuje się, że wyniki nie harmonizują z tą pracą. Jonassona znam dobrze i jestem spokojny o jego przygotowania. Jest to sprawny fizycznie i mocny psychicznie chłopak. A że nie ma stabilizacji? Niewielu jest takich, którzy w wieku juniora bardzo szybko przechodzą w wiek seniora. Z tego co wiem o jego przygotowaniach sprzętowych, to traktuje poważnie ten sezon i chce pokazać, że w lidze też potrafi być systematyczny. Jego wyniki indywidualne mówią same za siebie, jest medalistą IM Szwecji. Jest na etapie, w którym musi odpowiedzieć sobie na pewne pytania.

Nowym zawodnikiem Wybrzeża jest Paweł Hlib. O jego wyczynach pozasportowych można byłoby chyba napisać książkę...

- Na pewno jakąś opowieść można byłoby napisać, jednak pokorne dusze w żużlu nie jeżdżą. Możemy prześledzić kariery czołowych naszych zawodników i okazuje się, że każdy coś miał na sumieniu. Wierzę, że to historia i jest to moment, w którym Paweł zrobił sobie rachunek sumienia i wie, że więcej pomylić się nie może i nie może zajmować się pozażużlowymi sprawami.

Monitoruje pan na miejscu w Gorzowie jego przygotowania?

- Oczywiście, że tak. Ustaliliśmy pewien styl przygotowania. Uczestniczy w 14-dniowym jednoosobowym zgrupowaniu w zaprzyjaźnionym klubie Easy Line, gdzie mam grupę sprawdzonych trenerów i dietetyków. Dni zaczyna i kończy posiłkiem, w międzyczasie ma system treningów, które wykonuje codziennie systematycznie. To jest początek budowania u niego nie tylko kondycji fizycznej, ale też systematyczności organizacji pracy, którą wpoi sobie przez ten okres przygotowawczy.

Czyli można przez to rozumieć, że w marcu będzie nie do poznania?

- On jest mocno zbudowany. Niektórzy mówią, że ma nadwagę. Waga co prawda nie kłamie, ale jak się rozbierze, to naprawdę niewiele widać tkanki tłuszczowej. Z tym jednak też walczy i pod tym kątem ułożona jest dieta, aby zbudować kondycję i uzyskać elementy związane ze zbiciem wagi.

W drugiej części rozmowy, którą zaprezentujemy w poniedziałek, Stanisław Chomski opowiada o wspomnieniach związanych z potyczkami gdańsko-gorzowskimi, sprawie mini żużla, czy też o ewentualnych wzmocnieniach i składzie seniorskim klubu.

Źródło artykułu: