Fani Krono-Plast Włókniarza Częstochowa sceptycznie podchodzili do transferu Wiktora Lamparta. Niewielu wierzy, że ten jest w stanie osiągnąć progres w swoich wynikach. Nic dziwnego, że jemu, Philipowi Hellstroemowi-Baengsowi i Mateuszowi Świdnickemu kibice przyglądają się baczniej pod kątem walki o skład.
W pierwszym sprawdzianie na torze Lampart wypadł jednak pozytywnie. Rzeszowianin wywalczył dziesięć punktów w pięciu startach - pokonując Macieja Janowskiego i Daniela Bewleya.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Michelsen, Krużyński, Lorek i Gajewski
- Sparing był na pewno dobry, choć szkoda jednego biegu, kiedy Maciejowi Janowskiemu udało się mnie wyprzedzić. W ostatnim biegu zaryzykowaliśmy - totalnie inne ustawienia, inne tryby, ale to nie zadziałało. Start się pogorszył i wyścig nie poszedł tak, jakbym tego oczekiwał - powiedział Lampart w rozmowie z WP SportoweFakty.
Szczególnie z Maciejem Janowskim pościgał się bardzo fajnie, bo mógł go pokonać dwukrotnie. Jednak raz to doświadczenie byłego reprezentanta Polski wzięło górę. - Mogłem też pojechać lepszą ścieżką, by mu odjechać, ale wygrałem i to się liczy. Cały czas się uczę tego toru. Nie ma recepty, nie ma jednej ścieżki, która działa i mijanki są wszędzie. Da się każdego minąć - powiedział Lampart w rozmowie z WP SportoweFakty.
24-latek bardzo ambitnie podchodzi do sparingów. Potwierdził, że to już jest początek generalnych przygotowań do rozgrywek ligowych. - Każdy na to patrzy, bo mieliśmy okazję pościgać się na poważnie, każdy na nowych oponach, po cztery okrążenia i w mocnej stawce. Raczej nikt nie bierze gorszych silników, ale chce się pokazać, jak najlepiej. Ja też wziąłem to, co najlepsze, może jeszcze trochę trzeba pozmieniać, ale było dobrze.