Do niedawna Ryszard Franczyszyn pracował w Szwecji. Przez kilka lat był mechanikiem Davida Ruuda. Gdy po zakończeniu kariery założył on firmę, Franczyszyn postanowił się w niej zatrudnić. Pracował jako budowlaniec.
- To było kilka ładnych lat. Wcześniej pracowałem jako mechanik u Davida Ruuda. Później on założył firmę budowlaną i w to się wkręciłem. Było fajnie. Kiedyś te realia mi sprzyjały, ale teraz jest już problem ze wszystkim. Najgorzej było w okresie zimowym - powiedział legendarny zawodnik w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
Podkreślił jednocześnie, że Szwecja "to już zamknięty rozdział". - W tej chwili jestem w domu i staram się poszukać jakiegoś zajęcia, by pracować. Może ktoś szuka, to nie ma problemu. Ja mogę pracować u każdego - kontynuował.
- Uznałem, że to już pora, by zakotwiczyć w Polsce i przeżyć tutaj spokojniejszy czas - trochę też popracować, bo siła i werwa wciąż jest - zapewnił.
Franczyszyn nie ukrywa, że w okresie pobytu w Szwecji tęsknił za ojczyzną.
- Oczywiście, że była tęsknota za Polską. Tam przez kilka miesięcy się pracowało, a wiadomo, że jest też dom i rodzina. Przez 10 lat przepracowałem jako mechanik i wiem, że wielu szwedzkich zawodników chciałoby skorzystać z mojej pomocy w tej roli, ale to już nie jest ten czas. Wypaliłem się już z tego. Wiek swoje robi, a kontuzje, które odnosiłem za czasów jazdy na żużlu, teraz dają się we znaki - dodał.
Jaką rolę mógłby więc pełnić? - Mechanikiem nie chciałbym być już ani w Szwecji, ani w Polsce. W grę wchodzi jednak opcja doradztwa. Mógłbym podpowiadać jakiemuś zawodnikowi zarówno w kontekście postawy na torze, jak i odnośnie do kwestii sprzętowych - podsumował Ryszard Franczyszyn.
---
Choć Ryszard Franczyszyn karierę zaczął względnie późno, bo w wieku 18 lat, już jako junior wygrał Brązowy i Srebrny Kask. W swoim pierwszym ligowym sezonie został Drużynowym Mistrzem Polski ze Stalą Gorzów.
Na krajowym podwórku zdobywał sporo medali, jednak w Indywidualnych Mistrzostwach Polski najwyżej był dziewiąty. W 1994 roku w eliminacjach do Indywidualnych Mistrzostw Świata zaszedł do półfinału światowego.