Wyścigi z udziałem młodzieżowców w polskich ligach żużlowych pojawiały się już w przeszłości, ale stałym elementem pojedynków klubowych stały się dopiero od 2004 roku. Starcia najmłodszych zawodników przez wiele sezonów otwierały spotkanie, a obecnie taka gonitwa rozgrywana jest jako druga. Zdarzało się jednak - choćby w latach 90., że takowy bieg był dopiero w połowie meczu - jako siódme starcie danego dnia.
Tak też było w 1997 roku. Dziś manewru podobnego do wydarzeń sprzed prawie 30 lat nikt sobie nie wyobraża, a gdyby coś takiego miało miejsce, to mówilibyśmy o sporym skandalu. Marek Cieślak jednak udowadniał, że jeśli przepisy na coś zezwalają, to trzeba z tego korzystać. I tak oto senior wygrał wyścig... młodzieżowy.
24 kwietnia wspomnianego roku w ramach 3. rundy Drużynowych Mistrzostw Polski spotkały się zespoły Włókniarza Częstochowa i Polonii Bydgoszcz. Młodzieżowe formacje obu zespołów stanowili - Artur Pietrzyk i Sebastian Kowolik wśród gospodarzy oraz Tomasz Poprawski z Wojciechem Malakiem po stronie przyjezdnych. Tym drugim mecz jednak totalnie się nie układał po myśli - obaj nie zdobyli nawet jednego oczka, z czego Malak nie ukończył żadnego wyścigu, a jego klubowy partner tylko jeden.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
W biegu młodzieżowym z udziałem tego kwartetu doszło do upadku Sebastiana Kowolika. Zawodnik gospodarzy był niezdolny do kontynuowania zawodów, jednakże regulamin zakładał, że jeśli takowa absencja spowodowana jest z winy przeciwnika, to może wystartować rezerwowy. Wśród gospodarzy był nim Rafał Osumek, wówczas 22-letni już żużlowiec Włókniarza.
- Trener Marek Cieślak znany jest z tego, że potrafi rozgrywać taktycznie biegi. Skoro była taka możliwość, to to wykorzystał - wspomina Osumek w podcaście "LWYgadane" realizowanym przez częstochowski klub.
Osumek tamtą gonitwę pewnie zwyciężył, a za jego plecami do mety dojechał Artur Pietrzyk. Gospodarze wygrali wyścig 5:0, bowiem do mety nie dojechał Wojciech Malak. Całe spotkanie padło łupem miejscowych - 45:42. Prym wśród biało-zielonych wiódł tamtego dnia Sławomir Drabik (13 punktów z bonusem), a liderem przyjezdnych był z kolei Piotr Protasiewicz, autor dwunastu oczek.