Swoją karierę Jacek Gierzyński rozpoczął pod koniec lat 60 ubiegłego wieku. To były czasy, gdy do żużlowych szkółek zapisywały się dziesiątki - a nawet setki - chłopaków, a tylko kilku z nich sięgało po licencje. Bohater tej historii upragniony dokument zezwalający na udział w zawodach dostał w wieku 20 lat.
Gdy zaczynał swoją jazdę, Włókniarz walczył o awans do elity. I to właśnie o nim było najgłośniej przed rozegranym w 1971 roku barażem z Wybrzeżem Gdańsk. Żużlowcy Włókniarza wybrali się na mecz do Gdańska wcześniej niż zwykle, by spędzić więcej czasu nad morzem. Ówczesny trener Lwów - Stefan Kwoczała - postanowił zabrać swoich podopiecznych do kina.
I właśnie podczas seansu doszło do nieprzyjemnego incydentu. Gierzyński był wzburzony tym, że jedna z kobiet miała na głowie kapelusz, który zasłaniał część ekranu. Gdy nie reagowała ona na prośby, postanowił strącić z głowy kapelusz i zwyzywał ją. Wtedy zareagował mąż kobiety i doszło do przepychanki, w której został on uderzony.
ZOBACZ WIDEO: To był hit okienka transferowego. Madsen zarobi fortunę?!
Pech chciał, że był to komendant gdańskiej milicji. Gierzyński został aresztowany. Zresztą całemu zespołowi groziły kary, a Włókniarzowi walkower. Ostatecznie Gierzyński został zawieszony na pół roku.
Po tym wrócił do żużla i na torze prezentował się coraz lepiej. W 1974 roku wraz z Włókniarzem świętował zdobycie mistrzostwa Polski. Jednak niecały rok później brał udział w koszmarnej kraksie. W zawodach na torze w Neubrandenburgu upadł i doznał urazu kręgosłupa. Resztę życia spędził na wózku inwalidzkim.
To było duże przeżycie dla jego kolegów z drużyny. "Kiedyś mój kolega Jacek Gierzyński leżał po wypadku sparaliżowany od pasa w dół. Na żużlu zaczął jeździć, dlatego że ja to robiłem. Leżał w szpitalu w Konstancinie pod Warszawą. Pojechaliśmy go odwiedzić. Rozmowa się nie kleiła, bo trudno się gada z kolegą, który jest uziemiony. Pocieszaliśmy go, ale to było sztuczne, bo każdy zdawał sobie sprawę, że dla tak żywotnego człowieka przykucie do wózka, to była tragedia" - wspominał na łamach "Przeglądu Sportowego".
Jacek Gierzyński urodził się 1 lutego 1949 roku. Zmarł 19 stycznia 1999 roku. Miał niespełna 50 lat.