Trudne jest życie kibica Klubu Żużlowego Orzeł Łódź. Najpierw nie było wiadomo czy klub przystąpi do rozgrywek, bowiem Witold Skrzydlewski zamierzał go sprzedać. I choć jacyś chętni byli, to nie doszło do podpisania umowy z żadnym z kandydatów na rolę prezesa. Ostatecznie "za pięć dwunasta" zdecydowano się zbudować skład, choć działacz już wcześniej podkreślał, że wszystkie dokumenty licencyjne zostaną złożone w odpowiednim czasie.
Kiedy wydawało się, że w Łodzi sytuacja się uspokoiła, to pojawiły się kolejne problemy. Chodziło o obiekt, bowiem zainteresowanie jego wynajem lub długotrwałą dzierżawę dla Drift Masters Grand Prix. Spółka chciała utworzyć Europejskie Centrum Driftu. Orzeł był zainteresowany wieloletnią umową na dzierżawę stadionu z opcją pierwokupu w przyszłości.
Ostatecznie na Moto Arenie Łódź samochody wyścigowe się nie pojawią. W czwartek poinformowano, że stadion budowany z myślą o żużlu nadal będzie domem dla Orła Łódź. Umowa została zawarta na trzy lata.
To dobra informacja dla ośrodka z Metalkas 2. Ekstraligi, który w nowym składzie nie tylko zawodniczym, ale i w zarządzie klubu (dołączyli Jan Konikiewicz i Jakub Zborowski) oraz z nowym-starym menedżerem Januszem Ślączką może skupić się już wyłącznie na sprawach sportowych.
ZOBACZ WIDEO: Stal czeka kryzys? "Nie będzie nas stać na tak wysokie kontrakty"