Jack Smith, 26-letni żużlowiec z Cheshire, ponownie zmaga się z problemem braku stałego klubu na nadchodzący sezon. Zawodnik przyznał, że obecna sytuacja przypomina "Trójkąt Bermudzki", w którym wielu młodych Brytyjczyków traci szanse na rozwój kariery.
Syn Andy'ego Smitha rozpoczął swoją karierę w 2016 roku w barwach Birmingham, by później kontynuować starty w Glasgow i Belle Vue Colts. Pomimo obiecującego początku, ostatnie sezony były dla niego nie lada wyzwaniem. - Nie miałem stałego miejsca w drużynie Championship od 2017 roku - mówi zawodnik w rozmowie ze "Speedway Star".
W minionym sezonie Smith występował jako rezerwowy w Glasgow, gdzie miał okazję zdobywać cenne doświadczenie na trudnych torach. - Byłem wdzięczny za możliwość jazdy, ale brak stałej pozycji w składzie to duży krok wstecz - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO: "To jest sygnał". Apeluje do władz żużlowych o zmianę regulaminu
Zawodnik przyznaje, że niechętnie wracałby do rozgrywek National League, które uważa za etap zamknięty w swojej karierze. - Czuję, że mogę zaoferować więcej i zrobię wszystko, aby dostać szansę w Championship - dodaje.
Smith zaznacza, że problem z utrzymaniem młodych zawodników w lidze dotyczy wielu jego kolegów po fachu. - Lista brytyjskich talentów, które zrezygnowały, jest długa - zauważa. Według niego, kluby często stawiają na zagranicznych żużlowców, zamiast inwestować w rozwój lokalnych talentów.
Zdaniem Smitha kluby powinny wprowadzić system, który umożliwi młodym żużlowcom rozwijanie się bez presji wyników w pierwszych sezonach. - Jeśli nie zadbamy o kolejne pokolenie, wkrótce nie będziemy mieli zawodników - ostrzega.
Pomimo trudności, Smith nie traci nadziei na rozwój kariery. - Speedway jest w mojej krwi i nie zamierzam rezygnować. Jeśli nie znajdę klubu, spróbuję swoich sił za granicą - zapowiada.
Podsumowując swoje doświadczenia, zawodnik wyraża gotowość do powrotu na tor w każdej chwili. - Jeśli tylko nadarzy się okazja, dam z siebie wszystko. W tym sporcie trzeba być gotowym na każdą możliwość - mówi.