Koszmar Czecha po pobycie w polskim szpitalu. "Usunięto mi śledzionę"

Materiały prasowe / nemcaslav.cz / Na zdjęciu: Vaclav Milik w szpitalu
Materiały prasowe / nemcaslav.cz / Na zdjęciu: Vaclav Milik w szpitalu

- Będę się starał o odszkodowanie. Nie zamierzam tego tak zostawić - mówi nam Vaclav Milik. Czech twierdzi, że szpital w Krośnie źle się nim zajął i dlatego o mało nie stracił życia.

Druga połowa minionego roku była dla Vaclava Milika ciągłą walką o życie i zdrowie. Zawodnik miał poważny wypadek podczas sierpniowego meczu Cellfast Wilków Krosno z Innpro ROW-em Rybnik. Później dowiedzieliśmy się, że złamał kość przedramienia. W szpitalu w Krośnie wykonano zatem operację. Ale prawdziwy horror rozpoczął się kilka dni później. 31-latek znów trafił do szpitala - tym razem w Czechach. Wówczas okazało się, że ma też pękniętą śledzionę. Nasz rozmówca wprost mówi, że w placówce w Krośnie zapomniano o badaniach wewnętrznych.

W rozmowie z WP SportoweFakty Milik ze szczegółami opowiada, jak wyglądały wydarzenia z sierpnia. Wypowiedział się również na temat odszkodowania od krośnieńskiego szpitala.

Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty: Jak obecnie wygląda twoja sytuacja zdrowotna?

Vaclav Milik, były indywidualny wicemistrz Europy, zawodnik Orła Łódź: Czuję się bardzo dobrze. Wróciłem do treningów i nie odczuwam bólu. Nic mi nie przeszkadza.

W Krośnie zoperowano ci kontuzjowaną rękę, ale - jak wskazujesz - zapomniano o badaniach wewnętrznych. Kiedy poczułeś potężny ból brzucha?

Wróciłem do domu około 4-5 dni po operacji w Krośnie. Nie czułem się zdrowy. Później pojechałem w Czechach przebadać rękę, bo miałem też z więzadłami problem, ale okazało się, że ręka była zoperowana bardzo dobrze. Lekarz powiedział, że dzięki temu można powoli ją rehabilitować. Ponownie udałem się do domu, a rodziny w nim akurat nie było.

Syn do mnie zadzwonił, czy mogę do niego pojechać. Gdy już byliśmy razem, to zapytał, czy odwiedzimy dziadka. Będąc u mojego taty, poczułem się bardzo źle. Od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Zabrano mnie do szpitala i lekarze natychmiast razu odkryli, że śledziona jest uszkodzona. Niecały litr krwi miałem już w brzuchu. Od razu trafiłem na stół operacyjny.

ZOBACZ WIDEO: "To jest sygnał". Apeluje do władz żużlowych o zmianę regulaminu

I w taki sposób uratowano ci życie. To był ostatni moment na operację?

Oczywiście. Później już nie dałoby się tego "odkręcić". To był szczęśliwy zbieg zdarzeń. Gdyby syn do mnie nie zadzwonił i bym do niego pojechał, to leżałbym dalej w domu przed telewizorem i odpoczywał. Wydaje mi się, że jakbym zasnął, to mógłbym się już nie obudzić.

Operacja w Czechach przebiegła bez komplikacji?

Tak. Usunięto mi śledzionę, operacja się udała. Po półtora miesiąca zacząłem delikatne treningi. Wiedziałem równocześnie, że kończy się sezon, więc nie chciałem się spieszyć. Wiadomo, iż trzeba było być ostrożnym, by czegoś nie uszkodzić. Na szczęście wszystko teraz jest dobrze.

Przyznałeś, że w Krośnie świetnie zoperowano ci rękę, ale przeoczenie związane z badaniami wewnętrznymi, o którym mówiłeś, rzuca na to cień. Rozpocząłeś już starania o odszkodowanie?

Jeszcze nie, ale będę się o nie starał. Sprawa na pewno rozciągnie się w czasie, ale nie zamierzam tego tak zostawić. Wszystkie osoby, które trafiają do szpitali po wypadkach, powinny mieć zrobione wszystkie odpowiednie badania. Chciałbym walką o odszkodowanie zmienić coś na lepsze. Jeśli dzieją się takie rzeczy, jakie mnie spotkały, to po prostu nie jest to do zaakceptowania. Człowiek po to jedzie do szpitala, by czuć się tam bezpiecznie.

Na szczęście stopniowo wracasz do zdrowia. Czy możesz zagwarantować, że będziesz gotowy do startów już na początku nowego sezonu?

Jak najbardziej. Będę wówczas gotowy na 100 procent. Przyznam szczerze, że najchętniej już teraz wsiadłbym na motocykl. Już pod koniec poprzedniego sezonu w Pardubicach miałem ochotę się przejechać, ale mój tata mi to odradził. Wspólnie uznaliśmy, że lepiej będzie, jak odpocznę od żużla. Czekam na to, aż pogoda będzie ładna i wtedy pojeżdżę.

Nie będziesz już reprezentował Cellfast Wilków Krosno, choć wydawało się, że jesteś pewniakiem do składu. Michał Finfa, dyrektor klubu powiedział, że widzi większy potencjał w Kennecie Bjerre niż w tobie, biorąc pod uwagę m.in. mecze wyjazdowe. Jak to skomentujesz?

Przeszło za połową sezonu byliśmy dogadani co do współpracy na kolejny rok. Przejeździłem w Krośnie cztery lata i nie widziałem przeciwwskazań do tego, by zmienić klub. Podaliśmy sobie rękę i później po tej kontuzji nie martwiłem się o to, gdzie będę jeździł. Działacze z Krosna wiedzieli, że wrócę do tego sportu. Czekałem na podpisanie kontraktu, a później słyszałem plotki, że wybrano Kennetha Bjerre zamiast mnie, ale klub długo tego nie potwierdzał. Gdy już było 10 dni do zamknięcia okienka transferowego, to wtedy do mnie zadzwonili, że wybrali Duńczyka.

Nie wiedziałem początkowo, jak na to zareagować. Później zdecydowałem, że nie będę szukał na siłę klubu, ale podpiszę tzw. kontrakt warszawski. Wyszło jednak na to, iż Orzeł Łódź chciał zbudować skład z zawodników, którzy zostali na lodzie. Przystałem na ich propozycję, a rozmowy z działaczami trwały krótko.

W momencie, kiedy działacze Wilków do ciebie dzwonili, zaproponowali ci "kontrakt warszawski"?

Nie zrobili tego, ale ja zapytałem, czy będzie taka możliwość. Chciałem po prostu dalej trenować w Krośnie i pokazać, że nie jestem słabszy od Kennetha Bjerre.

Ostatecznie jednak do porozumienia nie doszło.

Być może dobrze się stało. Zmieniam klub, będą dwa mecze przeciwko Wilkom, więc będę mógł pokazać, że działacze z Krosna podjęli złą decyzję.

Widzę, że wyczuwasz dodatkowy smaczek w tych meczach.

Powiem ci szczerze, że odpocząłem od żużla po tej kontuzji i nabrałem świeżości. Nie jest dobre, to co się wydarzyło w sierpniu. Z drugiej strony, gdybym miał szukać plusów, to rzeczywiście miałem czas na to, by oczyścić głowę. Jestem głodny jazdy i będę robił wszystko, by zdobywać sporo punktów.

Jak wspominasz czas spędzony w Krośnie?

Dobrze mi tam było. Nie miałem właściwie z klubem żadnych problemów. W dodatku ludzie byli mili. Atmosfera na meczach w tym mieście zawsze mi imponowała. Naprawdę lubiłem tam miejsce. Czułem się tam jak w domu.

Wcześniej mówiłeś o składzie, który zbudowano w Orle Łódź. Jak go oceniasz?

Kiedy podpisywałem kontrakt z Orłem, to jeszcze dokładnie nie wiedziałem, jakich kolegów w drużynie będę miał. Gdy później spojrzałem na to, jaki mamy skład, to byłem zadowolony. Głównym celem jest utrzymanie się w lidze, ale myślę, że postraszymy wielu faworytów. Moim zdaniem mamy szansę na walkę nawet o górną czwórkę. Wspominałem o tym, że to właściwie zespół złożony z zawodników, którzy zostali na lodzie i to jest drużyna, która będzie chciała wiele rzeczy udowodnić.

Rozmawiał Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

* Skontaktowaliśmy się ze szpitalem w Krośnie, by skomentował słowa zawodnika na temat zaniedbań podczas jego pobytu w placówce oraz zapowiedzi dotyczącej starań o odszkodowanie. Tak brzmi odpowiedź ze strony placówki:

"W odpowiedzi na zapytanie przesłane w wiadomości e-mailowej z dn. 17 stycznia 2025 r. informujemy, iż zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa Wojewódzki Szpital Podkarpacki im. Jana Pawła II w Krośnie nie udziela informacji w przedmiotowej sprawie".

Komentarze (59)
avatar
Azer
21.01.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niech Milik najpierw sobie przypomni jak to wyglądało po wypadku. Zawsze jak jest interwencja lekarska to jest wywiad z pacjentem, pytania co boli , gdzie nastąpiło uderzenia itp. Jak Milik nie Czytaj całość
avatar
Toromistrz2
21.01.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyżby na życzenie pań już drugi dzień pokazują Vacka na pierwszym planie :-) 
avatar
Czak Norris
21.01.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Vacek podobny do czechosłowackiego Rumcajsa. 
avatar
k 53 GKM
21.01.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Witam....ktory to juz raz artykul POWTORZONY ?..Pzdr. 
avatar
Möchomorek
20.01.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
'Do pęknięcia torebki może dochodzić od kilku godzin do 26 dni po urazie, najczęściej w ciągu pierwszych 7 dni. W początkowym okresie objawy są mało charakterystyczne, z czasem występują bóle b Czytaj całość