Australijczyk został ściągnięty z Antypodów przez Piotra Rusieckiego, który słynie z dawania szansy rozwoju nie tylko miejscowym, leszczyńskim chłopakom, ale również obiecującym "kangurom". Początkowo notował ciągły progres w barwach Kolejarza Rawicz, który wówczas był niejako drugim garniturem Fogo Unii.
W końcu, w 2020 roku jego talent eksplodował, co poskutkowało wygryzieniem ze składu pierwszej drużyny Brady'ego Kurtza. Wejście do PGE Ekstraligi miał fantastyczne. Zadebiutował w domowej potyczce z Motorem Lublin, którą zakończył z 9 „oczkami” a cały sezon ze świetną średnią 1,787 pkt./bieg. Dodatkowo został indywidualnym mistrzem świata juniorów, na ostatniej prostej pokonując Dominika Kuberę.
Do tych wyników już nigdy jednak nie nawiązał. Dopóki mógł startować jako zawodnik U24, był w Lesznie solidną drugą linią, która fantastyczne biegi przeplatała słabszymi (średnio 1,4-1,63 pkt./bieg).
ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada
- Unia wiązała z nim bardzo duże nadzieje. Czy te nadzieje spełniał, czy nie, trudno powiedzieć. W każdym meczu miał jakieś trójki i zera. Włodarze uznali, że ta koncepcja jest zła. Natomiast kiedy Unia była trapiona szeregiem kontuzji potrafił wziąć na swoje barki całą drużynę. Może zbyt pochopnie przypisano go do pozycji drugiego w parze. Przeważnie zaczynał mecze z pól zewnętrznych a to jest najtrudniejsza pozycja w żużlu. Jeśli przez pierwsze dwa biegi nie przywozi się punktów a drużyna przegrywa to taki zawodnik jest zmieniany. Być może on był właśnie ofiarą takiego miejsca w drużynie - wyjaśniał Rufin Sokołowski.
Gdy skończył się dla niego parasol ochronny obie strony postanowiły, że najlepszym rozwiązaniem będzie się pożegnać, żeby Australijczyk mógł przełamać swój dotychczasowy "sufit". W ten sposób trafił do Grudziądza. Tam jednak znów odjechał dokładnie taki sam sezon – 1,564 pkt./bieg. Czy jeśli wyniki nie dorównają talentowi Jaimon Lidsey może stracić miejsce w elicie?
- Mamy taką dziwną ligę, w której liczba zawodników powyżej czterdziestki jest bardzo duża. On zawsze będzie perspektywiczny. W każdym klubie są potrzebni zawodnicy drugiej linii, którzy są poukładani. Proszę spróbować dokonać rezerwy taktycznej na jakiejś gwieździe. Od razu jest rozróba, kłótnia i rzucanie zębatkami. A z takimi zawodnikami jak Jaimon łatwiej jest utrzymać atmosferę - kontynuował były prezes Unii Leszno.
Mimo wszystko najbliższy rok będzie może być kluczowy, jeśli chodzi o przyszłość Lidseya. Talentu z pewnością nie można mu odmówić, jednak brakuje u niego regularności i stabilizacji wyników.
- On umie jeździć. I kiedyś odpali. Dwa razy zrobi komplet, uwierzy w siebie a potem już wiatr poniesie. To jest sport indywidualistów, których punkty się sumuje. Ale każda pomoc dla kolegi w drużynie też jest elementem, który jest niezwykle ważny. Lidsey miał takie dobre momenty. Uważam, że gdyby nie odszedł z Unii Leszno, to z pewnością zostałby w drużynie w momencie spadku - zakończył.