Australijczyk był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Metalkas 2. Ekstraligi, kończąc zmagania ze średnią 2,402 punktu na jeden bieg. Nie dziwi więc, że był on łakomym kąskiem na rynku transferowym. Brady Kurtz ostatecznie trafił do Betard Sparty Wrocław.
O tym, że tak się stanie, głośno mówiono już kilka tygodni przed finałami rozgrywek na drugim szczeblu rozgrywek. Mimo wszystko Krzysztof Mrozek cały czas przekonywał, że nic nie jest przesądzone i 28-latek może zostać w Innpro ROW-ie, zwłaszcza po wywalczeniu przez ten zespół awansu do PGE Ekstraligi. Co więcej, sam prezes miał nie wiedzieć o decyzji Australijczyka.
- To nie jest prawda. Nie chcę wchodzić szerzej w dyskusję z Krzysztofem Mrozkiem, bo to już przeszłość, ale mogę zadeklarować, że doskonale zdawał sobie sprawę, jakie są moje plany. Dokładnie znał moją sytuację. Być może do końca miał nadzieję, że coś się zmieni i próbował coś zrobić, ale to nie tak, że o niczym nie wiedział. Ja decyzję podjąłem już wcześniej i on był jej świadomy - powiedział przyszłoroczny uczestnik SGP w trakcie Magazynu PGE Ekstraligi.
ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada
Jednocześnie zapewnił, że do końca robił wszystko, aby rybniczanie wywalczyli awans do najlepszej żużlowej ligi świata. Jak przyznał, Innpro ROW zasłużył jazdę na najwyższym szczeblu i raduje się, że swoją dobrą jazdą mocno się do tego przyczynił. Dlatego jest szczęśliwy, że był częścią zespołu.
Głośno było także o sytuacji po zakończeniu finału Metalkas 2. Ekstraligi, gdy w trakcie świętowania na torze Mrozek podszedł do Kurtza i się z nim uściskał. Po chwili zaczął mówić do ówczesnego 27-latka. - Rybnik, Rybnik, Rybnik, Brady, Rybnik? Ten tylko mu odpowiedział. - Zobaczymy jutro (w poniedziałek - dop.red), dobra robota. Działacz wszystko skwitował słowami. - Rybnik, zawsze Rybnik, dziękuję (więcej TUTAJ).
- Prezes Mrozek po prostu do końca robił wszystko, bym zmienił decyzję. Wiedział, że nie ma jeszcze oficjalnego kontraktu, więc w sumie to normalne, że cały czas próbował - skomentował Australijczyk w naszym programie.
Nowy żużlowiec Betard Sparty przyznał też, że czekanie na ostateczny rezultat Innpro ROW-u było dla niego zbyt dużym ryzykiem i nie chciał go podejmować. Szczególnie że otrzymywał różne oferty z PGE Ekstraligi. Gdy pojawiła się ta z Wrocławia, czuł, że lepszej nie dostanie i postanowił wykorzystać swoją szansę.