Roman Jankowski to żywa legenda Unii Leszno. To w niej spędził większość swojej kariery: najpierw jako zawodnik, a potem jako trener. Nie jest on jedynym przedstawicielem klanu Jankowskich w żużlowym świecie. Na czarnych torach ścigał się także jego syn Łukasz Jankowski.
Urodził się on 7 grudnia 1982 roku. Od dziecka podpatrywał utytułowanego ojca i marzył o tym, by zostać żużlowcem oraz dorównać tacie. Pierwsze z tych marzeń się spełniło. Nie dysponował jednak takim talentem jak ojciec i w czarnym sporcie nie osiągnął wielkich sukcesów.
Jankowski ligowe starty rozpoczął w 1999 roku. Jeszcze w tym samym sezonie miał okazję do startu w parze z ojcem. Leszczyńska Unia 5 września podejmowała Apator Toruń. Byki od początku nadawały ton spotkaniu. W jedenastej gonitwie do pary z Romanem Jankowskim w bój został posłany jego syn Łukasz. Przeciwnikami leszczynian byli Wiesław Jaguś i Tomasz Chrzanowski. Bieg zakończył się wygraną 4:2 Unii, a "Jankes" junior zdobył punkt.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców
Dwa lata później ojciec z synem wygrali podwójnie. Pokonali 5:1 osamotnionego Tomasza Jędrzejaka z Włókniarza Częstochowa. Tym samym zapisali się w historii polskiego żużla.
Łukasz Jankowski w macierzystej Unii Leszno ścigał się do 2005 roku. Był najpierw jednym z liderów formacji młodzieżowej, a następnie solidnym punktem drugiej linii. Jednak w kolejnym sezonie zamienił Leszno na Gniezno. I startując w niższej klasie rozgrywkowej był jednym z najlepszych zawodników Startu.
W kolejnych sezonach Jankowski był zawodnikiem klubów z Ostrowa Wielkopolskiego, Poznania i Łodzi. W sezonie 2012 wrócił do Ekstraligi, podpisując umowę z Falubazem Zielona Góra, by w kolejnym sezonie ścigać się dla Stali Gorzów. Były to jednak krótkie epizody.
Ostatnim sezonem w jego karierze był 2014, kiedy to był zawodnikiem klubu z Krakowa. Pojechał w jednym meczu i punktów nie zdobył. To był dla niego koniec. Następnie został uznanym mechanikiem.