Nie od dziś wiadomo, że kibice Falubazu Zielona Góra i Stali Gorzów - delikatnie rzecz ujmując - za sobą nie przepadają. Gdy stało się jasne, że gorzowski klub jest mocno zadłużony (ok. 4,5 mln zł po wypłacie środków z kontraktu telewizyjnego), w Zielonej Górze niektórzy zaczęli zacierać ręce.
Doszło nawet do tego, że pod gorzowskim stadionem złożony został... wieniec z napisem "ostatnie pożegnanie". Oczywiście pod obiekt przywieźli go fani Falubazu. Do ich zachowania w rozmowie z WP SportoweFakty odniósł się Marek Towalski, były żużlowiec, a obecnie polityk PiS.
- To jest nasz odwieczny rywal. Jak to się mówi w Gorzowie, można przegrać ze wszystkimi, tylko nie z Falubazem. Myślę, że tutaj przekroczono granice. Kibic ma jednak pewne prawa, no cóż... - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"
A następnie przekazał pozytywne wieści. - Mogę tylko zasmucić kibiców Falubazu: są pieniądze, by klub mógł uregulować należności i dostać licencję. Może to jeszcze nieoficjalne informacje, ale wszystko zmierza ku temu, że Stal dostanie licencję. Te podstawowe długi mają być uiszczone - zaznaczył.
- Ten wieniec summa summarum jest nietrafiony. Nie wydarzy się bowiem to, czego życzyliby sobie nasi sąsiedzi - podkreślił Towalski.
Był żużlowiec Stali Gorzów wyraźnie zaznaczył, że o prawdziwym pogrzebie gorzowskiego speedwaya nie ma mowy.
- Absolutnie nie. Zielonogórzanie za szybko wyrokowali czy uważali, że to już nie do odwrócenia. A jednak Stal Gorzów się podniosła. W mieście głośno mówi się o tym, że licencja będzie niezagrożona - podsumował Marek Towalski.
A co do wieńca, to proszę nie porównywać tych Czytaj całość