Kiedy rozpoczynał jazdę, kibice w Wielkiej Brytanii byli nim zachwyceni. Lewis Bridger szybko zaczął dominować nad bardziej doświadczonymi zawodnikami. Swoją przygodę z żużlem zaczął w Weymouth Wildcats, klubie rywalizującym w trzeciej lidze. Wkrótce jego talent zauważyli promotorzy Eastbourne Eagles, co okazało się świetnym posunięciem.
Obiecujący talent
W Eastbourne Eagles zaczynał jako rezerwowy, ale szybko zaczął zdobywać dwucyfrowe wyniki, stając się jednym z liderów zespołu. Regulaminowo startował w siedmiu biegach na mecz. Dzięki tym sukcesom przewidywano mu wielką przyszłość. Trafił do polskiej Ekstraligi, gdzie jeździł dla Włókniarza Częstochowa.
Chociaż w Anglii Bridger wciąż radził sobie dobrze, w Polsce miał trudności w rywalizacji z Taiem Woffindenem. Często narzekał na brak regularnych startów, ale faktycznie to Woffinden był skuteczniejszy.
ZOBACZ WIDEO: Czy jazda w Motorze służy rozwojowi Przyjemskiego? "Nie dziwię się trenerowi"
- Kiedy dołączył do Włókniarza, miał ogromny talent, lecz żużel nie był jedyną rzeczą w jego życiu. Myślę, że brakowało mu wtedy jasno określonego celu i determinacji, by osiągnąć sukces. Przez to nie zrobił kariery, choć bez wątpienia miał predyspozycje - wspominał Marian Maślanka w felietonie "Lwim Pazurem".
Bridger reprezentował Włókniarza w latach 2007-2010, a później przeszedł do klubu w Gnieźnie, następnie do ROW-u Rybnik. To był koniec jego poważnej kariery. Po tym zaczęły się wzloty i upadki - Bridger raz rezygnował z żużla, by po chwili do niego wracać, szukając swojej drogi.
Wielokrotne rozstania z żużlem
Po raz pierwszy zakończył karierę w październiku 2014 roku, mówiąc, że nie widzi dla siebie przyszłości w Polsce i liczy, że przerwa pomoże mu na nowo odnaleźć pasję do żużla. Jednak już w styczniu kolejnego roku podpisał kontrakt z Coventry Bees.
Miesiąc później ogłosił ponowne zakończenie kariery, a jeszcze w tym samym roku zdecydował się na powrót, który był krótki. 18 maja 2015 roku dołączył do Leicester Lions w Elite League, ale po jednym meczu zrezygnował.
Taka sytuacja tylko potwierdzała, że Bridger traktuje sport lekko. W 2016 roku wrócił i ścigał się przez dwa sezony, by w 2017 roku ponownie przerwać karierę. Do kolejnego powrotu w 2021 roku zachęcił go dziadek, inwestując 10 tysięcy funtów. Kiedy Bridger nie jeździł, próbował swoich sił w boksie.
- Muszę przemyśleć kwestie sponsorów, osób szyjących kevlary, przygotowujących silniki, ludzi, którym mogę zaufać. W żużlu to nie jest jak w boksie, gdzie dbasz tylko o siebie; tu musi być spełnionych wiele warunków - mówił Bridger.
Dziś Bridger nie ma wiele wspólnego z żużlem. Zarówno on, jak i jego fani, mogą wspominać tylko dawne sukcesy.