Legenda o dopuszczeniu Rosjan. "Nie widzę problemu"

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Tony Rickardsson
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Tony Rickardsson

- W obecnej obsadzie Grand Prix nie ma nikogo, kto stanowi zagrożenie dla Bartosza Zmarzlika. Rozwiązaniem jest dopuszczenie Rosjan z polskimi paszportami - mówi wprost po piątym tytule Zmarzlika najwybitniejszy żużlowiec w historii Tony Rickardsson.

Bartosz Zmarzlik bez większych problemów po raz trzeci z rzędu, a piąty w karierze wywalczył w sobotę tytuł mistrza świata. Dominacja Polaka nie podlega dyskusji, a nawet legenda tego sportu uważa, że jedynym zagrożeniem dla niego byłoby dopuszczenie do startów dwóch zawieszonych Rosjan z polskimi paszportami. Licencje międzynarodowe Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa zostały zawieszone po wybuchu wojny w Ukrainie i choć obaj zawodnicy ścigają się w PGE Ekstralidze jako Polacy, to władze FIM (Międzynarodowa Federacja Motocyklowa - dop. red.) pozostają nieugięte i nie zgadzają się, by zacząć ich traktować jak polskich zawodników.

Od razu trzeba dodać, że w całej dyskusji nie chodzi jednak o złagodzenie sankcji wobec Rosji, bo obecnie tematu przywrócenia Rosjan do żużla w ogóle nie ma. Spór dotyczy jedynie tych Rosjan, którzy jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie mieli polskie obywatelstwa. Obecnie są oni zablokowani, choć wielokrotnie odcinali się od działań władz swojej ojczyzny, a od lat żyją i płacą podatki w Polsce.

Polski Związek Motorowy nie chce słyszeć, by ci zawodnicy mieli ścigać się w Grand Prix jako Polacy, a inne rozwiązanie nie wchodzi obecnie w grę. Impas jest trudny do podważenia, bo wciąż zawieszona jest rosyjska federacja motocyklowa, a to pozwala działaczom FIM na dalsze blokowanie startów zawodników w zawodach międzynarodowych, a nawet ewentualną zmianę licencji. Sajfutdinow już pogodził się z losem i mówi, że nie zamierza walczyć o powrót do mistrzostw świata. Inne stanowisko ma Łaguta, który przy każdej okazji powtarza, że marzy o walce o kolejny tytuł. 

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Bartosz Zmarzlik po raz trzeci z rzędu wygrał rywalizację w mistrzostwach świata, a w klasyfikacji generalnej uzyskał aż 35 punktów przewagi nad drugim Robertem Lambertem. Tak długiej dominacji nie było nawet w pana przypadku. 

Tony Rickardsson, sześciokrotny mistrz świata na żużlu: To faktycznie był kolejny dość przyjemny rok dla Bartosza Zmarzlika. On jeździł rewelacyjnie, a rywale nie stanowili dla niego zbyt dużego zagrożenia. On ma niesamowitą łatwość wygrywania kolejnych zawodów, ale widać też, że nikt w cyklu Grand Prix nie pracuje nad sprzętem tak dużo jak właśnie on. Jego przewaga nie bierze się z przypadku.

Co panu najbardziej imponuje w Zmarzliku?

Imponuje mi, jak łatwo potrafi radzić sobie z przeciwnościami losu. W sobotę w Toruniu początkowo nic nie wskazywało na to, że zdoła wydobyć się z kryzysu. Wystarczył jeden dobry bieg i znów stał się faworytem. W finale pokazał niesamowite umiejętności. Miło się to oglądało.

Już za rok może zrównać się z panem pod względem złotych medali w mistrzostwach świata. Spodziewał się pan, że może zrobić to aż tak szybko? On ma przecież dopiero 29 lat.

Nigdy nie obawiałem się, że ktoś może mnie przerosnąć i pobić moje osiągnięcia. Zapewniam, że czekam na szósty tytuł Zmarzlika i będę pierwszym, który złoży mu wtedy gratulacje. Staram się nie zazdrościć nikomu, a po prostu cieszę się, że mamy obecnie tak wybitnego zawodnika. Już jakiś czas temu powiedziałem, że to już tylko kwestia czasu, gdy on mnie prześcignie. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

ZOBACZ WIDEO: Tajemnicze kulisy odejścia Jabłońskiego z telewizji

Jak długo może potrwać mistrzowska seria Bartosza Zmarzlika? Jeśli w wieku 29 lat ma już pięć tytułów mistrza świata, to wydaje się, że może zbliżyć się do niewyobrażalnej granicy.

To wszystko zależy tak naprawdę tylko od niego. To tak naprawdę sprawdza się do pytania, na ile triumfów wystarczy mu motywacji. Jeśli tylko będzie chciał, to może zdobyć nawet więcej niż dziesięć tytułów mistrza świata. Nie byłbym tym szczególnie zaskoczony.

Czy widzi pan kogoś, kto może rzucić wyzwanie Zmarzlikowi w kolejnych latach?

Na pewno nie ma kogoś takiego wśród zawodników, którzy obecnie ścigają się w cyklu Grand Prix.

Sugeruje pan, że ewentualny powrót zawieszonych przez FIM Rosjan z polskimi paszportami, czyli Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa mógłby zmienić sytuację Zmarzlika?

Zdecydowanie oni byliby najgroźniejszymi rywalami dla niego i kandydatami, by odebrać mu kolejne tytuły mistrza świata. Niestety obaj nie mogą uczestniczyć w Grand Prix, więc dominacja Zmarzlika wydaje się w tym momencie niezagrożona.

Pan uważa, że obaj Rosjanie powinni zostać dopuszczeni do rywalizacji w mistrzostwach świata?

Trzeba zwrócić uwagę, że dziś nie reprezentują już Rosji, więc nie widzę przeciwwskazań, by startowali w Grand Prix jako bezpaństwowcy. Przecież nawet w czasie igrzysk olimpijskich było sporo Rosjan, którzy mieli prawo do rywalizacji o medale, a warunkiem było podejście do rywalizacji bez przynależności państwowej. Nie rozumiem, dlaczego akurat ci dwaj żużlowcy mają być w innej sytuacji. Przecież mają oni polskie obywatelstwa, które uzyskali długo przed wybuchem wojny. W żadnym momencie nie popierali działań Putina, ani nie byli finansowani przez władze Rosji.

Nie martwi się pan, że Grand Prix staje się coraz bardziej przewidywalne, a w kalendarzu wciąż brakuje nowych lokalizacji?

Wydaje mi się, że Grand Prix rozwija się bardzo dobrze. Zawodnicy są zadowoleni, organizacja jest na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście będzie jeszcze lepiej, gdy w przyszłości uda nam się rozwinąć żużel w kolejnych krajach. Obecnie jednak mamy naprawdę dobry produkt.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty