Transfer Stanisława Melnyczuka do OK Kolejarza Opole był sporym zaskoczeniem. Ukrainiec przez wiele lat odjechał w naszym kraju zaledwie szesnaście meczów, z czego ostatnie w 2017 roku. Kibice zastanawiali się - po co drużynie ten jeździec, a on otwarcie mówił - gdyby nie wierzył we własne umiejętności, to nie podpisałby tego kontraktu (wywiad dostępny TUTAJ).
I nie były to słowa rzucone na wiatr. Zawodnik - w teorii rezerwowy wystąpił w ośmiu z dwunastu spotkań, bowiem część startów odebrała mu kontuzja. Wywalczył 55 punktów i 8 bonusów, co dało średnią biegową 1,800 i obecnie - 18. miejsce w lidze. Pod nim sklasyfikowano m.in. Adriana Cyfera, Wiktora Trofimowa, Antonio Lindbaecka, czy Daniela Jeleniewskiego.
Nic dziwnego, że jest to jeden z tych żużlowców, którzy w opolskim klubie zachwycili. - Szalenie ambitny i skromny chłopak, ekstra zawodnik, fajny człowiek. Oby takich jeźdźców było w żużlu jak najwięcej, ponieważ wszyscy wiemy, jak kibice kochają żużlowców, którzy przegrywają start, a potem szaleją, szczególnie po zewnętrznej części toru - przyznał menedżer Kolejarza Jarosław Dymek w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
ZOBACZ WIDEO: Ogromny budżet Texom Stali. "Jak będzie trzeba, to go podwoimy"
Na plus wypadł w tym sezonie także Oskar Stępień. Junior co prawda legitymuje się średnią punkt na wyścig, jednakże jest to wynik podwojony w porównaniu z ubiegłym rokiem.
- Widziałem go na początku kariery, kiedy jeszcze pracowałem we Włókniarzu, gdy przyjeżdżał do Częstochowy i miał problemy z pokonywaniem poszczególnych okrążeń, a teraz potrafi jak równy z równym walczyć z dużo bardziej utytułowanymi zawodnikami i często robi to skutecznie. To mnie cieszy, ponieważ to pokazuje, że również w Opolu można doczekać się fajnego wychowanka, stanowiącego wkrótce - mam nadzieję - o sile tego zespołu - dodał Dymek.