Gorzowianie w niedzielę musieli sobie radzić bez kontuzjowanego Oskara Fajfera. W jego miejsce pojawił się Adam Bednar, dla którego był to debiut w PGE Ekstralidze. Młody Czech zdobył punkt w trzech startach i więcej na torze się nie pojawił. Nie mniej jednak pozostawił po sobie niezłe wrażenie, szczególnie po pierwszym wyścigu, w którym przez pewien czas prowadził podwójnie do spółki z Andersem Thomsenem.
- Adam Bednar nawiązywał walkę. Nie punktował skutecznie, ale było widać, że to jest to, o co nam chodzi. Ktoś musi wygrać, ktoś przegrać. Budowanie zespołu to jest jeden z elementów, który mam nadzieję w tym spotkaniu zaowocował. Oby było tak dalej - przyznał Stanisław Chomski.
Żużlowcy ebut.pl Stali Gorzów w starciu z KS Apatorem Toruń pomagali sobie nawzajem nie mniej niż zwykle. Pojawiły się nawet informacje, że Bednar korzystał ze sprzętu Martina Vaculika. - Jechał na tym, co ma od nas z klubu i to, co ma swojego. Ostatnio testował nowy silnik klubowy. Najpierw trzeba spróbować to, co się ma, a później będziemy się zastanawiać, czy to było wystarczająco, czy może jeszcze coś wspomóc - dementował trener gorzowskiej ekipy.
ZOBACZ WIDEO: Kościecha o GKM-ie w sezonie 2025. Czy Kacper Pludra zostanie w drużynie?
Nowa jednostka pojawiła się także w stajni Jakuba Miśkowiaka. Nie ma jednak mowy o kompletnej przebudowie jego parku maszyn. - Nikt nie zmienił tunera. Jechał na innym sprzęcie. Tak samo jest u innych zawodników. Dalej są w kontakcie z dotychczasowym tunerem, ale są świadomi tego, że coś trzeba zrobić i zmienić w sprzęcie. Doszliśmy wspólnie do takich wniosków. To są play-offy i nie ma tutaj żartów - wyjaśnił Chomski.
Nie mogło zabraknąć pytań o zdrowie Fajfera. Czy to już koniec sezonu tego żużlowca? - Będzie jeszcze jedna konsultacja lekarska. Zobaczymy. W tygodniu będzie wiadomo - powiedział trener Stali.
Dzięki wygranej w ćwierćfinale gorzowianie trafili w półfinale na Betard Spartę Wrocław. W rundzie zasadniczej padły wyniki 55:35 w Gorzowie i 56:34 we Wrocławiu. Teraz nie będzie żadnych kalkulacji i może być zupełnie inaczej. - Rywal jak rywal. Przedni, z pierwszej półki. Siłę poznaje się dopiero w trakcie meczu. Tam pojechaliśmy to nas zlali. Tu przyjechali oni, to my ich zlaliśmy. Wiadomo, w co oni mierzą. Wszyscy eksperci typowali na zwycięstwo Grudziądza, a co się okazało? To bardzo mocny zespół, a to są play-offy - zauważył szkoleniowiec gorzowskiego zespołu.
Pierwszy mecz półfinału PGE Ekstraligi już w niedzielę, 8 września, o godzinie 19:15 na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Czy jechanie pierwszego spotkania na własnym obiekcie jest lepsze niż zaczynanie od wyjazdu? - Wolę pierwsze mecze u siebie. Jak się przepierdzieli u siebie, to też jeszcze można coś zrobić. Taki przykład sprzed dwóch lat z Częstochową. Sami widzieliśmy też, jak Toruń bronił się przed większą porażką. Mimo dwóch przegranych są "lucky loserem". W półfinale już tak nie będzie - zakończył Stanisław Chomski.
Czytaj również:
Włókniarz bierze kota w worku. Pawlicki znów obniżył loty
Po dziewięciu miesiącach rząd zapowiada zmiany. Jeszcze niedawno minister nazywał to patologią
Ciekawe, że odwrotną strategi Czytaj całość