Po dziewięciu miesiącach rząd zapowiada zmiany. Jeszcze niedawno minister nazywał to patologią

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Na zdjęciu: minister sportu i turystyki Sławomir Nitras i Jakub Jaworowski (w kółku) minister aktywów państwowych
PAP / Na zdjęciu: minister sportu i turystyki Sławomir Nitras i Jakub Jaworowski (w kółku) minister aktywów państwowych
zdjęcie autora artykułu

Choć politycy Koalicji Obywatelskiej bardzo mocno krytykowali politykę poprzedniego rządu dotyczącą sponsorowania sportu przez spółki Skarbu Państwa, to przez pierwsze dziewięć miesięcy od przejęcia władzy nie zmienili nic. Teraz ma być przełom.

W tym artykule dowiesz się o:

Kto miał politycznego patrona, ten mógł liczyć na intratne, wieloletnie umowy ze spółkami Skarbu Państwa i mógł być spokojny o swoją sportową pozycję. Tak w skrócie działało to w ostatnich latach rządów Prawa i Sprawiedliwości. Politycy tej partii, jak choćby Łukasz Mejza, Jacek Sasin czy Ryszard Czarnecki, wprost chwalili się, że to oni stoją za dużymi kontraktami sponsorskimi klubów z największymi polskimi spółkami, a przy okazji ogłaszania umów pojawiali się nawet podczas konferencji prasowych.

Wielkie pieniądze płynęły do polskiego sportu bez większej kontroli, a tym bardziej strategii. Decydowały przede wszystkim polityczne znajomości i umiejętności negocjacyjne poszczególnych działaczy. W ten sposób do polskich klubów w roku wyborczym popłynęły miliony złotych, które później miały przełożyć się - nie tyle na lepszą kondycję polskiego sportu - na wyższe poparcie PiS w wyborach parlamentarnych.

Beneficjentami tego "zrywu" były choćby kluby żużlowe, które jeszcze przed sezonem 2023 w kilkanaście dni otrzymały wsparcie różnych spółek Skarbu Państwa w wysokości kilkunastu milionów złotych. Podobnie było zresztą w innych dyscyplinach. Legendarne były choćby umowy na sponsoring teamu F1 Williams, które miały kosztować Orlen nawet sto milionów złotych rocznie.

ZOBACZ WIDEO: Nazywają go następcą Bartosza Zmarzlika. Niektórzy mówią o zbyt małym progresie

Po wyborach politycy nowej większości, jak choćby nowy minister sportu Sławomir Nitras, wprost nazywali tę sytuację patologią. - Klasyczny przykład to działalność Jacka Sasina przy Orlen Oil Motorze Lublin. To dotyczy akurat żużla, ale wszyscy wiedzą, jak to było. Nie namawiam do rewolucji, ale warto, żeby spółki wspierały sport amatorów, dzieci i młodzieży - mówił Nitras w Radio Zet jeszcze przed wyborem na stanowisko ministra sportu. Chwilę później w Kanale Sportowym dodawał także: - Są miasta i są kluby, w których zabrać pomoc publiczną i nie zostaje nic. To jest patologia. Można się nad tym zastanowić, że w spółce skarbu państwa pomoc może być nie większa niż jakiś procent budżetu. Powinny być reguły. Trzeba w to wprowadzić jakieś ramy.

Z tych słów nic jednak nie wynikało, a jedynym widocznym efektem było wycofanie się zadłużonej Grupy Azoty ze sponsoringu sportu. Pozostałe spółki wciąż tkwią w dotychczasowych umowach lub nawet podpisywały nowe.

Przykładem pierwszym z brzegu jest nowy kontrakt siatkarskiej PGE GiEK Skry Bełchatów z PGE GiEK, której wartość szacowana jest na 27 milionów złotych. Kontrakt podpisano w styczniu tego roku, a jego wysokość sprawia, że siatkarski klub jeszcze mocniej uzależni się od wpływów jednego sponsora, a przecież to właśnie takie sytuacje minister Nitras nazywał patologią i wzywał do zakończenia takich praktyk.

Postanowiliśmy zapytać, dlaczego nic się nie zmienia i czy wejdą w życie jakieś nowe zasady. W piśmie, które dostaliśmy z Ministerstwa Aktywów Państwowych czytamy: "Aktualnie trwają finalne prace nad nowymi, przejrzystymi i transparentnymi dobrymi praktykami sponsoringu sportowego i rekomendacjami dla spółek z udziałem Skarbu Państwa. Będą one czytelne i jednakowe dla wszystkich podmiotów".

To właśnie w tym ministerstwie 12 lipca powstał zespół ekspertów, którzy pod kierownictwem Karoliny Hytrek-Prosieckiej ma opracować kodeks dobrych praktyk sponsoringowych. Ten dokument ma być w najbliższych latach kluczowym punktem odniesienia przy zawieraniu wszystkich kontraktów sponsoringowych z udziałem Skarbu Państwa.

Już wcześniej na liście postulatów było choćby ujawnienie wysokości kontraktów sponsorskich czy uzależnienie ich wysokości od budżetu klubu uzbieranego z innych źródeł.

Z naszych informacji wynika, że kodeks jeszcze we wrześniu ma zostać zaakceptowany przez ministerstwo, a później przedstawiony premierowi Donaldowi Tuskowi. I to od niego będzie zależało, czy zbiór zasad zostanie wprowadzony i kiedy zacznie obowiązywać.  Co z istniejącymi kontraktami? Według naszych informatorów, wiele spółek Skarbu Państwa ma podpisanych bardzo dużo wieloletnich umów, których zerwanie jest obostrzone wysokimi karami.

W środowisku sportowym mówi się, że spać spokojnie mogą choćby przedstawiciele Polskiego Komitetu Olimpijskiego, którego głównym źródłem dochodu są właśnie przychody od spółek Skarbu Państwa zapisane w... nawet czteroletnich umowach sponsoringowych. Tylko w ostatnich trzech sezonach do PKOl wpłynęło z tego tytułu około 90 milionów złotych.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej: Grbić: Taki mecz zdarza się raz na sto lat

Wciąż daleko do pełnej równości

Źródło artykułu: WP SportoweFakty