Groźny upadek Wiktora Lamparta w meczu 16. rundy PGE Ekstraligi w Gorzowie Wielkopolskim i niezdolność rzeszowianina do kontynuowania ścigania w drugim ćwierćfinale PGE Ekstraligi sprawiła, że Piotr Baron musiał dać szansę rezerwowemu. Tym pod numerem ósmym w zespole KS Apatora Toruń był Anders Rowe.
- Na pewno chciałbym móc wystartować od początku meczu, ale cieszę się, że udało się przejechać, chociaż te dwa biegi. Mam nadzieję, że następna szansa, jaka się dla mnie pojawi, to będzie już jazda od pierwszych wyścigów - przyznał Brytyjczyk w rozmowie z klubowymi mediami.
21-latek wywalczył w Gorzowie jeden punkt, który zainkasował na wykluczeniu Szymona Woźniaka. - Trudno jest znaleźć dobre ustawienia w momencie, kiedy na tor wyjeżdżasz dopiero w połowie spotkania. Dobrze jednak, że udało nam się awansować w roli szczęśliwego przegranego i czekają nas kolejne cztery mecze - dodał żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO: Nazywają go następcą Bartosza Zmarzlika. Niektórzy mówią o zbyt małym progresie
Anders Rowe podkreślił, że w zespole od początku sezonu panuje bardzo dobra atmosfera. On dla drużyny z Grodu Kopernika wywalczył 10 punktów z bonusem w jedenastu wyścigach. Raz udało mu się minąć linię mety na pierwszej pozycji.
Nadzieja brytyjskiego speedwaya regularnie ścigała się również w U24 Ekstralidze, w której Rowe wykręcił średnią biegową 1,682. Złożyły się na to 104 punkty i 7 bonusów w 66 biegach.
Czytaj także:
- Mówi stanowcze "nie" przepisowi o zagranicznym juniorze!
- Awansowali do finału ligi, a tu takie słowa prezesa! Chodzi o sytuację finansową