Maksymilian Pawełczak jest jednym z najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia. Od mini toru uchodzi za talent, który może iść śladami samego Bartosza Zmarzlika. Na razie żużlowiec związany kontraktem z Abramczyk Polonią Bydgoszcz rywalizuje w klasie 250cc, a w piątek został najlepszym jeźdźcem globu na motocyklach o tej pojemności.
- Wszystko poszło po naszej myśli i udało się zdobyć piętnaście punktów. Naprawdę jestem bardzo zadowolony, bo ciężko na to pracowałem i jest to dla mnie spełnienie marzeń. Może mała presja była, ale to bardziej sam w sobie się stresowałem - przyznał po zawodach w rozmowie, którą opublikowano w mediach społecznościowych Żużlowej Reprezentacji Polski.
Pawełczak był faworytem zawodów. Tym bardziej że przed rokiem zdobył srebrny medal, a w tym sezonie zabrakło na starcie m.in. triumfatora z 2023 roku, czyli Rasmusa Karlssona. Reprezentant naszego kraju pieczołowicie przygotowywał się do turnieju na obiekcie im. Edwarda Jancarza.
ZOBACZ WIDEO: Ostre opinie Mirosława Jabłońskiego. Były szef o jego zachowaniu
- Udało mi się tutaj trochę potrenować, a także wziąłem udział w Pucharze Ekstraligi 250cc, także trochę sobie pojeździłem i połapałem tych kątów. Jak widać, pomogło. Chłopacy trzymali wysoki poziom i myślę, że w przyszłości możemy się jeszcze gdzieś spotkać pod taśmą - dodał 14-latek.
Zawodnik w rozmowie z medialnym zespołem odpowiadającym za promocję cyklu FIM Speedway Grand Prix przyznał, że wierzy, iż piątkowy sukces będzie jego pierwszym krokiem do wielkiego świata. Już myśli o tym, by za dwa, góra trzy lata być częścią cyklu SGP2 (mistrzostwa świata juniorów - dop. red.), a w przyszłości trafić też i do tego elitarnego grona najlepszych żużlowców globu.
Czytaj także:
- Nazar Parnicki mógł trafić do innego klubu z PGE Ekstraligi
- Hampel bohaterem kolejnego hitu transferowego?