Żużel. Zawodnik Unii mówi, że niektórzy są przeciwko niemu. "Oni tylko mnie wzmocnią"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Matic Ivacic na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Matic Ivacic na prowadzeniu
zdjęcie autora artykułu

- Mam nadzieję, że znajdziemy się w fazie play-off. Nie jestem wprawdzie w pierwszej drużynie, ale oczywiście kibicuję Unii Tarnów i chciałbym, aby awansowała - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty zawodnik Unii Tarnów, Matic Ivacic.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty: Zwyciężyłeś z kompletem punktów w 1. Finale Indywidualnych Mistrzostw Słowenii i chyba w Lendavie jeździło ci się łatwo. Może poza pierwszym podejściem do finału, gdy wylądowałeś na torze po akcji Anże Grmeka. Co powiesz o tych zawodach? Nie miałeś większych problemów z awansem do finału i osiągnięciem takiego rezultatu?

Matic Ivacic (Unia Tarnów, Masarna Avesta): Mogę powiedzieć, że jestem naprawdę szczęśliwy. Chciałbym w tym miejscu bardzo podziękować panu Danielowi Kowalskiemu. Dwa tygodnie wcześniej byłem w Polsce i zrobiliśmy sporo zmian. W ostatnim czasie sporo pracowałem. Miałem problemy na dystansie, w sprzęcie nie było tej dobrej prędkości. W tych zawodach zmiany okazały się bardzo pozytywne. Idziemy w dobrym kierunku. W Lendavie była bardzo dobra atmosfera. Do finału jeździło mi się lekko.

Jeśli chodzi o ostatni bieg, to myślę, że decyzja, którą podjął sędzia, była w porządku. Wykluczył on Anże Grmeka. Naprawdę rywal trafił w moje przednie koło, nie mogłem niczego zrobić. Musiałem się położyć. W powtórce prowadziłem już od startu do mety. Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa. Została jeszcze jedna runda do rozegrania, pod koniec sezonu w Lendavie. Z pewnością będę chciał tu wrócić, wygrać i po raz piąty zostać mistrzem Słowenii.

ZOBACZ WIDEO: Ostre opinie Mirosława Jabłońskiego. Były szef o jego zachowaniu

Myślisz, że w tej sytuacji, która miała miejsce na wyjściu z pierwszego wirażu finału, sędzia mógł powtórzyć to w trójkę, czy już musiał kogoś wykluczyć? Wcześniej bowiem wykluczony za limit dwóch minut został Tomasz Orwat.

Jeśli stałoby się to w pierwszym łuku i nie byłoby wyjścia z tej sytuacji, to tak. On jednak trafił we mnie. Widać było, że poszedł prosto w moją stronę. Sędzia podjął taką, a nie inną decyzję. Takim sportem jest jednak żużel. Jeden raz jest tak, a kolejnym razem inaczej. W parkingu później było trochę gorąco. Ale trzeba podchodzić do tego na spokojnie. Żyjemy dalej. W kolejnym tygodniu chcę się skupić już na występach w Szwecji i w lidze polskiej. W ogóle nie przejmuję się tym, co się tutaj stało. Jadę swoje, a ludzie, którzy mnie kochają, stoją za mną. Niektórzy są jednak przeciwko mnie, ale mogę powiedzieć, że oni tylko mnie wzmocnią, a nie osłabią (uśmiech).

W Lendavie zawody odbywają się dosyć rzadko, jednak na te przyszło ponad 1000 kibiców. Żużel jak widać jest w tym miejscu dobrze przyjmowany i chyba dobrze jest tutaj przyjechać raz na jakiś czas?

Dokładnie tak. Gdy trenowałem tutaj kilka razy wcześniej, to naprawdę pojawiło się sporo kibiców. Na tych zawodach widać było, że w tym miejscu jest głód żużla. Na pewno mogło przyjść ich jeszcze o 1000 więcej (śmiech). Jestem jednak zadowolony. Krok po kroku, jeśli będziemy osiągać dobre wyniki, a być może gdyby pojawił się jeszcze jakiś młody zawodnik z Lendavy, to myślę, że możemy przyciągnąć jeszcze więcej kibiców na żużel.

Matic Ivacic przyznaje, że chciałby bronić barw Unii Tarnów jak najczęściej
Matic Ivacic przyznaje, że chciałby bronić barw Unii Tarnów jak najczęściej

Sądzisz, że 29 września - również w Lendavie - czeka cię ciekawa rywalizacja z Anże Grmekiem o zwycięstwo w mistrzostwach?

Przypuszczam, że nie będzie łatwo. Z pewnością przygotuję się do tych zawodów na 100 proc., tak jak tym razem. To jest jednak mój tor. Nie będę odpuszczał i na pewno chcę to wygrać. Mam teraz chyba cztery punkty przewagi. Nie będzie lekko, ale jestem na prowadzeniu z różnicą właśnie czterech „oczek”.

Mówiłeś, że skupiasz się na występach w Szwecji i Polsce. Gdzie zatem będziesz startował w najbliższym czasie?

We wtorek wieczorem jadę na prom (rozmowa z 22 czerwca - przyp. red.), a w czwartek mam mecz w Mariestad, gdzie będę startował w drużynie Masarny (w Allsvenskan - przyp. red.). Ten tor znam dobrze, ponieważ startowałem tam dwa lata. Teraz będę jeździł przeciwko nim, ale naprawdę cieszę się na ten występ. Kocham ten owal, jest on krótki i techniczny. Zawsze robiłem tam dobre wyniki. Chciałem pomóc Masarnie, oni dzwonili do mnie już dwa miesiące temu. Z moim menedżerem odkładaliśmy to jednak, bo nie wiedzieliśmy jeszcze, jak będzie wyglądała sytuacja ze składem w lidze polskiej. Teraz potrzebują pomocy, mam zastąpić chyba Tima Soerensena. Jestem z nimi umówiony na kolejne cztery mecze, a później zobaczymy, co przyniesie czas.

W tym sezonie w polskiej lidze wystąpiłeś w jednym meczu Unii Tarnów, zdobywając przeciw OK Kolejarzowi Opole 10 punktów z bonusem. W kolejną sobotę czeka cię drugi występ, tym razem w Opolu. Jak to wygląda "technicznie"? Masz startować tylko w przypadku niedyspozycji któregoś z zawodników?

W ostatnim czasie dostałem informację, żeby przygotowywać się na najbliższy mecz ligowy. Zobaczymy, co powie trener. Na pewno w Tarnowie jestem rezerwowym. Cieszę się, że zespół wygrał na wyjeździe w Daugavpils. Mam nadzieję, że znajdziemy się w fazie play-off. Nie jestem wprawdzie w pierwszej drużynie, ale oczywiście kibicuję Unii Tarnów i chciałbym, aby awansowała do pierwszej ligi.

Mimo pozycji rezerwowego chciałbyś zajmować miejsce w składzie jak najczęściej i w tym sezonie jeszcze przynajmniej kilka razy pojawić się w Unii?

Dokładnie, jeśli byłaby tylko taka możliwość, ja chciałbym jechać we wszystkich meczach (uśmiech). Ludzie wiedzą, jak jechałem w Tarnowie. Lubię ten tor, ostatnio zdobyłem tam 10 punktów z bonusem. Mam nadzieję, że w Opolu pojadę dobrze i trener z prezesem dadzą mi jeszcze kolejną możliwość startów (uśmiech).

Czytaj także: Matic Ivacic wygrał w ojczyźnie. Słabe zachowanie zawodnika Motoru Lublin Osłabieni torunianie bez szans. Mecz do jednej bramki

Źródło artykułu: WP SportoweFakty