Mirosław Jabłoński od lat znany był ze swoich różnych poglądów na niektóre sprawy związane z żużlem. Często było one zupełnie inne niż pozostałych osób. Będąc jednak przez kilka lat ekspertem w Canal+ nigdy aż w tak dosadnych słowach nie komentował zdarzeń w "czarnym sporcie". Czy w takim razie były żużlowiec był hamowany przez swoich przełożonych?
- Czasami mieliśmy rozmowy na ten temat. Momentami już mi się nie chciało słuchać o niektórych sprawach, jak na przykład równania torów i mu to mówiłem - odpowiedział w Magazynie PGE Ekstraligi Marcin Majewski, były szef żużla w Canal+.
Wychowanek Startu Gniezno od początku sezonu kilka razy za pośrednictwem mediów społecznościowych podzielił się swoimi opiniami na niektóre tematy. Na początku kwietnia odniósł się do upadku Przemysława Pawlickiego. 39-latek stwierdził, że kapitan Falubazu nie miał innej możliwości zachowania się, ponieważ gdyby nie zwolnił i nie zaczął skręcać w prawo, to zostałby powalony przez Rasmusa Jensena. A tak doszło tylko do drobnego kontaktu. - Pierwszy łuk i zabijamy widowisko - napisał na Facebooku (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Co czeka Roberta Kościechę? Klarowna deklaracja prezesa GKM-u
Pod koniec maja odniósł się do skandalu w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie Michał Sasień orzekł podwójny walkower. - Ekstralipa!!! Mieć tak w du... kibiców - dramat!!! To nie wina sędziego! On nie chce jechać tego meczu, ale są ludzie, którzy mu każą jechać!!! Mam nadzieję, że uda mi się namówić osoby, które były przy takiej sytuacji na przykład w zeszłym roku, gdzie sędzia przez telefon na głośnomówiącym dostał rozkaz jechania meczu mimo złych warunków - przekazał wówczas (pisownia oryginalna - dop.red.) (więcej TUTAJ).
Gdy Komisja Orzekająca Ligi ukarała żużlowców za całe zdarzenie, znów podzielił się swoimi opiniami. - Zawodnicy staną się jak zwierzęta w cyrku tresowane, bez możliwości wyrażenia swojego zdania!!! Bez zawodników nie ma zawodów!!! Trzeba doprowadzić do zmian żeby zawodników traktować jako współpracowników a nie niewolników!!! - napisał były żużlowiec (pisownia oryginalna - dop.red.).
- Szkoda tylko, że to moje marzenie ale jak tak się nie stanie to jest to początek końca żużla, a ja dzisiaj zamiast iść na żużel w Gnieźnie pójdę na mecz hokeja na trawie… Nie sądziłem, że jest mi ktoś w stanie tak obrzydzić żużel… - dodał. (pisownia oryginalna - dop.red.) (więcej TUTAJ).
Jak przyznał Marcin Majewski, z niektórymi rzeczami osobiście zgadza się z Jabłońskim, a z innymi wręcz przeciwnie. - Każdy jest kowalem własnego losu. Uważam, że czasami ponosi go jakaś fantazja. Natomiast ma prawo do wyrażania swoich opinii - podsumował gość naszego programu.
Czytaj także:
- Menedżer ma dość ciągłych pytań o Bewleya. "Musimy to uszanować"
- To on ich zawodzi najbardziej. "Będziemy próbowali kogoś sprowadzić"