Od rana w Gdańsku panowała piękna pogoda. Świeciło słońce, termometry pokazywały ponad 20 stopni na plusie. Wydawać by się mogło, że pogoda jest idealna na żużel.
Ale zaplanowane na czwartkowe popołudnie eliminacje Indywidualnych Mistrzostw Polski w Gdańsku nie doszły do skutku.
Pojawił się problem na pierwszym łuku. Nawierzchnia zrobiła się nierówna, co mogło powodować niebezpieczne sytuacje. Na nic zdały się prace nad torem, które swoim okiem nadzorował sędzia Michał Sasień.
Kilka minut przed godz. 17 arbiter przekazał, że tor jest nieregulaminowy i zawody się nie odbędą.
Gdy spiker przekazał te informacje kibicom, ci krzyczeli pod adresem sędziego słowa powszechnie uważane za wulgarne.
Inna sprawa, że już jakiś czas wcześniej można było się domyślić, że zawody raczej się nie odbędą. Zawodnicy chodzili po parku maszyn w cywilnych ubraniach, nikt nawet nie myślał, by przebrać się w kevlar. Nie były też uruchamiane motocykle.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Nie tylko jeden sektor. Władze Świętochłowic mają plan na Skałkę
Żużel. Ściągnęli światowe gwiazdy. Upadli w momencie, gdy osiągnęli największy sukces
[b]
[/b]