Żużel. Witold Skrzydlewski: Mógłbym być przez 5 lat sponsorem tytularnym ligi

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski

- Za tyle, co ja dokładam do klubu w ciągu roku, mógłbym zostać sponsorem tytularnym ligi na pięć lat - mówi Witold Skrzydlewski, honorowy prezes Orła, który opowiada także, dlaczego nie zakontraktował Nickiego Pedersena.

[b]

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Dlaczego warto 5 kwietnia przyjechać do Łodzi na IMME?[/b]

Witold Skrzydlewski, honorowy prezes H.Skrzydlewska Orzeł Łódź: Przede wszystkim Łódź położona jest w centralnym miejscu w Polsce, dokąd nie jest daleko w zasadzie z każdego zakątka naszego kraju. Naszym atutem jest także piękny stadion, z trybun którego gdziekolwiek by się nie usiadło, widok na rywalizację na torze jest tak samo dobry, jak z loży VIP. Poza tym, jest to początek sezonu. Jeśli tylko pogoda dopisze, będzie świetnie widowiska z udziałem najlepszych żużlowców na świecie.

Imprezy z tak mocną obsadą w Łodzi chyba jeszcze nie było?

Nie było. Pierwszy raz w Łodzi mamy taką imprezę z takimi żużlowcami. Wydaje mi się, że jest to w pewnym sensie nagroda za to, co zrobiliśmy w zeszłym roku po tym nieudanym 3.Finale IMP w Krośnie. Zawody te odbyły się ostatecznie w Łodzi i zebrały pochlebne recenzje. Jeśli teraz ponownie pokażemy, że dorośliśmy do organizacji takich zawodów, jeśli zawodnicy ocenią je pozytywnie, a przede wszystkim, jeśli dopisze publiczność, to myślę, że jeszcze niejedne ciekawe imprezy w Łodzi się odbędą.

ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Dowhan, Krawczyk, Baron i Jaźwiecki

IMME to może być wstęp do czegoś większego w Łodzi? Może nawet turnieju rangi Grand Prix?

Nigdy nie mówi się nigdy. Ważne, żeby stadion był zapełniony. To co mówiłem wcześniej, jesteśmy w centrum Polski. Znad morza czy z Zakopanego dojazd do Łodzi zajmie tyle samo czasu. Z kilku ośrodków żużlowych też jest do nas blisko. Mamy naprawdę fajny stadion. Poza tym w Łodzi jest co robić. Można przyjechać do nas wcześniej, pozwiedzać. W Łodzi naprawdę jest gdzie pójść i co zobaczyć. Wycieczka na żużel w Łodzi może łączyć przyjemne z pożytecznym. Dobry żużel i turystyka.

Na jaką frekwencję liczy pan podczas IMME 5 kwietnia?

Liczę, że stadion się zapełni.

Myśli pan, że dobra frekwencja na IMME może przełożyć się na liczbę widzów podczas meczów ligowych Orła?

Liczę, że na IMME przyjadą kibice z ościennych miast, łącznie z Warszawą. Jeśli będzie fajne widowisko, spodoba im się stadion, a później zobaczą, że ten nasz łódzki Orzeł jedzie dobrze w lidze, to możemy pozyskać nowych kibiców i to niekoniecznie z Łodzi. Jeśli nie spróbujemy zdobyć nowych kibiców żużla, to się o tym nie przekonamy.

Mówi pan o ościennych miastach, ale pewnie liczy pan na samych łodzian, że przyjdą na IMME, a później także na ligę?

Owszem, aczkolwiek mecze Widzewa, na których stadion wypełnia się do ostatniego miejsca, też w 50 procentach przyciągają ludzi z okolicy, a nie samej Łodzi. Na same miasto nie można liczyć, bo w Łodzi jest naprawdę dużo różnych imprez. Kibic ma w czym wybierać.

Porozmawiajmy zatem o lidze. Przebudował pan w zasadzie całkowicie skład Orła. Skąd taki pomysł czy może wręcz konieczność po nieudanym sezonie 2023?

Doszedłem do wniosku, że trzeba postawić na młodych ludzi, a nie na te osoby, które odcinają kupony od swojej kariery z przeszłości. Co z tego, że jeździli w najwyższych ligach, czy nawet w cyklu Grand Prix, a teraz traktują to tylko jako pracę. Wiedzą, że już wyżej nie pójdą, więc zadowala ich te 8-10 punktów w drugiej klasie rozgrywkowej i chcą z tego żyć. Chciałem poszukać takich ludzi, którzy mają ambicje i zamierzają jeszcze pójść wyżej w tej żużlowej hierarchii.

Podobny zamysł miał pan zatrudniając młodego trenera, Macieja Jądera?

Tak. Powiem, że jestem pozytywnie zaskoczony jego pracą przed sezonem z zawodnikami. Nikt wcześniej takich rzeczy nie robił z trenerów, którzy współpracowali z Orłem.

Co mianowicie?

Trener razem z młodymi zawodnikami sam składa motocykle. Dla mnie jest to budujące, gdy widzę trenera, który zaprasza do siebie do domu swoich podopiecznych i na miejscu objaśnia im tajniki sprzętu żużlowego.

Wracając jeszcze do tego odmładzania składu i postawienia na żużlowców z ambicjami, to dlatego nie ma w Orle Nickiego Pedersena? Miał go pan na celowniku?

Nie ukrywam, że prowadziliśmy z tym zawodnikiem rozmowy. Powiem więcej, nie zakończyliśmy ich dlatego, że nie stać nas było na Nickiego Pedersena, ale wycofaliśmy się ostatecznie, bo nie chcieliśmy, żeby ktoś dominował w tej drużynie.

Czy byli zawodnicy, których chciał pan zakontraktować do Orła, a nie udało ich się pozyskać?

Było trzech takich zawodników. Których? Tego nie powiem, żeby nie robić im antyreklamy. Byliśmy już po słowie, ale później słowo okazało się wiatrem.

Ma pan nadal w składzie doświadczonego Tomasza Gapińskiego, który po feralnym dla siebie poprzednim sezonie, ma pewnie coś do udowodnienia. Dlatego właśnie został w Łodzi?

Tomasz Gapiński na pewno będzie się starał, bo przecież miejsca gwarantowanego w drużynie nikt nie ma, a zawodników w kadrze jest więcej niż miejsc w składzie. Poza umiejętnościami, Tomasz Gapiński posiada jedną ważną rzecz – jest dobrym duchem w parku maszyn. To było główną przyczyną, że zostawiliśmy tego zawodnika.

Jak pan postrzega ruchy kadrowe innych klubów Metalklas 2.Ekstraligi?

Nam trudno się porównywać do innych, bo my nie mamy wśród sponsorów spółek Skarbu Państwa, nie mamy wielkich sponsorów, a 80 procent wydatków spoczywa na barkach rodziny Skrzydlewskich. Nie mogliśmy dopuścić do tego, żeby zbankrutować przy budowie składu na sezon 2024. Inni poczynili może i bardziej spektakularne transfery, a u nas okaże się, co ci chłopcy będą jechać.

Jaki postawił pan cel przed drużyną?

Nie postawiłem żadnego celu. Powiedziałem im tylko, że mają być "bandytami" na torze.

Dlaczego?

Muszą pokazać, że się nie boją. Kiedy oglądało się w poprzednim sezonie niektóre nasze mecze i widziało się, jak moi zawodnicy boją się rywali, to trzeba było zareagować.

Rozumiem, że mają być "bandytami" w pozytywnym znaczeniu, takimi zadziorami na torze?

Oczywiście. Nikomu przecież nie każę wkładać nogi w szprychy rywalowi. Mają być walczakami i nie bać się rywalizacji.

Kogo uważa pan za faworytów Metalkas 2.Ligi? Jest jeden czy kilku kandydatów do awansu?

Wydaje mi się, że ten, kto dziś wskazuje na kogoś konkretnego, to jest bardzo odważny. Łatwiej powiedzieć o klubach, które są faworytami i nie ma możliwości, by one spadły z ligi. Wskazanie kandydata do awansu jest znacznie trudniejsze, bo w tym sporcie wiele zależy od zdarzeń losowych, jak chociażby kontuzje. Niektóre kluby mają kadry uszyte na miarę. Nie daj Boże stanie się coś jednemu z liderów, a na rynku nie ma zawodników, których można zakontraktować.

Pan zabezpieczył na wszelki wypadek i kadrę ma nieco szerszą…

Byłem nawet za tym, żeby był jeszcze jeden zagraniczny senior, ale nie udało się go pozyskać.

Sezon 2024 będzie pierwszym pod rządami spółki Speedway Ekstraligi. Wiadomo, że na wnioski o tej zmianie przyjdzie jeszcze czas, ale czy już teraz dostrzega pan jakieś zmiany w zarządzaniu rozgrywkami?

Zacznę może od zmian, które dotyczyły naszego klubu. Po pierwsze, musieliśmy wydać więcej pieniędzy, bo była konieczność założenia spółki prawa handlowego. Co dostaliśmy w zamian? Nadzieję na lepsze jutro. Usłyszeliśmy, że w przyszłym roku będzie lepiej. Natomiast pod względem organizacyjnym, nawet samo prowadzenie zebrań, jest na zupełnie innym poziomie. Nie ma jałowych dyskusji czy rozglądania się za bufetem, ale są konkrety. Tu jest krótko, ale konkretnie. Punkt po punkcie. Zebrania są krótkie i merytoryczne. To jest plus, który dostrzegam już teraz. Wszystkie kluby muszą równać do tego, co jest w PGE Ekstralidze. Oczywiście byłbym nieuczciwy, gdybym nie powiedział, że chciałbym, żeby pewne sprawy funkcjonowały inaczej, ale generalnie wszystko na razie jest na plus.

Pozyskanie sponsora tytularnego ligi też?

Można powiedzieć, że jest to na plus. Nie jest to żadna spółka Skarbu Państwa, nie ma w tym - według mnie - polityki. Można jedynie dyskutować nad wysokością kontraktu. Jednak na bezrybiu i rak ryba. Za tyle, co ja dokładam do klubu w ciągu roku, mógłbym zostać sponsorem tytularnym ligi na pięć lat. Chciałbym podkreślić, że jestem pełen szacunku do zarządu Speedway Ekstraligi z prezesem Stępniewskim na czele, wiceprezesem Kowalskim czy dyrektorem marketingu panem Otrębą. Po pierwsze, odbierają telefony. Po drugie, potrafią doradzić. Nawet, jakbym chciał wojować, to nie mam o co.

To inaczej niż w przypadku GKSŻ-u…

O tym, co było nie będę mówił. Odeszło to w przeszłość.

Reasumując naszą rozmowę, możemy spodziewać się chyba ciekawego sezonu zarówno w Łodzi jak i całej Metalkas 2.Ekstralidze?

Myślę, że tak. W Łodzi będziemy mieli mocne otwarcie w postaci IMME. 12 maja odbędzie się Mecz Narodów. Stadion wtedy zapełni się na sto procent, chyba żeby nadeszło oberwanie chmury. Mogę zdradzić, że negocjujemy jeszcze jedną dużą imprezę w Łodzi. Jeśli uda się dopiąć te rozmowy, będziemy mieli trzy poważne imprezy na naszym stadionie w jednym sezonie. Jeśli, mówiąc brutalnie - nie spieprzymy tych zawodów - będzie piękne ściganie, a o naszym klubie, stadionie i torze pójdzie pozytywna opinia w środowisku oraz dopiszą zadowoleni kibice, to będzie to szansa, by Łodzi przyznawano więcej prestiżowych imprez.

Rozmawiał: Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty
Zobacz także:

Ten projekt wzbudza gigantyczne kontrowersje
Koniec parasola ochronnego. Powalczą o przyszłość w polskiej lidze

Źródło artykułu: WP SportoweFakty