Samouk z Finlandii w dwa lata dojechał do światowej czołówki. "To mój cel na ten sezon"

Instagram / Na zdjęciu: Heikki Huusko
Instagram / Na zdjęciu: Heikki Huusko

Heikki Huusko jest objawieniem sezonu 2023/2024 w ice speedwayu. Fin w dwa lata dojechał z ostatnich miejsc mistrzostw Finlandii do globalnej czołówki. I teraz chce wywalczyć medal IMŚ.

W tym artykule dowiesz się o:

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Jesteś rewelacją tego sezonu w ice speedwayu i z niezłej strony zaprezentowałeś się podczas mistrzostw Europy w Sanoku. Zanim o tym porozmawiamy, to zacznijmy od tego, skąd w twoim życiu sporty motorowe?

Heikki Huusko, reprezentant Finlandii w ice speedwayu: Zawsze interesowałem się sportami motorowymi. Pierwszą maszynę dostałem, kiedy miałem pięć lat i był to dwukołowiec Suzuki. Od tamtej pory jeżdżę, na czym się da - motorowery, motocykle, skutery śnieżne.

Pierwszy kontakt z ice speedwayem miałeś kilka lat temu, ale dopiero dwa sezony temu zdecydowałeś się rozpocząć swoją karierę. Dlaczego to tak długo trwało?

Wiosną 2018 roku Tomi Tani udostępnił mi swój sprzęt, który miałem okazję przetestować na torze Mikko Jetsonena. Wtedy byłem jednak jeszcze na studiach i nie było mnie stać na własny motocykl do ice speedwaya. Posiadałem wtedy tylko crossówkę. Pod koniec 2021 roku zdecydowałem, że kupię taki sprzęt, o ile tylko będzie mnie na niego stać. I udało się.

Byłem bardzo podekscytowany tym sportem i pomyślałem, że kiedyś będzie trzeba kupić motocykl i tego spróbować na poważnie. Już dużo wcześniej oglądałem filmiki na YouTube z różnymi wyścigami i to tylko podsycało u mnie zainteresowanie. Jednak był problem, że nikt, kogo znałem, nie jeździł w tej odmianie speedwaya. Na szczęście trafiłem na Tomiego i Mikko.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

Na co dzień jesteś nie tylko sportowcem, ale również pracujesz jako inżynier w firmie specjalizującej się w samochodach rajdowych. Nie kusiło cię, aby iść w tym kierunku?

Na uniwersytecie studiowałem inżynierię mechaniczną i wtedy pomyślałem, że w sumie w przyszłości chcę pracować w branży sportów motorowych, czy to przy F1, czy WRC. Na szczęście niemal zaraz po zakończeniu studiów udało mi się znaleźć pracę w Toyocie i to właśnie przy samochodach WRC.

A nie myślałeś kiedyś, aby np. spróbować swoich możliwości na żużlu?

Tak, kiedyś był taki pomysł, że może byłoby fajnie. Jednak na razie nie posmakowałem tego czarnego sportu, choć domyślam się, że na pewno by mi się to spodobało.

Trzy lata temu zająłeś trzynaste miejsce w mistrzostwach Finlandii, a rok później byłeś czternasty. W dwa lata dojechałeś do światowej czołówki. Jakie to uczucie?

Nikt z mojej rodziny nie jeździł na lodzie, więc trudno było mi się tego wszystkiego nauczyć samemu. A to nie tylko kwestia jazdy, ale również jego ustawień. Do dziś czuję, że kiedy jeżdżę, to w każdy weekend czegoś się uczę. Jednak jestem niesamowicie szczęśliwy z tego, jakie wsparcie otrzymuję od tej lodowej społeczności. Przez pierwsze dwa lata miałem także spore problemy z konfiguracją zawieszenia, ale w tym roku wszystko zaczęło w końcu działać prawidłowo, a co za tym idzie, wyniki poszły w górę. Obecnie jestem w pełni zadowolony ze swojego poziomu i że mogę ścigać się na najwyższym poziomie.

Z jakimi nadziejami jechałeś do Sanoka na mistrzostwa Europy?

Na pewno celowałem w podium. Wiedziałem, że mam wystarczającą prędkość, aby to zrobić. O ile tylko wszystko poszłoby zgodnie z moim planem.

Gdyby nie upadki, to kto wie, czy z Polski nie wyjechałbyś z jednym z medali. Czujesz się lekko rozdrażniony wynikiem?

Oczywiście, że nie jestem zadowolony. Czasami jednak w sporcie sprawy nie idą zgodnie z planem i cóż... Muszę się zresetować i wrócę silniejszy na turniej w Inzell (Indywidualne Mistrzostwa Świata - dop. red.).

A te upadki to wynikają z jeszcze niewystarczających umiejętności, zbyt ofensywnego stylu jazdy, czy po prostu z pecha?

Trochę zbyt agresywnie jeździłem, ale i był pech, bo upadałem cztery razy, a tylko dwa ze swojej winy. Dwukrotnie to inny zawodnik mnie sfaulował.

Tej zimy wywalczyłeś srebrny medal mistrzostw Finlandii oraz wygrałeś mistrzostwa Nordyckie. Dobre wyniki sprawiają, że coraz więcej oczów w tym środowisku jest teraz skierowanych na ciebie. Odczuwasz w związku z tym jakąś presję?

Tak naprawdę to mój pierwszy prawdziwy sezon wyścigowy, więc pomyślałem, że potraktuję go jako naukę i spróbuję poprawić, chociażby prędkość swoich motocykli. Wszystko idzie bardzo dobrze, ale jak dotąd nie przykładam zbyt dużych oczekiwań co do wyników.

Zakwalifikowałeś się do mistrzostw świata. Jaki rezultat cię zadowoli w tej rywalizacji?

Wiem, że będę rywalizował z wieloma szybkimi zawodnikami, którzy w Inzell i Heerenveen ścigają się od wielu sezonów. Jeśli jednak dobrze poznam te tory i zyskam trochę pewności siebie, to jestem pewien, że mogę być pretendentem do medalu.

Czyli czujesz się na siłach, by powalczyć nawet o jeden z krążków. Odważna deklaracja!

To mój cel na ten sezon.

Dla ciebie starty w mistrzostwach świata oraz Europy to pierwsze występy poza Skandynawią. Czy jest coś, co sprawiało ci trudności w Polsce?

Nigdy nie ścigałem się na torze z tak długimi prostymi, jak ten tor w Sanoku. W Szwecji i w Finlandii te obiekty są bardziej okrągłe, ale i lód jest inny, bo naturalny, a nie taki sztucznie mrożony, jak w waszym kraju. Poza tym nigdy nie jeździłem w zawodach ice speedwaya przy 15 stopniach Celsjusza na plusie.

Chciałbym pozdrowić czytelników WP SportoweFakty. Jest mi niezmiernie miło, że moje pierwsze dobre występy zostały zauważone i mam już kilku fanów, nie tylko w Finlandii, ale również poza swoją ojczyzną. Zapraszam do śledzenia moich mediów społecznościowych i do zobaczenia wkrótce.

Czytaj także:
1. Żużel doczeka się reprezentanta Japonii? "Byłbym bardzo szczęśliwy"
2. Zawiodła ich postawa Niemców. "Trochę nie fair"

Komentarze (0)