Żużel. Jakub Kępa nie ma wątpliwości. Nawet w takim przypadku Sparta miałaby trudno

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jakub Kępa, prezes Motoru Lublin
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jakub Kępa, prezes Motoru Lublin

- Zawodnicy Motoru byli naprawdę optymalnie przygotowani na końcówkę sezonu. Nawet z Maciejem Janowskim Sparta miałaby trudno - stwierdził prezes lubelskiego klubu. Zdradził również, jaką ma nadzieję związaną z Jackiem Holderem.

Platinum Motor w sezonie 2023 wygrał PGE Ekstraligę i tym samym po raz drugi z rzędu został drużynowym mistrzem Polski. Lublinianie w finale rozgrywek zmierzyli się z Betard Spartą, która wcześniej była uznawana za głównego faworyta ligi.

Wrocławianie do najważniejszego dwumeczu przystąpili bez kontuzjowanego Macieja Janowskiego, a w pierwszym spotkaniu finału zabrakło także Taia Woffindena. W nim zresztą podopieczni Jacka Ziółkowskiego zwyciężyli 51:39 i byli w dość komfortowej sytuacji przed rewanżem. Mimo wszystko Jakubowi Kępie towarzyszyły nerwy aż do samego ostatecznego rozstrzygnięcia.

- W Lublinie zdobyliśmy pewną liczbę punktów, która być może nie była taka, jaką sobie zakładaliśmy. To spowodowało, że przed drugim meczem było jakieś napięcie. Wiadomo, że Wrocław był rozbity kontuzjami. Jednakże osobiście patrzę na to z innej perspektywy. Zawodnicy Motoru byli naprawdę optymalnie przygotowani na końcówkę sezonu. Nawet z Maciejem Janowskim Sparta miałaby trudno - przekonywał prezes klubu w trakcie audycji "Pięć Jeden" w Radiu Freee.

ZOBACZ WIDEO: Jaki plan na sezon 2024 ma nowy trener ZOOleszcz GKM Grudziądz?

Aktualni mistrzowie Polski na Stadionie Olimpijskim tryumfowali 55:35, a w całym dwumeczu 106:74. W finałach 17 punktów wywalczył Jack Holder, który indywidualnie w Speedway Grand Prix zajął czwartą lokatę, a do trzeciego Martina Vaculika stracił zaledwie dwa "oczka". Australijczyk zapewne wywalczyłby brązowy krążek IMŚ, gdyby z powodu kontuzji nie opuścił rundy w Rydze.

Przypomnijmy, że 27-latek podczas finału Drużynowego Pucharu Świata we Wrocławiu uczestniczył w groźnym wypadku. Tuż po starcie na szczycie pierwszego łuku on i Rasmus Jensen stoczyli walkę o pierwszą pozycję. Po kontakcie zawodników żużlowca Motoru mocno wybiło w powietrze, po czym z impetem upadł na tor i doznał groźnego urazu ręki. Szybko przeszedł potrzebny zabieg, a później wrócił na Wyspy.

- Po okresie około tygodnia obecności Jacka w Anglii stwierdziliśmy, że nie ma progresu w rehabilitacji i po konsultacji z nim postanowiliśmy, że przyjedzie z powrotem do Lublina. To była walka z czasem, bo jemu też zależało, aby wrócić na turniej w Cardiff. Udało się i mam nadzieję, że po kontuzji nie będzie już śladu - zdradził Jakub Kępa.

Czytaj także:
Żużel. Patrick Hansen zaskoczy kibiców? "Krok bliżej do rozpoczęcia sezonu"
Żużel. Nie wyobrażał sobie jazdy w innym zespole, niż Włókniarz. "Poczułem się tu jak w domu"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty