W ostatnich dniach wiele mówi się o węgierskim żużlu za sprawą zamknięcia toru w Nagyhalasz. Miejscowy działacz popadł w pewne konflikty, które zniechęciły go do dalszego prowadzenia jednego z nielicznych miejsc do uprawiania czarnego sportu w tym kraju (więcej o tym piszemy TUTAJ).
Jednym z zaangażowanych w ten konflikt ma być związek motocyklowy na Węgrzech. Ten jednak odpiera, że Jozsef Albok szukał pretekstu, dla którego mógłby powiedzieć "żegnam" (więcej TUTAJ).
Wcześniej jednak liczba torów, nieco w ciszy powiększyła się o jeden. Za sprawą miłośników czarnego sportu w tym kraju, którzy zainwestowali prywatne pieniądze udało się wybudować owal w miejscowości Szendro.
Położona jest ona w północno-wschodniej części Węgier, nieopodal granicy ze Słowacją. Obiekt ten od torów w Debreczynie i Nagyhalasz dzieli po ok. 150 kilometrów.
ZOBACZ WIDEO: Pedersen: Znów czuję się podekscytowany. Poza PGE Ekstraligą też jest znakomicie
Jednym z inicjatorów i głównodowodzących projektu toru żużlowego w Szendro jest Mate Szaniszlo, który mieszka i pracuje na co dzień w miasteczku oddalonym o ok. 40 kilometrów od Miszkolca. Jego słabością są motocykle, a w przeszłości próbował on swoich sił w motocrossie i enduro. Potem była wizyta w Vasad i jazdy na żużlówce.
Jak przeczytamy w serwisie salakszorok.hu, Szaniszlo zakochał się w czarnym sporcie i postanowił zbudować swój tor na terenie nieużywanej działek. W parze z Laszlo Filkiem stworzyli owal o długości 200 metrów, którego bandy wyłożone są belami siana i słomy. Z racji, że jest to obiekt bardziej treningowy, nie ma obecnie szans na to, by rozgrywano tam imprezy żużlowe.
Nie przeszkodziło to jednak w przeprowadzeniu imprezy skierowanej dla miłośników czterech kółek. Zawitało na nią około tysiąca fanów.
Czytaj także:
Kończą wiek juniorski i wkraczają w dorosły świat czarnego sportu
Ten przepis budzi spore zastrzeżenia. Oni skorzystali z niego po raz ostatni