[b]
Ewelina Bielawska, WP SportoweFakty: [/b]Jako zawodnik Falubazu byłeś ulubieńcem kibiców. Bardzo ciepło cię tu zawsze przyjmują.
Greg Hancock, trzykrotny indywidualny mistrz świata, zawodnik Falubazu w latach 2010-2011: To prawda. Zawsze byłem traktowany z szacunkiem przez fanów Falubazu, co bardzo doceniam. Mogę szczerze powiedzieć, że nigdy nie widziałem tego typu organizacji fanów żużla na takim poziomie i jest to naprawdę inspirujące dla zawodników.
Przed Enea Falubazem najważniejszy etap - finał ligi. Jak oceniasz szanse drużyny w dwumeczu z ROW-em?
Wierzę w Falubaz, bo to bardzo solidny zespół w tym sezonie. Widzimy, jak wygrali rundę zasadniczą, jak mocni byli w play-offach. Liczę więc, że po raz kolejny zobaczymy Falubaz z powrotem w PGE Ekstralidze. Zasłużyli na to.
Co będzie kluczowe, żeby przypieczętować zwycięstwo w lidze?
Kluczem jest oczywiście zbudowanie solidnego zespołu z zawodnikami, którzy są konsekwentni, głodni i chcą osiągnąć to samo. Oznacza to, że muszą być głodni sukcesu. Wszyscy. Zespół jest zdecydowanie w bojowym nastroju. Widać, że wielu zawodników spędza dodatkowe godziny na torze, starając się być lepszym, silniejszym i szybszym. Finał poprzedniego sezonu jest trudny do skomentowania, a Falubaz miał po prostu strasznego pecha. To nie może się powtórzyć.
Jak wiemy pomagasz Luckowi Beckerowi. Rozumiem, że doradzasz mu w kwestiach sprzętowych i jesteś jego mentorem?
Zgadza się, teraz pracuję dla Luke'a na pełny etat jako mentor, trener i doradca. To niesamowity dzieciak i ma przed sobą wspaniałą przyszłość. Nie jestem pewien, czy Falubaz będzie chciał go zatrzymać w przyszłym sezonie, ale mam wielką nadzieję, że tak. Zobaczymy jak to będzie.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Hampel, Kępa, Korościel i Gajewski
Wspomniałeś, że tęsknisz za PGE Ekstraligą. Chętnie wróciłbyś do pracy, by pomóc któremuś zespołowi? Był moment, że dużo mówiło się np. o propozycji z Torunia.
Tęsknię za pracą z drużyną Ekstraligi i naprawdę miło spędziłem wcześniej czas we Wrocławiu. Zobaczymy, czy w przyszłości pojawi się taka możliwość. Kilka klubów prosiło mnie już wcześniej o pomoc. Toruń również mnie o to poprosił, ale to się nigdy nie zmaterializowało.
Widziałbyś siebie w Falubazie w roli takiego doradcy?
Jestem pewien, że gdyby pojawiła się taka możliwość, rozważyłbym konkretną pozycję w Falubazie lub w jakimkolwiek innym poważnym klubie.
Wciąż masz okazję testować nowinki technologiczne. Jest szansa, że swojemu klubowi mógłbyś pomóc w uzyskaniu przewagi technologicznej nad konkurencją?
Coś w tym jest. Nadal dużo jeżdżę i cały czas pracuję nad dalszym rozwojem. To dla mnie pasja i zawsze mam wolę zwycięstwa. Innowacyjność w rozwoju zawsze była dla mnie czymś niezwykłym i jednym z kluczowych elementów mojego sukcesu. Obecnie ciężko pracuję z Lukiem Beckerem i młodym Brytyjczykiem (Willem Cairnsem - dop. red.) nad silnikiem 250 cm3. Obaj są bardzo ambitni i mają wolę zwycięstwa. To jest dla mnie inspirujące.
William Cairns wydaje się być dobrze rokującym zawodnikiem.
Will jest niesamowity i ma ogromny talent. Uwielbia to co robi i jest zdeterminowany, aby zostać mistrzem. To zawsze jest proces i sukces nie przychodzi łatwo. Will ma dopiero 14 lat i nadal jest w dużej mierze dzieckiem, ale szybko się uczy i dobrze reaguje na informacje. Wierzę, że w przyszłości wynikną z tego same dobre rzeczy. Wielka Brytania ma niezłą listę talentów, które się pojawiają, ale Will jest liderem.
Słyszałam, że ta przygoda trwa już dłużej, a William trenował już pod twoim okiem w Szwecji. W zeszłym sezonie zaprosiłeś go również na treningi do USA.
Will po raz pierwszy przyjechał ze mną na treningi do USA w lutym tego roku, podobnie jak Bartek Kowalski. Trenowaliśmy razem przez trzy tygodnie i zaobserwowaliśmy kilka znaczących zmian. Zarówno Will, jak i Bartek są jak gąbki. Po prostu słuchali i chłonęli wszystko, czym się z nimi podzieliłem. Oglądanie ich sukcesów w tym sezonie to czysta przyjemność.
Jak udało ci się odnaleźć taką perełkę? Podobno chłopak ma ogromny talent.
Jason Crump skontaktował mnie z ojcem Willa, Paulem. Przygotowaliśmy program, który odpowiadał obu stronom i rozpoczęliśmy podróż. Ojciec Willa bardzo go wspiera i robi wszystko, co w jego mocy, aby pomóc synowi, nie wywierając na niego niepotrzebnej presji. Pozwolił mi zbudować przyjaźń, która pokazuje między nami wiele szacunku. Czasami jest to ciężka praca dla nas wszystkich i to jest pozytywne. Bardzo dobrze dogadują się z Lukiem, a Will również słucha wszystkiego, czym dzieli się z nim Luke. Pracuję z Lukiem od sezonu 2017/18, więc zna moje sposoby dość dobrze.
Łatwiej pracuje ci się z juniorami? Czy seniorzy też chętnie słuchają twoich porad?
Praca zarówno z juniorami, jak i seniorami ma swój poziom łatwości. Każdy zawodnik jest inny, specyficzny, ale jeśli ma otwarty umysł i chce się uczyć, wiele rzeczy można osiągnąć. Juniorów łatwiej kształtować, a seniorów w większości przypadków bardziej interesuje szukanie lepszych punktów, jednak czasami trzeba cofnąć się o krok od seniorów, aby zrobić dwa kroki do przodu.
Robisz dużo dobrego dla amerykańskiego żużla.
To jest poprawne. Tak powinno być. Naprawdę chcę, aby pewnego dnia Stany Zjednoczone wróciły na scenę światową, a Luke Becker jest tego częścią. Jest kluczem do zapewnienia przyszłym młodym zawodnikom w USA marzeń o zostaniu mistrzami. Lubię pracować z każdym, kto jest chętny do pracy, a jednocześnie ma motywację do odniesienia sukcesu.
Chciałabym też zapytać o twoich synów. Często obserwuję w social mediach ich poczynania. Oni również chcą pójść w ślady utalentowanego taty?
Mój najstarszy syn Wilbur ściga się teraz i nabiera to tempa, co mnie bardzo cieszy. Stopniowo trenuję go i doradzam mu. Jest najstarszy i wychował się wokół tego sportu, więc przez lata słuchał moich rozmów, rad i coachingów, więc dużo już wie. Tylko do niego należy zastosowanie każdej rzeczy w miarę nabywania doświadczenia. Mój średni syn Bill teraz zajmuje się wyłącznie sportem, głównie szkolnym. Latem i jesienią gra w futbol amerykański jako kopiący i defensywny obrońca. W miesiącach wiosennych przenosi się na golfa. Jest utalentowanym sportowcem. Mój najmłodszy to Karl i interesuje się wszystkim. Latem tego roku przebywał w Szwecji przez pięć tygodni i zaczął naprawiać dawny motor juniorski Wilbura. To jest ten sam sprzęt, którego używa się teraz w SGP4.
To dość ciekawy temat.
To prawda. Zbudowałem ten motor dla Wilbura jakieś sześć lat temu i przekazałem wszystkie informacje Tony'emu Rickardsssonowi, kiedy projektował motocykl dla SGP4, więc miło jest widzieć, że skorzystali z moich rad w tej kwestii. Karl ma dwóch starszych braci do naśladowania i bardzo mu się to podoba. Są najlepszymi przyjaciółmi i wspierają się we wszystkim, co robią. Jako rodzice jesteśmy z żoną bardzo zadowoleni.
Jak mocno zmieniło się twoje życie po zakończeniu kariery?
Moje życie zmieniło się pod wieloma względami, ale widać, że nadal jestem bardzo zaangażowany w ten sport. Mam w tej dyscyplinie naprawdę długie życie i wiele do zaoferowania dzięki temu doświadczeniu. Diagnoza mojej żony, która zmieniła nasze życie, postawiła wszystko we właściwej perspektywie. Na co dzień brakuje mi ścigania, ale rodzina i zdrowie są o wiele ważniejsze. Moja żona jest dziś zdrowa i silna, dzięki czemu mogę wrócić do żużla na innym poziomie, a ona bardzo mnie w tym wspiera. Wie, że kocham ten speedway i chcę podzielić się moimi doświadczeniami z tymi, którzy tego chcą. Pod tym względem jestem bardzo szczęśliwy.
Jakie są więc twoje cele na najbliższy czas?
Moim ostatecznym celem na tę chwilę jest zobaczenie, jak Luke Becker będzie walczył pewnego dnia o mistrzostwo świata na zawodach SGP w USA. To coś, czego nigdy nie miałem okazji zrobić. Nie chcę, żeby jakikolwiek inny amerykański jeździec przegapił to.
Zobacz również:
- Młody talent może liczyć na wsparcie Grega Hancocka. Ambitne plany Amerykanina
- Grzmi po tym, co robi PZM. Namawia kluby do buntu