Żużel. Jakub Jamróg otwarcie o ofertach. Z jednym klubem rozjechały mu się rozmowy [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Jakub Jamróg
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Jakub Jamróg

- Zainteresowanie ze strony klubu z Krosna było już wcześniej, ale podobnie, jak w ubiegłym sezonie, gdzieś te rozmowy nam się rozjechały. Rybnik? Czas pokaże - powiedział Jakub Jamróg w rozmowie z WP SportoweFakty.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Dla H. Skrzydlewska Orła Łódź ten sezon dobiegł końca 13 sierpnia. Ty jednak od tamtej pory nie siedzisz wyłącznie w domu, bo ścigałeś się w różnych częściach Europy. To jest ten okres, kiedy zawodnik nie odmawia na żadne zaproszenie?

Jakub Jamróg, zawodnik H.Skrzydlewska Orła Łódź: Niestety, tak się stało, że ten sezon ligowy się dla nas skończył szybko, wręcz za szybko i trzeba jakoś ten kalendarz wypełnić jazdą, więc szukam możliwości do rywalizacji. Nie są to zawsze zawody mocno obsadzone, ale chodzi o to, że można jeździć i czerpać z tego radość. Z teamem kochamy to, co robimy, więc cieszymy się z możliwości uczestniczenia w kolejnych wydarzeniach. I to nawet, kiedy w trzy dni przejechaliśmy trzy turnieje i spędziliśmy w busie 4800 kilometrów. Trzy doby z rzędu i to tylko za kółkiem albo na stadionie.

Trudno jest znaleźć obecnie możliwość do dodatkowego ścigania? Wydaje się, że jeszcze kilka lat temu tych imprez pod koniec sierpnia, czy też we wrześniu i październiku było znacznie więcej, niż teraz.

Z tym bywa różnie, czasem jest tego więcej, a czasem mniej. Prym w tego typu wydarzeniach wiodą Niemcy, gdzie organizowane są zawody raz, czasem dwa razy w roku na jednym torze, więc jest to wielkie show i zabawa. W tym sezonie za naszą zachodnią granicą byłem po raz pierwszy na czterech torach. W innych krajach jest gorzej, bo w Polsce, czy w Szwecji, gdzie jest regularna liga, to i tych turniejów jest mało.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Kowalski, Woryna, Zmora [CAŁY ODCINEK]

Towarzyszy ci taki niedosyt, że teraz musisz za jazdą podróżować po Europie, zamiast walczyć z klubem o awans do finału 1. Ligi Żużlowej?

Na pewno. Nie oszukujmy się, ale rozgrywki ligowe nie są porównywalne z takimi turniejami.

Pytam, bo chciałem w ten sposób płynnie przejść do rozmowy o minionym sezonie. Orzeł wydawał się być kandydatem do roli "czarnego konia", ale coś nie wypaliło…

(cisza) Sam nie wiem, co powiedzieć. Zawiedliśmy wszyscy jako drużyna. Mam swoje przemyślenia, które chciałbym jednak zostawić dla siebie. Mam nadzieję, że taki sezon łódzkiemu klubowi już się nie przytrafi.

Niewiele zabrakło, a zakończyłoby się to nawet spadkiem do 2. Ligi Żużlowej. Domyślam się, że to wam nie pomagało w przygotowaniach do najważniejszych spotkań?

Na pewno nie. To był szalony sezon, bo przez moment mieliśmy nawet szansę na play-offy, a chwilę później sytuacja się odmieniła o 180 stopni. Była to bardzo ciekawa i wyrównana liga.

W czym twoim zdaniem tkwił tak duży problem Orła z dopasowaniem do własnego toru? Moto Arena zamiast być handicapem, to sprawiała wrażenie bycia dziewiątym rywalem.

Jest to trudny technicznie tor i myślę, że jako zawodnicy nie spełniliśmy swojego zadania. Tor był zawsze taki sam dla wszystkich i nie ma co gadać, że inny na treningu, a inny na meczu.

Kiedy inne zespoły miały już za sobą wiele sesji treningowych, a także i mecze sparingowe na własnych torach, to wy tułaliście się po Europie w celu możliwości treningów. Czy późny wjazd na łódzki owal mógł mieć swój udział w tym, że to tak wyglądało w tym roku?

Na pewno. Późno wyjechaliśmy, a jak już to zrobiliśmy, to tak naprawdę na siłę. Tor przyjął niesamowicie duże ilości wody, która nie chciała w ogóle odparować przez dach, jaki jest nad stadionem. Do tego brak słońca nad większą częścią toru o tej porze roku. Swoje zrobiło też Drift Masters European Championship, które miało miejsce pod koniec ubiegłego sezonu, a mocno rozwaliła nam tor. Tak naprawdę od początku sezonu męczyliśmy się na tym torze, a takie nawyki zostały nam już do końca.

Kończąc wątek tego, co było, to chciałem cię zapytać o twoje wyniki. W dniu naszej rozmowy (13 września) jesteś sklasyfikowany na siedemnastym miejscu ze średnią 1,922. Wydaje się, że to nie jest zły wynik.

Nie najgorszy, ale na pewno też nie taki, jakiego bym oczekiwał. Celowałem wyżej, ale praktycznie cały sezon trzymałem ten sam poziom. Dopiero ostatni mecz zawaliłem, który to też zaniżył mi końcową średnią biegową. To są jednak tylko statystyki. Ważne jest to, że kolejny rok przejechałem na równym poziomie.

Jakub Jamróg stara się wyciągnąć pozytywy z tego trudnego sezonu
Jakub Jamróg stara się wyciągnąć pozytywy z tego trudnego sezonu

Rynek transferowy w 1. Lidze (więcej o nim TUTAJ) z każdym dniem przyśpiesza, ale w kadrze H. Skrzydlewska Orła na sezon 2024 próżno szukać twojego nazwiska. Jak to skomentujesz?

Jest jeszcze sporo czasu do okienka transferowego. Zobaczymy, co czas przyniesie.

Ale na brak ofert nie narzekasz, a z naszych informacji wynika, że dwa kluby były mocno zdeterminowane tym, abyś to właśnie z nimi podpisał kontrakt. Rozmowy z Cellfast Wilkami Krosno jednak wyhamowały, a na celowniku działaczy z Podkarpacia jest inne nazwisko.

Potwierdzam. Zainteresowanie ze strony klubu z Krosna było już wcześniej, ale podobnie, jak w ubiegłym sezonie, gdzieś te rozmowy nam się rozjechały. Tak to już bywa.

Żużlowiec sporo czasu spędza w busie, więc pewnie znasz już wiele dróg w naszym kraju. Jak ci się podoba ta, która wiedzie z twojego domu do Rybnika? Lepsza od tej w kierunku Łodzi, czy porównywalna?

Na pewno lepsza, niż ta do Łodzi, która jest w wiecznym remoncie (śmiech). Jednak przypominam, że ja dwa lata jeździłem w klubie z Gdańska, a pochodzę spod Tarnowa, więc odległość od domu mógłbym brać tylko w przypadku kontraktu z Trans MF Landshut Devils albo Optibet Lokomotivem Daugavpils. Reszta nie robi już na mnie żadnego wrażenia.

A co możesz powiedzieć o samym torze przy ulicy Gliwickiej? Ty tam za wiele doświadczenia nie masz, bo w tym roku wywalczyłeś osiem punktów w lidze, dorzuciłeś siedem oczek w IMP, a w poprzednich kilku latach startowałeś tam tylko raz, w 2021 roku.

Tych występów w Rybniku faktycznie nie było zbyt wiele, ale dobrze mi się tam jeździ. Tor pozwala pokazać moje najlepsze cechy w stylu jazdy. Czułem to podczas występu w tym roku, ale nie tylko. Zobaczymy, czy będę miał okazję tam startować regularnie, czy tylko raz albo dwa w sezonie.

Czytaj także:
Ma konkretny cel na okienko transferowe
Zadają sobie jedno ważne pytanie - "co dalej?"

Komentarze (2)
avatar
ktoś 123
17.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko nie do Rybnika 
avatar
ULV
16.09.2023
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
I fajnie że się rozjechały rozmowy z Krosnem. Jakub druga linia w pierwszej lidze. Nic więcej jeżeli chodzi o klub który chce coś więcej aniżeli walczyć przed spadkiem.