Żużel. Zaskakujące kulisy wyboru kadry Danii na DPŚ. To nie Pedersen miał kluczowy głos

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Anders Thomsen i Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Anders Thomsen i Nicki Pedersen

Reprezentacja Danii będzie obok Australii najgroźniejszym rywalem Polaków w walce o złoty medal Drużynowego Pucharu Świata. Skład tej drużyny robi wrażenie, bo poza trzema uczestnikami GP znalazło się też miejsce dla trenera Nickiego Pedersena.

Od kiedy Nicki Pedersen został trenerem narodowej reprezentacji wszyscy byli ciekawi, czy to oznacza także powrót do jazdy w pierwszym składzie drużyny. Okazuje się, że właśnie tak się stało, ale kulisy samej decyzji są dość zaskakujące.

- Od kilku miesięcy regularnie rozmawiałem o tym z trójką Duńczyków jeżdżących w Grand Prix. Dyskutowaliśmy wielokrotnie, a ja sam pytałem ich, jak powinien wyglądać nasz skład. Chciałem, by to zawodnicy podjęli taką decyzję. Praktycznie od początku nie mieli wątpliwości, że jeśli mamy walczyć o złoto, to powinienem być w kadrze. To właściwie oni podjęli taką decyzję, a nie ja - przyznał w rozmowie z naszym portalem, Nicki Pedersen.

Tę wersję potwierdziliśmy także u jednego z zawodników, który przyznał, że od początku dla wszystkich było jasne, że w pierwszym składzie na DPŚ muszą znaleźć się zawodnicy jeżdżący na co dzień w PGE Ekstralidze. Alternatywą dla Pedersena byli choćby Rasmus Jensen, Nicolai Klindt, Michael Jepsen Jensen.

Dla Pedersena będzie to więc powrót do jazdy w drużynie narodowej i pierwsza okazja do pełnienia jednocześnie roli trenera oraz zawodnika.

- To będzie ekscytujące wyzwanie, by w tej samej chwili być zawodnikiem i trenerem. Mam znakomite relacje z moim asystentem Henrikiem Mollerem i resztą zawodników. To nie będzie tylko show Nickiego Pedersena, to reprezentacja Danii i ważne, by każdy pomagał sobie wzajemnie. Uczulałem na to zawodników i oni wiedzą, co mają robić. Już nie mogę się doczekać pierwszych zawodów. Jesteśmy zgraną drużyną, razem wygrywamy i razem przegrywamy. To dla mnie nawet ważniejsze od tego, czy jestem w pierwszym składzie. Ważne było zbudowanie zaufania pomiędzy wszystkimi zawodnikami tylko tak można wygrać DPŚ. Komunikacja w trakcie takich zawodów jest kluczowa. - dodaje.

Transmisja ze środowego turnieju rozpocznie się o godz. 19 w Eurosport Playerze.

Na 46-latku nie ciąży dodatkowa presja i wiele wskazuje na to, że bez względu na ostateczny wynik reprezentacji Danii, Pedersen i tak zostanie selekcjonerem na kolejne lata.

- Nikt nie wyznaczył mi żadnego minimalnego celu. Jesteśmy w dobrych relacjach z władzami federacji i nawet nie umawialiśmy się jeszcze na rozmowy odnośnie przedłużenia umowy. Wiadomo, że im lepiej nam pójdzie, tym decyzja pewnie będzie łatwiejsza. Na razie jestem zadowolony z efektów swojej pracy. Udało się namówić na współpracę kilku sponsorów, finansowo jesteśmy zabezpieczeni, a zawodnicy nie muszą dokładać pieniędzy z własnej kieszeni, by ścigać się dla Danii. Wszystko zmierza w dobrą stronę, a po krótkich wakacjach mam umówione spotkania z czterema potencjalnymi nowymi sponsorami dla kadry. Nie stresuję się więc jakoś szczególnie mocno swoją przyszłością - przyznaje.

ZOBACZ WIDEO: Bajerski o Gale: Motocykl prowadzi jego. Nie powinien gadać bzdur

Czytaj więcej:
Pedersen o problemach z defektami
Faworyci nie zawiedli we Wrocławiu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty