Żużel. Wywołał dyskusję na temat "nielegalnego sprzętu". Teraz się tłumaczy

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Nicolai Klindt
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Nicolai Klindt

"Nie potrafię uwierzyć, że w 2023 roku wciąż dozwolone jest korzystanie z nielegalnego sprzętu" - przekazał Nicolai Klindt, nawiązując do rewelacji dotyczących Bartłomieja Kowalskiego. Gdy Polak został oczyszczony z zarzutów, Klindt znów zabrał głos.

We wtorkowy wieczór pojawiły się sugestie, że Bartłomiej Kowalski może korzystać z nieregulaminowych gaźników. Sprzęt polskiego młodzieżowca został zakwestionowany przed startem meczu ligi szwedzkiej. Mimo to, Kowalski dostał zgodę na start w zawodach w barwach Kumla Indianerna. Już to wskazywało, że pojawiające się plotki mogą mijać się z prawdą.

Na wydarzenia z Bauhaus-Ligan natychmiast zareagował Nicolai Klindt. "Nie potrafię uwierzyć, że w 2023 roku wciąż dozwolone jest korzystanie z nielegalnego sprzętu, złapanie na tym i zachowywanie się tak, jakby nigdy nic się nie stało. Gdybyś wziął doping, to zostałbyś zawieszony, więc jak to działa?" - napisał na Twitterze duński żużlowiec.

Klindt nie wymienił z nazwiska Kowalskiego, ale nikt w środowisku żużlowym nie miał wątpliwości, kogo miał na myśli. Jego tweet podali dalej Niels Kristian Iversen oraz Tyron Proctor, co może świadczyć o tym, że podzielają zdanie zawodnika Zdunek Wybrzeża Gdańsk.

ZOBACZ WIDEO: Co za pojedynek Pedersena i Doyle'a! Zadecydowała ostatnia prosta

Tyle że w środę mieliśmy zwrot akcji. Okazało się, że Szwedzi dokonali błędnych pomiarów gaźników Kowalskiego i sprzęt wykorzystywany przez polskiego młodzieżowca jest w pełni legalny. W tej sytuacji część kibiców oczekiwała od Klindta, że przeprosi zawodnika reprezentującego w Polsce barwy Betard Sparty Wrocław. 34-latek zabrał głos, ale jego słowa nie brzmią jak przeprosiny.

"Dla tych, którzy źle zrozumieli mojego tweeta, nazywając mnie przegrywem, śmieciem, itd. Weźcie pod uwagę fakty, zanim zaczniecie strzelać! Fakty są takie, że zawodnik, i nie obchodzi mnie kto, został przyłapany z nielegalnym sprzętem przed meczem, a mimo to pozwolono mu na występ w zawodach" - napisał Nicolai Klindt.

"Czy to jest właściwy sposób załatwiania sprawy? Moim zdaniem nie! Nieważne, co wyszło na jaw w środę. We wtorek historia była inna, a nie wywołała żadnej reakcji. Napiszę to jeszcze raz: nie obchodzi mnie kogo to dotyczy i nikogo nie wymieniłem z nazwiska. Fakty są takie, że ostatniego wieczoru gaźniki były zbyt duże" - dodał duński żużlowiec.

Słowa Klindta nie przekonały kibiców. Jeden z nich zauważył, że gaźniki z motocykla Kowalskiego we wtorek "nie były zbyt duże". Błąd popełnili bowiem Szwedzi, którzy dokonali pomyłki podczas pomiarów, wykorzystując niewłaściwe urządzenia.

"Funkcyjni kiepsko dobrali narzędzia do pomiarów" - napisał na Twitterze Jason Crump, trzykrotny mistrz świata.

Czytaj także:
- Nieprawdopodobne! Kolejna kontuzja w Unii Leszno
- Zaskakujące informacje! Szwedzi skonfiskowali gaźniki polskiego żużlowca

Źródło artykułu: WP SportoweFakty