Żużel. Mistrzowski powrót Zmarzlika w rodzinne strony. Dramaturgii nie brakowało, ale Polak wygrał w Gorzowie!

Twitter / SpeedwayGP / Na zdjęciu: podium GP Polski w Gorzowie
Twitter / SpeedwayGP / Na zdjęciu: podium GP Polski w Gorzowie

Bartosz Zmarzlik wrócił do Gorzowa w wymarzony sposób i wygrał rundę cyklu Grand Prix, ale dramaturgii nie brakowało. Polak zwycięstwo wyszarpał na ostatnim łuku biegu finałowego!

Kto inny, jak nie Bartosz Zmarzlik? Wychowany w Gorzowie trzykrotny indywidualny mistrz świata był faworytem sobotniej rundy Grand Prix. Nikt tak dobrze nie zna toru na stadionie imienia Edwarda Jancarza jak właśnie Bartosz Zmarzlik. W dodatku 28-latek podchodził do zawodów jako lider tegorocznego cyklu.

Dla Zmarzlika był to też sentymentalny powrót na obiekt, na którym spędził większość swojej kariery. Mimo że od tego roku reprezentuje barwy Platinum Motoru Lublin, to i tak na stadionie w Gorzowie może czuć się jak gospodarz.

- Z Gorzowem mam mnóstwo wspomnień, większość z nich przyjemnych i pozytywnych. Pamiętam też, że w jednym z finałów Grand Prix na starcie sam wyrwałem sobie bezpiecznik i nie ruszyłem nawet spod taśmy. Tych wszystkich historii było naprawdę dużo - mówił przed zawodami, w rozmowie z Marceliną Rutkowską-Konikiewicz z Eurosportu, Bartosz Zmarzlik.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Sawina, Świdnicki, Przyjemski i Koerber gośćmi Mateusza Puki

Znajomość gorzowskiego toru nie pomogła jednak trzykrotnemu mistrzowi świata w jego pierwszym starcie. Zmarzlik ewidentnie pomylił się z ustawieniami i ściganie rozpoczął od trzeciego miejsca. Dość niespodziewanie w lepszych nastrojach mogli być dwaj inni reprezentanci Polski, Maciej Janowski i Patryk Dudek, którzy w dwóch pierwszych startach zdobywali po dwa "oczka".

Ze spuszczoną głową na linię mety piątego biegu wjeżdżał Szymon Woźniak. Jadący z "dziką kartą" zawodnik zaliczył brutalne zderzenie ze światową czołówką. 30-latek popełniał błędy, jeździł chaotycznie, nie wykorzystał atutu czwartego pola startowego i tracił pozycje na trasie. Efekt? Dwa zera i jedynie matematyczne szanse na awans do następnej rundy turnieju. Te stracił już po swoim następnym wyścigu.

"Bewleyowanie" - takimi słowami komentujący dla Eurosportu Michał Korościel opisywał to, co Daniel Bewley wyprawiał na torze. Brytyjczyk prezentował się tak, jak zdążył już wszystkich fanów przyzwyczaić. Ofensywny styl jazdy i piękna sylwetka na motocyklu 24-latka przekładała się na jego dorobek punktowy - pięć "oczek" po dwóch seriach. Bewley do tego momentu, razem z Fredrikiem Lindgrenem, przewodzili stawce. Dość niespodziewanie zawodnik Betard Sparty Wrocław osłabł jednak w drugiej fazie zawodów i ostatecznie po raz pierwszy w tym roku zabrakło go w półfinałach.

Dobre wizualne wrażenie sprawiał również Janowski - 31-latek kolekcjonował "dwójki". Po kłopotach w pierwszym starcie odpowiedni rytm złapał Zmarzlik, który po trzech seriach startów razem z Lindgrenem, Robertem Lambertem i Leonem Madsenem byli na czele przejściowej klasyfikacji.

- Czuje się jak na obcym torze. Dzisiejsza nawierzchnia w niczym nie przypomina tej, na której jeździmy w lidze - mówił w trakcie zawodów Martin Vaculik, na co dzień reprezentant miejscowej ebut.pl Stali Gorzów. Słowa Słowaka po części wyjaśniały to, dlaczego on, Szymon Woźniak i Anders Thomsen nie radzili sobie w sobotni wieczór najlepiej. Cała wymieniona trójka zakończyła zmagania na rundzie zasadniczej.

Do samego końca ważyły się losy obecności Macieja Janowskiego i Patryka Dudka w półfinałach. O ile pierwszy z nich z dorobkiem 10 punktów znalazł się w górnej "ósemce" (to pierwszy półfinał dla Janowskiego w tym sezonie), tak drugi z wymienionych po dwudziestym biegu mógł udać się pod prysznic. Już wcześniej 41. z rzędu awans do półfinału zapewnił sobie Bartosz Zmarzlik.

W 21. biegu pod taśmą ustawili się dwaj Polacy: Janowski i Zmarzlik. Do wielkiego finału wjechał jednak "tylko" trzykrotny indywidualny mistrz świata, z kolei Janowski w półfinale dojechał do mety na ostatnim miejscu i marzenia o jeździe w decydującym biegu musiał odłożyć na następny turniej. Z drugiego półfinału do finału dostali się Lindgren i Madsen, którzy dołączyli do Zmarzlika i Jasona Doyle'a.

Finał był rozgrywany na trzy raty. W pierwszej odsłonie upadek na pierwszym łuku zanotował Fredrik Lindgren. Sędzia Aleksander Latosiński zarządził powtórkę w "czterech". W niej po walce ze Szwedem z nawierzchnią zapoznał się Jason Doyle, który został wykluczony z trzeciego podejścia. W momencie przerwania biegu na czele znajdował się Leon Madsen.

Dramaturgii nie brakowało. W trzeciej odsłonie finału jedyny reprezentant Polski udowodnił swoją wyższość i sięgnął po szóstą tego wieczoru "trójkę". Ten bieg przejdzie do historii! Zmarzlik przegrał start, ale na dystansie szybko uporał się z Lindgrenem. Następnie trzykrotny indywidualny mistrz świata rzucił się w pogoń za prowadzącym Madsenem i dopiął swego na ostatnim łuku!

Dla Zmarzlika był to trzeci triumf w tym sezonie. Dzięki temu umocnił się na fotelu lidera w klasyfikacji generalnej. Dodajmy, że obok Polaka na podium stanęli także Leon Madsen i Fredrik Lindgren.

Wyniki:

1. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 19 (1,3,3,3,3,3,3) - 20 pkt do klasyfikacji generalnej
2. Leon Madsen (Dania) - 15 (3,1,3,1,3,2,2) - 18 
3. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 14 (2,3,2,3,0,3,1) - 16
4. Jason Doyle (Australia) - 12 (0,2,3,3,2,2,w) - 14
5. Robert Lambert (Wielka Brytania) - 12 (1,3,3,1,3,1) - 12
6. Jack Holder (Australia) - 10 (1,1,2,2,3,1) - 11
7. Maciej Janowski (Polska) - 10 (2,2,2,2,2,0) - 10
8. Tai Woffinden (Wielka Brytania) - 8 (2,0,2,2,2,0) - 9
9. Daniel Bewley (Wielka Brytania) - 7 (3,2,0,1,1) - 8
10. Max Fricke (Australia) - 6 (3,1,1,0,1) - 7
11. Anders Thomsen (Dania) - 6 (3,0,1,1,1) - 6
12. Patryk Dudek (Polska) - 6 (2,2,0,2,0) - 5
13. Mikkel Michelsen (Dania) - 5 (0,0,1,3,1) - 4
14. Martin Vaculik (Słowacja) - 4 (1,3,d,0,0) - 3
15. Kim Nilsson (Szwecja) - 3 (0,1,0,0,2) - 2
16. Szymon Woźniak (Polska) - 1 (0,0,1,0,0) - 1
17. Oskar Fajfer (Polska) - NS
18. Wiktor Jasiński (Polska) - NS

Bieg po biegu:
1. (61,94) Madsen, Woffinden, Lambert, Nilsson
2. (61,22) Thomsen, Dudek, Holder, Doyle
3. (61,00) Fricke, Janowski, Zmarzlik, Michelsen
4. (62,09) Bewley, Lindgren, Vaculik, Woźniak
5. (61,52) Zmarzlik, Doyle, Madsen, Woźniak
6. (61,54) Lindgren, Janowski, Holder, Woffinden
7. (62,09) Vaculik, Dudek, Nilsson, Michelsen
8. (62,00) Lambert, Bewley, Fricke, Thomsen
9. (62,22) Madsen, Holder, Michelsen, Bewley
10. (62,26) Doyle, Woffinden, Fricke, Vaculik (d)
11. (61,90) Zmarzlik, Lindgren, Thomsen, Nilsson
12. (62,33) Lambert, Janowski, Woźniak, Dudek
13. (62,06) Lindgren, Dudek, Madsen, Fricke
14. (62,26) Michelsen, Woffinden, Thomsen, Woźniak
15. (62,58) Doyle, Janowski, Bewley, Nilsson
16. (62,48) Zmarzlik, Holder, Lambert, Vaculik
17. (62,33) Madsen, Janowski, Thomsen, Vaculik
18. (62,15) Zmarzlik, Woffinden, Bewley, Dudek
19. (62,68) Holder, Nilsson, Fricke, Woźniak
20. (62,50) Lambert, Doyle, Michelsen, Lindgren
Półfinał nr 1. (61,59) Zmarzlik, Doyle, Holder, Janowski
Półfinał nr 2. (61,83) Lindgren, Madsen, Lambert, Woffinden
Finał. (61,77) Zmarzlik, Madsen, Lindgren, Doyle (w)

Sędzia: Aleksander Latosiński
NCD: w 3. biegu wykręcił Max Fricke - 61,00

Zobacz także:
Kvech bez ogródek o Pieszczku

Źródło artykułu: WP SportoweFakty