Przypomnijmy, że Kim Nilsson jest jedynym nowym stałym uczestnikiem cyklu SGP w porównaniu do ubiegłego roku (zajął miejsce Pawła Przedpełskiego). Szwed może startować wśród żużlowej elity dzięki zwycięstwu w ubiegłorocznym SGP Challenge, które odbyło się w szkockim Glasgow.
We wcześniejszych trzech odsłonach w Gorican, Warszawie oraz Pradze na konto Nilssona trafiały zawsze dwa punkty, klasyfikowano go zatem trzykrotnie na odległej, 15. pozycji. W niemieckim Teterow, na technicznym torze pokazał on jednak już swoje zdecydowanie lepsze oblicze, wygrywając swój pierwszy wyścig w Grand Prix, a później osiągając pierwszy półfinał oraz finał, w którym ostatecznie linię mety minął jako czwarty.
Taki wynik był mu potrzebny
To wynik, od którego zawodnik Trans MF Landshut Devils oraz Rospiggarny Hallstavik może rozpocząć poprawianie swojej pozycji. Po wywalczeniu awansu do finału w Teterow Szwed jest zdeterminowany, aby jeszcze bardziej zaznaczyć swoją obecność w rywalizacji o najważniejsze żużlowe trofeum.
ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek nauczył się, jak unikać hejtu w internecie
- Chcę po prostu czynić postępy. Występ w Teterow był naprawdę dobry, jednak uważam, że nadal mogę rozwijać się jako zawodnik. Teraz czuję, że jestem w stanie osiągnąć jeszcze więcej. Zajmuję swoje miejsce na torze wyraźniej, niż robiłem to wcześniej. Myślę, że potrzebowałem tego. W tej serii nikt nie daje niczego za darmo. Chcę zatem jeździć nieco twardziej i zajmować swoje miejsce - mówi Kim Nilsson, na łamach fimspeedway.com.
Dla reprezentanta Szwecji występ w niemieckim Teterow był debiutem. Być może właśnie to okazało się przewagą w stosunku do niektórych zawodników, nie miał on bowiem negatywnych wspomnień związanych z tym obiektem, jak choćby część z rywali, która startowała na tym torze rok wcześniej.
W Niemczech zapomniał o problemach z Pragi
- Nie wiedziałem, czego oczekiwać po tym turnieju. Nigdy wcześniej nie startowałem w Teterow. Po prostu pojechałem tam z otwartą głową, a na treningu znalazłem coś, co uznałem za odpowiednie. Moje wyjścia spod taśmy były dobre, a dodatkowo podejmowałem dobre decyzje w pierwszym wirażu - dodaje.
Nilsson leczy złamaną kość śródręcza w lewej ręce, a urazu tego doznał podczas meczu polskiej 1. Ligi, który odbył się 21 maja w Gdańsku. Przyznaje on, że kontuzja ta dała mu się wyraźnie we znaki podczas turnieju cyklu Grand Prix, który odbył się 3 czerwca w czeskiej Pradze.
- Gdy startowałem w pierwszej i drugiej rundzie, sądziłem, że byłem w stanie rywalizować. W Pradze jednak nie czułem się komfortowo na motocyklu. Zmagałem się z problemami z ręką oraz dodatkowo miałem kłopoty z ustawieniami. Gdy opuszczałem Pragę, nadal nie wiedziałem, co mam robić. Myślałem, że spróbowałem już wszystkiego, a nic nie działało. Odnoszę wrażenie, że od zawodów w Pradze do tych w Teterow wszystko całkowicie się zmieniło. Teraz tak naprawdę rozumiem, że ponownie mogę się ścigać na motocyklu - podkreślił Szwed.
Ból powoli ustępuje
Na koniec tegoroczny debiutant w cyklu SGP podkreślił, że ból, który odczuwa, inaczej reaguje na jednych nawierzchniach niż na pozostałych. Wszystko jednak zmierza powoli do optymalnego stanu.
- Pomimo bólu staram się po prostu jechać. Na niektórych torach jest w porządku, a na innych niestety nie za dobrze. Czuję, że teraz mam więcej kontroli po starcie. Myślę, że to jest najważniejsze – mój stan po kontuzji jest z czasem coraz lepszy - zaznaczył na koniec Kim Nilsson.
Czytaj także:
Adrian Miedziński w pogoni za resztą. "Nie od razu Kraków zbudowano"
Wilki najlepsze w Lublinie. Imponujący występ wychowanka Motoru