[b]
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty: Rozmawiamy po wygranym 59:31 meczu z drużyną z Torunia. Wprawdzie w PGE Ekstralidze nie ma "łatwych spotkań", ale chyba było ono jednym z lżejszych w tym sezonie na własnym torze. Dodatkowo nawierzchnia spisywała się lepiej niż poprzednim razem.[/b]
Jack Holder, zawodnik Platinum Motoru Lublin: Z całą pewnością z każdym spotkaniem ekstraligowym wiąże się sporo presji. Ten mecz zapowiadał się na trudny, jednak każdy spisał się w tym pojedynku na odpowiednim poziomie i wykonał swoje zadanie.
Jesteś zadowolony ze swojego rezultatu, czy poprawiłbyś coś jeszcze? Zdobyłeś 13 punktów, więc do kompletu zabrakło bardzo niewiele.
Było całkiem dobrze. Tylko w ostatnim wyścigu prawdopodobnie powinienem zostać na przeciwległej prostej bliżej wewnętrznej części toru. Emil Sajfutdinow był w tym meczu jednak bardzo szybki. Rozbiliśmy rywali, co oczywiście było dla nas dobrym wynikiem. Nie mogę narzekać na to, że zdobyłem 13 punktów (uśmiech).
W poprzednim spotkaniu w Lublinie z drużyną z Grudziądza na torze było kilka miejsc, z którymi zawodnicy mieli problemy. Czy myślisz, że nawierzchnia z tego meczu jest już optymalna na resztę sezonu?
Mam taką nadzieję. Tym razem było zdecydowanie lepiej – równo, nie pojawiały się żadne dziury, ani nic podobnego. To z pewnością coś dobrego, ponieważ możemy jeździć twardo i szybko, bez obaw, że pojawią się wspomniane dziury. Cała drużyna cieszyła się z jazdy na nim. Mam zatem nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie podobnie.
ZOBACZ WIDEO: Cegielski komentuje gigantyczne kary dla PZM i PGE Ekstraligi. "To była patologia"
Sądzisz, że forma z meczu z rywalami z Torunia jest już taka, jaką zespół może prezentować do końca rundy zasadniczej? Pamiętamy oczywiście dosyć wysoką porażkę w Grudziądzu, ale jak widać udało wam się przegrupować i wyglądaliście tak mocno, jak wcześniej.
Tor w Grudziądzu zawsze jest trudnym miejscem do jazdy. Jest on bardzo zdradliwy. To z pewnością jeden z tych torów, w których można założyć jedne ustawienia, być szybkim i nie dotykać później niczego lub w innym przypadku można jechać tam, zmieniać wszystko, a i tak nic nie działa. Tamten mecz jest już jednak przeszłością. Być może potrzebowaliśmy tego, aby każdy z nas później "odpalił". W tym meczu udowodniliśmy, że wszyscy wrócili do swojej najlepszej dyspozycji.
Kilka słów o cyklu Speedway Grand Prix. W Teterow po raz kolejny wystąpiłeś w finale, zajmując trzecie miejsce. Ten tor był trudny, a najbardziej liczyły się starty. Co możesz powiedzieć o tym występie?
Szczerze mówiąc tor w Teterow był okropny (uśmiech). Tak naprawdę wygrywał przeważnie nie ten, kto był najszybszy tego wieczoru, a ten kto jechał z pierwszego pola (w czternastu wyścigach triumfował zawodnik w czerwonym kasku - przyp. red.). Byłem trochę rozczarowany, że nie mogliśmy walczyć mocniej na tym torze. Był on jednak taki sam dla wszystkich. Po raz kolejny znalazłem się w finale i stanąłem na podium, przez co awansowałem na drugie miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata. Jestem z tego zatem naprawdę zadowolony. Teraz muszę zająć się ściganiem Bartka Zmarzlika (uśmiech).
Sądzisz, że dogonienie go jest możliwe? Wprawdzie wiemy, że jest on do pokonania, ale przy jego obecnej dyspozycji będzie to naprawdę bardzo ciężkie.
Tak, to z pewnością możliwe. Jestem w stanie to zrobić. Cała presja spoczywa teraz na nim, bo jest na szczycie klasyfikacji. Wszyscy pozostali go gonią, a ja jestem w tym momencie najbliżej. Zobaczymy, jak to się ułoży w kolejnych turniejach.
Co zmieniłeś, jeśli porównamy pierwsze rundy cyklu SGP w ubiegłym sezonie i obecnym? Początek rywalizacji masz bowiem znacznie lepszy niż w zeszłym roku, choć oczywiście nie zapominamy, że wtedy zostałeś powołany w "ostatniej chwili". Teraz wyglądasz jednak na zdecydowanie mocniejszego.
Jazda w Grand Prix to rywalizacja na całkowicie innym poziomie. W tamtym roku zostałem powołany naprawdę późno. Myślałem wówczas, że byłem na to gotowy, choć oczywiście okazało się inaczej. W tym roku byłem zdecydowanie bardziej na to przygotowany. Udowadniam to zarówno swoimi występami na torze, jak i wszędzie poza nim.
Wiemy, że chcesz walczyć o najwyższe cele w cyklu, dodatkowo będziesz miał jednak szansę zapewnić sobie miejsce w przyszłorocznej serii. Wystąpisz bowiem w kolejnym SGP Challenge w karierze, które w sierpniu odbędzie się w Gislaved.
Tak, po prostu podchodzę do każdego występu osobno, po kolei. Prawdopodobnie turniej SGP Challenge jest trudniejszy, niż pojedyncze zawody cyklu Grand Prix, ponieważ trzeba zająć miejsce w pierwszej trójce, a to naprawdę ciężkie. Nie patrzę jednak jeszcze tak daleko w przyszłość. Na razie z teamem przygotowujemy się do najbliższych imprez, które przed nami. Gdy przyjdzie czas występu w Gislaved, wówczas będę o nim myślał.
Kolejna runda cyklu odbędzie się w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie jako "gość" startowałeś trzy lata temu. Pamiętasz przez to ten tor trochę lepiej. Co możesz powiedzieć przed piątą rundą tegorocznych mistrzostw świata?
Naprawdę nie mogę doczekać się już tego turnieju. Tor w Gorzowie jest naprawdę fajny, znam go bardzo dobrze. Mam nadzieję na dobry występ w tym miejscu. Pojedziemy tam i zobaczymy, na co będzie mnie stać (uśmiech).
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj dalej:
Szybka rehabilitacja mistrzów Polski. Tylko Sajfutdinow nawiązał z nimi walkę
Inauguracja dla Stali Gorzów. Czterech zawodników z dwucyfrówkami