Żużel. Niedawno walczyli o przetrwanie. Teraz w lidze radzą sobie bardzo dobrze

WP SportoweFakty / Stanisław Wrona / Na zdjęciu: Park maszyn na stadionie w Mildenhall
WP SportoweFakty / Stanisław Wrona / Na zdjęciu: Park maszyn na stadionie w Mildenhall

W przerwie zimowej los zespołu Mildenhall Fen Tigers stanął pod znakiem zapytania. Ostatecznie pozyskano środki na start w lidze, a echem odbiła się zbiórka zorganizowana również z udziałem kibiców. Teraz Tygrysy w lidze radzą sobie bardzo dobrze.

Przypomnijmy, że zespół Mildenhall Fen Tigers to ubiegłoroczny finalista rozgrywek w National Development League. W finałowym dwumeczu Tygrysy wprawdzie uległy wyraźnie ekipie Leicester Cubs (65:114), jednak do rewanżu, w świetle kilku kontuzji w zespole, przystępowali z aż pięcioma gośćmi w składzie. Zdziesiątkowana drużyna z Mildenhall nie była zatem w stanie na równi rywalizować wówczas z końcowymi triumfatorami rozgrywek.

Chwile niepewności wdarły się w serca kibiców Tygrysów na początku grudnia ubiegłego roku. Wtedy to poinformowano, że występ tej drużyny w lidze stoi pod znakiem zapytania. Postanowiono założyć zbiórkę, której celem było uzbieranie 15 tys. funtów brytyjskich do 17 stycznia. Bez tych funduszy zespół z Mildenhall mógł nie wystąpić w kolejnych rozgrywkach. Na szczęście już na początku roku sprawa została wyjaśniona i dzięki wsparciu dwóch poważniejszych sponsorów udało się zabezpieczyć starty Tygrysów w kolejnym sezonie. Obecny plan zakłada również dalsze występy, a w sezonie 2025 klub czeka okrągły jubileusz 50-lecia istnienia.

Tegoroczne rozgrywki rozpoczęły się dla Mildenhall Fen Tigers bardzo dobrze. 2 kwietnia na inaugurację pokonali oni zespół Kent Royals 53:37, a 30 kwietnia również na swoim obiekcie wygrali z Berwick Bullets 49:41. W międzyczasie dwukrotnie triumfowali w półfinale National Development League. W tej rywalizacji okazali się lepsi od wspomnianej już wcześniej ekipy z Kent, pokonując ich najpierw na wyjeździe 46:44, a następnie pieczętując awans do finału wysoką wygraną 60:29.

ZOBACZ WIDEO: Rok temu wprowadzono rewolucję regulaminową. Kubera i Dobrucki o tym, co wymaga poprawy

Chcieli pozostać niepokonani

Trzeci ligowy pojedynek Mildenhall Fen Tigers czekał w ubiegłą niedzielę. Wtedy to na obiekt położony niespełna godzinę na północ od lotniska Londyn Stansted zawitała drużyna Oxford Chargers. Spotkanie zapowiadało się ciekawie, a w ostatnim momencie z zestawienia gości wypadli z powodu urazów Jordan Jenkins i Australijczyk Luke Killeen, startujący w U24 Ekstralidze w zespole z Wrocławia. Ich miejsce zajęli "gościnnie" Joe Thompson oraz Sam Woods.

Początek spotkania na krótkim, 260-metrowym torze należał do gospodarzy, którzy po drugim wyścigu wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie. Wszystko to za sprawą wygranej 4:2 w pierwszej odsłonie meczu, a przy podwójnym wykluczeniu chwilę później w zespole gości, drugi wyścig zakończył się nietypowym wynikiem 5:0 (triumf pary Aaran Butcher - William Richardson). Po remisie w trzecim biegu do głosu doszli przyjezdni, wygrywając dwa kolejne starcia podwójnie i obejmując prowadzenie 15:14.

W szóstej odsłonie po raz kolejny wygrali zawodnicy z Oxfordu i zespół osiągnął już trzypunktową przewagę, która została utrzymana również po siódmym wyścigu. W pierwszej fazie meczu w ekipie gości najlepiej radzili sobie Ryan Kinsley, Joe Thompson oraz Henry Atkins. W ekipie gospodarzy z kolei każdy zawodnik zanotował jakąś drobną wpadkę, lecz mimo tego Tygrysy nadal pozostawały w bliskim kontakcie z rywalami.

Tor żużlowy na obiekcie Mildenhall Fen Tigers
Tor żużlowy na obiekcie Mildenhall Fen Tigers

Spotkanie było bardzo wyrównane

Ósmy wyścig zakończył się drugim tego dnia wynikiem 5:0. Wszystko to za sprawą dwóch upadków w ekipie gości, z czego skrzętnie skorzystał duet Josh Warren - Aaran Butcher. Chwilę później podwójny cios ponownie zadali przyjezdni i po 10. biegu prowadzili oni dwoma punktami. Ten zacięty i wyrównany pojedynek miał się zatem rozstrzygnąć w końcówce spotkania.

Zawodnicy z Oxfordu w 11. wyścigu nieznacznie powiększyli przewagę, którą utrzymali chwilę później. Znaczący dla końcowego wyniku był kolejny bieg, który Alfie Bowtell z Lee Complinem wygrali podwójnie, doprowadzając do remisu 38:38. Pomimo ich wysiłków przed ostatnim pojedynkiem dnia, to ponownie goście prowadzili różnicą dwóch punktów. Na Wyspach Brytyjskich niedawno wprowadzono przepis, który pozwala unikać meczowych remisów. W przypadku równości punktów po 15 biegach, o wygranej decyduje kolejny, tzw. "Super Wyścig". Aby go uniknąć gospodarze musieli wygrać podwójnie.

Sztuka ta im się powiodła, a ponownie podwójne zwycięstwo osiągnęli Bowtell i Complin, dzięki czemu spotkanie zakończyło się nietypowym wynikiem 45:43. W ostatnim biegu niegroźny upadek zanotował jeszcze Henry Atkins, ale przy wyraźnym prowadzeniu gospodarzy, sędzia Wayne Jarvis zaliczył wyniki wyścigu w momencie jego przerwania. Tym samym po zaciętym pojedynku Mildenhall Fen Tigers utrzymali status drużyny niepokonanej w lidze i z trzema zwycięstwami na koncie prowadzą w tabeli National Development League. Kolejne ligowe starcia czekają Tygrysy z drużyną Belle Vue Colts - spotkanie w Manchesterze zaplanowano na 26 maja, a rewanż w Mildenhall na 4 czerwca.

Zainteresowanie kibiców to dobry prognostyk

Spotkanie z Oxford Chargers obserwowało sporo kibiców, a dotychczasowa ich liczba w tym sezonie jest wyższa, niż miało to miejsce w ubiegłym. Sporym zainteresowaniem cieszył się sklep z klubowymi pamiątkami, zlokalizowany niedaleko parku maszyn. Przed rozpoczęciem spotkania sędzia zlecił z kolei poprawę bramy wjazdowej dla motocykli, lecz z tym drobnym problemem uporano się dosyć szybko.

Warto dodać, że tor w Mildenhall otoczony jest drugim owalem, na którym w poniedziałki rozgrywane są wyścigi psów. Zmagania te odbywają się dosyć wcześnie, bo o 08:30 rano, jednak w związku z możliwością ich obstawiania w zakładach bukmacherskich, przeprowadzane są z nich relacje. Oczywiście na stadionie pojawiają się wówczas również nieliczni kibice tej formy rozrywki.

Spore zainteresowanie ligowymi spotkaniami zespołu Mildenhall Fen Tigers i ich dobra postawa w rozgrywkach National Development League to z pewnością pozytywny bodziec dla tego ośrodka. Zespół, który jeszcze niedawno nie był pewny występów w rozgrywkach, teraz odnosi ważne zwycięstwa i zaznacza swoją obecność w lidze. Pozostaje mieć nadzieję, że przejściowe kłopoty, z którymi przed kilkoma miesiącami borykali się działacze w tym klubie, odeszły na dłużej i Tygrysy spokojnie będą rywalizować również w rozgrywkach w kolejnych sezonach.

Mildenhall Fen Tigers: 45
1. Alfie Bowtell - 10 (3,w,1,3,3)
2. Josh Warren - 6 (1,2,3,0)
3. Ben Trigger - 4 (0,0,2,2)
4. George Congreve - 7+1 (3,1,1*,2)
5. Lee Complin - 9+2 (w,3,2,2*,2*)
6. William Richardson - 2+1 (2*,0,0,-)
7. Arran Butcher - 7+2 (3,1,2*,1*,d)

Oxford Chargers: 43
1. Joe Thompson (gość) - 9 (2,3,3,d,1)
2. Jacob Clouting - 3+1 (0,2*,u,1)
3. Henry Atkins - 10 (2,2,3,3,w)
4. Jody Scott - 7+3 (1*,1*,2*,3)
5. Ryan Kinsley - 10 (3,3,3,1)
6. Sam Woods (gość) - 3+1 (w,2*,-,u,-,w,1)
7. Jacob Fellows - 1 (w,-,1,-,0,-)

Bieg po biegu:
1. (50,5) Bowtell, Thompson, Warren, Clouting 4:2
2. (53,8) Butcher, Richardson, Fellows (w/u3), Woods (w/u2) 5:0 (9:2)
3. (51,3) Congreve, Attkins, Scott, Trigger 3:3 (12:5)
4. (--,-) Kinsley, Woods, Butcher, Complin (w/u2) 1:5 (13:10)
5. (51,6) Thompson, Clouting, Congreve, Trigger 1:5 (14:15)
6. (52,1) Kinsley, Warren, Fellows, Bowtell (w/su) 2:4 (16:19)
7. (51,2) Complin, Attkins, Scott, Richardson 3:3 (19:22)
8. (52,8) Warren, Butcher, Woods (u3), Clouting (u) 5:0 (24:22)
9. (51,4) Kinsley, Trigger, Congreve, Fellows 3:3 (27:25)
10. (51,5) Attkins, Scott, Bowtell, Warren 1:5 (28:30)
11. (52,9) Thompson, Complin, Clouting, Richardson 2:4 (30:34)
12. (51,5) Attkins, Trigger, Butcher, Woods (w/su) 3:3 (33:37)
13. (51,6) Bowtell, Complin, Kinsley, Thompson (d4) 5:1 (38:38)
14. (52,3) Scott, Congreve, Woods, Butcher (d4) 2:4 (40:42)
15. (--,-) Bowtell, Complin, Thompson, Attkins (w/u3) 5:1 (45:43)

Najlepszy czas dnia - Alfie Bowtell - 50,5 s. Sędziował: Wayne Jarvis (Wielka Brytania).

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Aż dziw bierze, ale Janusz Kołodziej dokonał tego w PGE Ekstralidze pierwszy raz!
Nie upatrywałby w tym przyczyn porażki. "Goście od początku postawili opór"

Komentarze (0)