Żużel. Znamy plany Adriana Miedzińskiego. Jasna deklaracja zawodnika!

WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Adrian Miedziński
WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Adrian Miedziński

Adrian Miedziński ma już za sobą treningowe jazdy w tym roku. Zawodnik pozostaje jednak bez przynależności klubowej. W rozmowie z WP SportoweFakty wyjaśnia, dlaczego jeszcze nie podpisał kontaktu z żadną z drużyn.

W połowie kwietnia Adrian Miedziński  wyjechał na tor po raz pierwszy od zeszłorocznego upadku w Zielonej Górze. Choć w obecnym sezonie zawodnik był łączony z wieloma drużynami, to jednak 37-latek na ten moment nadal pozostaje bez przynależności klubowej (kontrakt "warszawski" z Abramczyk Polonią Bydgoszcz pozwala na zmianę klubu w dowolnym momencie sezonu).

- Jeśli chodzi o zdrowie, to wszystko jest w porządku. Myślę o powrocie do ścigania ligowego, ale muszą być spełnione pewne warunki. Wszystko musi się zgrać. Na pewno nie wrócę po to, by tylko wrócić. Jak już coś robię, to robię to dobrze. Taką zawsze miałem zasadę i teraz nic się w tym nie zmienia. Nie wiem, kiedy wrócę do ścigania w wydaniu ligowym. Nie byłem gotowy, żeby podjąć pewne działania - mówił zawodnik w rozmowie z WP SportoweFakty.

Jakie działania ma na myśli Adrian Miedziński? - To kwestia całego teamu, mechaników.  Nie mogłem wcześniej trzymać ludzi, nie wiedząc, jak się poukłada cała sytuacja. Samemu nie jestem w stanie wszystkiego zrobić. Kiedy będę gotowy? Wszystko zależy od tego, jak potoczą się te sprawy, o których wspominałem. Trenować trenowałem, więc to, co mogłem zrobić, to robiłem. Niektóre rzeczy nie są jednak zależne ode mnie - dodawał nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Betard Sparty "gwiazdorzy"? "Ludzie nie rozumieją, że to narzędzia marketingowe"

Miedziński uchylił również rąbka tajemnicy i wyznał, że nie bierze pod uwagę propozycji z tej klasy rozgrywkowej. - Na pewno odpada II liga - uciął zawodnik, jednocześnie dając do zrozumienia, że jest zainteresowany wyłącznie ściganiem w PGE Ekstralidze lub 1. Lidze Żużlowej.

Przypomnijmy, że do upadku Adriana Miedzińskiego doszło podczas zeszłorocznego meczu półfinałowego 1. Ligi. Doświadczony zawodnik uderzył głową o tor i doznał aksonalnego urazu mózgu. 37-latek w bardzo poważnym stanie trafił do szpitala, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Medycy byli bardzo ostrożni w prognozach dotyczących powrotu Miedzińskiego do zdrowia. Wychowanek toruńskiego Apatora pozytywnie zareagował na wybudzenie ze śpiączki. Rozpoznał bliskich i był w stanie się z nimi komunikować. Po tym rozpoczął proces rehabilitacji, który przyniósł oczekiwane skutki.

Zobacz także:
Ślączka nieświadomie rozbił drużynę?
Wybrzeże na dłużej bez Jepsena Jensena?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty