Punktów ze strony Leona Madsena z cała pewnością zabrakło Tauron Włókniarzowi Częstochowa w niedzielnym pojedynku PGE Ekstraligi z Platinum Motorem Lublin. Włókniarz przed własną publicznością przegrał 41:49 i sprawił spory zawodów tysiącom kibiców na trybunach.
Madsen w sześciu startach wywalczył 11 punktów i dwa bonusy. O swój dorobek musiał jednak mocno zawalczyć na dystansie, bo starty zdecydowanie nie były jego mocną stroną tego wieczora. To potwierdziło się choćby w 14. biegu, kiedy na trasie minął dwóch rywali i przywiózł trójkę.
Ale to było zbyt mało - o czym Duńczyk wie doskonale. - Wiemy, jaki jest problem. Kilka rzeczy poszło dziś źle - powiedział przed kamerą Canal+ Sport. Dopytywany jednak o konkrety, nie chciał ich zdradzać. - Nie ma znaczenia co poszło źle. My wiemy i to się więcej nie powtórzy. To nie był mój dzień. Kolejnym razem zobaczycie innego Leona Madsena - zaznaczył.
Madsen zwrócił też uwagę na fakt, że przez ostatnie dni częstochowski tor był przykryty - przez co gospodarze nie mogli należycie przygotować się do potyczki z Platinum Motorem. - Tor nie był taki, jakiego się spodziewaliśmy. Nie mieliśmy żadnej przewagi w tej kwestii. Ale to nie jest wymówka - dodał.
W trzeciej kolejce PGE Ekstraligi (21 kwietnia) Włókniarz podejmie ebut.pl Stal Gorzów.
Czytaj także:
- Żużel. Menedżer ostro o postawie Włókniarza. "Walnęli sobie samobója"
- Żużel. W co gra Włókniarz? Kibice dali upust emocjom
ZOBACZ WIDEO: Mówi o nieetycznych działaniach klubów. "Obietnic więcej niż miejsc"