Żużel. Władze Apatora komentują zachowanie działaczy PSŻ. Co z transferem?

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Krzysztof Lewandowski w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Krzysztof Lewandowski w kasku czerwonym

O ile działacze Apatora nie mają problemów z negocjacjami z największymi gwiazdami, to ich zmorą pozostają rozmowy z osobami funkcyjnymi. Po nieudanym transferze toromistrza, tym razem dziwnie zakończyły się rozmowy z niedoszłym kierownikiem drużyny.

Torunianie od kilku miesięcy namawiali na powrót do pracy w For Nature Solutions Apatorze Toruń swojego byłego kierownika drużyny, Jacka Kannenberga. Najbliższy doradca Tomasza Bajerskiego pożegnał się z klubem wraz z zeszłorocznym odejściem pierwszego szkoleniowca. W minionym sezonie obaj doprowadzili do awansu ebebe PSŻ Poznań do I ligi.

Po sezonie wydawało się, że Kannenberg ostatecznie wróci do Apatora i w najbliższych rozgrywkach będzie asystował Robertowi Sawinie przy meczach PGE Ekstraligi. Transfer wyżej wspomnianego kierownika drużyny był o tyle istotny, że to nie tylko doświadczony działacz, ale także człowiek, który ma opinię wybitnego specjalisty od regulaminów, a jego porady w trakcie spotkań mogą być kluczowe dla ostatecznego wyniku.

Torunianin był już po kilku rozmowach z przedstawicielami "macierzystego" zespołu, ale wtedy do gry weszli działacze PSŻ. Ci w mediach przypomnieli swojemu pracownikowi, że w umowie ma klauzulę, która automatycznie przedłuża jego kontrakt o kolejny rok, a ewentualne przedwczesne rozwiązanie go wiąże się z koniecznością wypłaty 0,5 mln złotych kary. To definitywnie zakończyło dywagacje w sprawie zmiany miejsca pracy.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi Musiała

- O wszystkim dowiedzieliśmy się z mediów. Trochę dziwię się postawie PSŻ, bo przecież z niewolnika nie ma pracownika. Jestem jednak człowiekiem interesów i już nie raz spotykałem z różnymi dziwnymi zapisami w umowach i wiem, że trzeba je respektować. Nie obrażamy się na sytuację i jeśli nie w tym roku, to może w kolejnym, Jacek Kannenberg zmieni pracę. Ja nie ukrywam, że zawsze byłem zwolennikiem jego pracy w Apatorze - komentuje właściciel Apatora, Przemysław Termiński.

Po nieudanym transferze jest już pewne, że kierownikiem drużyny podczas meczów PGE Ekstraligi i Ekstraligi U24 wciąż będzie trener-strażak Tomasz Zieliński, który poza prowadzeniem toruńskiej szkółki, na co dzień ratuje ludzi z pożarów.

Czytaj więcej:
Jest odpowiedź na słowa Grzyba
Nowy trener w sztabie Wilków Krosno

Komentarze (9)
avatar
panjanuszek
10.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Już widzę jak Kannenberg, który nie chce być w Poznaniu dobrze doradza bajerowi. Termos ma rację - z niewolnika nie ma pracownika. btw bajer to taki taktyk, że sam meczu nie potrafi poprowadzi Czytaj całość
avatar
Rache
9.03.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Terminski jest smieszny.Ale przynajmniej nie siedzi. 
avatar
KacperU.L
9.03.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tak czy siak Apator w tym sezonie atakuje Majstra.A,poza tym nie bijcie sztucznie pianę bo zaraz jeszcze obudzi się Byczy ekspert Apatora czyli Janek Krzystyniak.Proste. 
avatar
Hampelek
8.03.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gość ma pretensje, że jakaś umowa kogoś obowiązuje, co za dzban 
avatar
mały w
8.03.2023
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
Termiński z pretensjami do poznańskich działaczy? Czytaj całość