O części z nich w rozmowie z serwisem polskizuzel.pl opowiedział szef sędziów Leszek Demski, który zapowiedział, że dolna część taśmy startowej - zgodnie z zaleceniami FIM - będzie na wysokości 30 centymetrów. Ta zmiana ma przede wszystkim znaczenie psychologiczne.
Krzysztof Cegielski, który uczestniczył w dyskusji nad procedurą startową, powiedział nam jednak, że zmiany będą zdecydowanie poważniejsze. - Najważniejsze przesłanie po naszych dyskusjach jest takie, że zawodnicy będą mogli się ruszać po włączonym zielonym świetle przez sędziego. Ich ruchy nie będą skutkowały przerwaniem wyścigu do momentu zwolnienia taśmy. W wielkim skrócie: najważniejsze, żeby start odbył się z miejsca, by zawodnik nie był wtedy w ruchu. Nie będzie miało znaczenia, co zrobi chwilę wcześniej. Uważam, że dzięki temu będziemy mieć mniej przerwanych wyścigów. Kibice powinni to zdecydowanie odczuć. Ich irytacja z pewnością spadnie - mówi nam szef stowarzyszenia żużlowców "Metanol".
Cegielski dodaje, że dyskusja na temat startów była znacznie szersza. - Rozmawialiśmy też o tym, czy należy wykluczać za dotykanie taśmy daszkiem, kaskiem czy inną częścią ciała, ale nie motocyklem. Moim zdaniem najpierw trzeba jednak doprowadzić, by na wszystkich torach taśma szła odpowiednio szybko. Na razie niektóre z nich są odrobinę "zamulone". A wtedy zawodnicy, zwłaszcza ci wysocy, miewają problemy. Należy zatem najpierw dopasować cały osprzęt, a później myśleć o innych kwestiach - podkreśla.
- Ważna kwestia dotyczy także maszyny, która będzie puszczała zawodników w PGE Ekstralidze. To urządzanie, które nie ma tak szerokiej skali sekund jak maszynka z Grand Prix. Starty nie powinny być zatem przeciągane. To ruch w dobrą stronę. Wielu sędziów uważa, że maszyna ma wpływ na zachowanie żużlowców. Statystyki pokazują, że zawodnicy mniej się ruszają, kiedy wiedzą, że za taśmę odpowiada automat - podsumowuje Cegielski.
Zobacz także:
Łaguta przerywa milczenie
ZOBACZ Żużel. Piotr Pawlicki grzmi po słowach tunera. "Nie zachował się wobec mnie fair!"