Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Od najmłodszych lat jesteś związany ze sportami motorowymi, ale początkowo kręciłeś się wokół motocrossu. Jak zatem doszło do tego, że pojawiłeś się na żużlowych torach?
Bartosz Bańbor, zawodnik Motoru Lublin: Od najmłodszych lat jeździłem na motocyklach typu pitbike. Jednak zawsze moim marzeniem był żużel. Kiedy spróbowałem tego sportu, to okazało się, że idzie mi całkiem nieźle.
Od początku wiedziałeś, że żużel jest tym, w czym chcesz się rozwijać, czy były w głowie myśli, by może jednak wrócić do innych sportów motorowych?
Tak jak sam wspomniałeś, były różne sporty motorowe w moim życiu, ale że żużel podobał mi się najbardziej i to tam szło mi też najlepiej, to zdecydowałem się właśnie na ten sport.
ZOBACZ Świącik szczerze o Drabiku. "Wykreował swoją osobowość". W tle kulisy transferu do Wrocławia
Jesteś członkiem Stowarzyszenia Lamba Rzeszów. Czy obecność w tym zespole Dawida Lamparta miała jakiś wpływ na to, że trafiłeś do żużla?
Na pewno, bo gdzieś go od początku podpatrywałem i to on uczył mnie jeździć na motocyklu. Więc musiałem w końcu jakoś do tego żużla trafić.
Jakim nauczycielem, czy też mentorem jest Dawid i jak ważną rolę dla ciebie odgrywa?
Na pewno bardzo dużą, bo to on uczył mnie podstaw i cały czas dąży do tego, bym się dalej rozwijał. Jest to bardzo dobry nauczyciel, który świetnie potrafi wytłumaczyć dany temat. Jest lekko surowy, ale i przyjazny w tym, co robi. Nie mam mu nic do zarzucenia.
W ubiegłym sezonie reprezentowałeś barwy Texom Stali Rzeszów. Były jakiekolwiek rozmowy, czy to z Dawidem, czy z klubem, by zostać w drugiej lidze?
Były rozmowy z klubem, ale postanowiłem, że zmiana klubu będzie najlepszym rozwiązaniem.
I dużo miałeś propozycji z innych klubów?
Kilka propozycji było, ale Motor był tą najlepszą.
Od początku wiedziałeś, że Motor Lublin będzie najwłaściwszym wyborem, czy rozważałeś inne opcje?
Gdzieś od początku chciałem trafić do Motoru. Po rozważeniu wszystkich ofert i aspektów tylko utwierdziłem się w tym przekonaniu.
Transfer Bartosza Zmarzlika, a także takie nazwiska, jak: Jack Holder, Dominik Kubera, Jarosław Hampel, czy Fredrik Lindgren robiły swoje przy sportowej przeprowadzce do Motoru?
Na pewno, bo będę miał się od kogo uczyć.
Kiedy ogłoszono twój transfer do Motoru, to wielu spodziewało się, że to właśnie ty będziesz drugim juniorem w PGE Ekstralidze. Okazuje się jednak, że tak się nie stanie. Taki plan sztabu szkoleniowego był od początku?
Nie wiedziałem, jakie są konkretne założenia sztabu. Moje były takie, aby po prostu jeździć i nabierać doświadczenia, zarówno w zawodach młodzieżowych, jak i w U24 Ekstralidze. Marzeniem jest to, by wskoczyć do głównego składu w PGE Ekstralidze. To będzie jednak zależne od mojej dyspozycji i wyników.
Plan awaryjny może zakładać wypożyczenie do 2. Ligi. Jest to coś, co ewentualnie chciałbyś rozważyć za kilka tygodni, czy też miesięcy?
Nie rozważałem takiej opcji, bo na brak jazdy w tym sezonie narzekać nie powinienem.
Od początku swojej kariery musisz zmagać się z tym, że jesteś określany mianem talentu i wielką nadzieją, nie tylko lubelskiego, ale i polskiego żużla. Jak ty reagujesz na takie stwierdzenia wobec swojej osoby?
Nie interesuję się zbytnio tym, co mówią o mnie inni. Ja zajmuję się sobą i tym, by się rozwijać.
To cię mobilizuje do cięższej pracy, czy raczej od tego, co się dzieje poza torem, starasz się odcinać?
Nie potrzebuję tego, by pracować na sto procent, więc tak jak wspomniałem, nie przejmuję się zbytnio takimi opiniami. Niemniej jednak czytam te wszystkie artykuły i komentarze.
To na koniec powiedz, jakie cele stawiasz sobie na ten sezon i z jakimi nadziejami będziesz przystępował do sezonu 2023.
Sezon pod znakiem rozwoju. Chcę dużo jeździć, a co za tym idzie stawać się coraz lepszym zawodnikiem.
Czytaj także:
Ostatni sezon spisał na straty i chciał zniknąć z żużla
Żywa legenda klubu. "Gdy się jeździło, to żużel był piękną sprawą"